Mycie w jakichkolwiek rozpuszczalnikach (wd-40, benzyna ekstrakcyjna) itp. jest wysoce ryzykowne. Umycie czymś takim zamkniętego łożyska jest raczej równoznaczne z jego zniszczeniem, a przy 10, 11, 12 łożyskach w kołowrotku, nie jest to trudne. Smar się rozpuszcza i wypływa.
Stary smar można po prostu zetrzeć na sucho szmatką i patyczkami do uszu. Nawet jeżeli jakaś drobna jego część zmiesza się z nowym, to ileż to będzie, 1-2%? Myślę że to wartość pomijalna.
Generalnie staram się smar z wnętrza usuwać na sucho, otwarte łożyska płuczę pod bieżącą wodą (pod kranem, tylko obowiązkowo zamykamy korek w wannie czy umywalce!) i zakrapiam oliwką.
Myślę że większość z nas jest przewrażliwiona na punkcie konserwacji kołowrotków. Jestem ciekaw, jak to wygląda w USA. Chyba niewielu z wędkarzy choć raz w życiu otwiera swoje kołowrotki. Raz w roku do serwisu i multik musi objechać cały sezon na jednym smarze.
Ja rozbieram i czyszczę co kwartał lub częściej, kiedy jest potrzeba i obowiązkowo przed zimowym leżakowaniem. Oliwkę uzupełniam częściej, bo szybciej ucieka.
Najlepsza jest profilaktyka. Można nie odkładać kołowrotka na piasek czy ziemię i dodatkowo, po każdym łowieniu płukać go szybko pod kranem (tak z resztą zaleca shimano w instrukcji).
pozdrawiam
