Nie wiem dlaczego, ale zaczynam odnosić wrażenie, że próbujesz tutaj zrobić z pozostałych wypowiadających się użytkowników ww. młynka idiotów, nie rozumiejących do czego służy kołowrotek i jak się nim poprawnie posługiwać Trafiłeś dobry egzemplarz, to się ciesz. Ja używałem spinfishera od grudnia 2012 tylko do morskiego trociowania. Łącznie do tej pory nad wodą kilkadziesiąt razy. Kołowrotek wycholował kilkanaście trotek i faktycznie nie zawiódł. W międzyczasie całkowicie go przesmarowałem. Wspomniane stuki występują tylko w czasie pracy pod obciążeniem i nie są one słyszalne, tylko wyczuwalne w ręce. Parogodzinne łowienie takim młynkiem nie jest zbyt przyjemne. Przy luźnym kręceniu "na sucho" praca jest maślana. Kilka dni temu przyszedł do mnie ze sklepu nowy egzemplarz. Jeszcze go nie testowałem, ale po oględzinach na sucho widzę, że także posiada luz na osi głównej, więc i stuki też pewnie będą wystepować.
Innych zastrzeżeń nie mam. Gdyby wyeliminowac te stuki, to ja lepszego młynka nie potrzebuję.
Też nie wiem dlaczego odnosisz takie wrażenie, a jest on całkowicie błędne. Mnie generalnie jest najzupełniej obojętne kto SSV kupi, a kto nie, kto jest z niego zadowolony, a kto ma zdanie odmienne. Gdybyś przeczytał uważnie cały wątek (wiem, że jest ogromnie rozbudowany i trochę czasu to musi zająć) dostrzegłbyś, że zgodnie z wcześniejszą deklaracją, w miarę używania młynka, uczciwie pisałem o wszelkich uwagach i wątpliwościach - m.inn. cięższej pracy w niskich temperaturach i "ukręceniu" uszczelki korbki. Tyle tylko, że z czasem okazało się, że był to efekt mojego błędu, polegającego na dołożeniu jakiegoś g.....ego smaru. Po oczyszczeniu kołowrotka i nasmarowaniu "Smarmaxem" negatywne objawy ustąpiły.
Sądzę też, że nie można nazwać robieniem z kogokolwiek idioty, polemikę z oceną kołowrotka na podstawie prób na sucho, wsłuchiwania sie w odgłosy pracy mechanizmu itp, itd. Twierdziłem, że istotne są próby w "boju", co raczej stanowiło zachętę do tego byśmy nie dali się zwariować.
Wybacz ale zdania nie zmienię - dla mnie jeśli jakieś odczuwalne, w mniejszym czy większym stopniu, stuki nie maja wpływu na sprawność i funkcjonalność urządzenia, to pozostają one bez znaczenia. SSV to nieco ucwilizowana wersja Slammera i jestem przekonany, że obydwa kołowrotki skonstruowano by latami nadwały siędo tyrania, a nie by miały maślaną pracę w pierwszym okresie użytkowania, a potem zasilały magazyn części zamiennych.
Może jestem minimalistą ale postaraj się to zrozumieć (że się zgodzisz nie liczę) - wychowałem się wędkarsko dawno temu na sprzęcie enerdowskim, radzieckim i czeskim, aw tamtym czasie jak młynek chodził przez lata uznawany był za dobry, bo te słabe rozlatywały się w dwa sezony.
Pozdrawiam. Robert.