Coś w tej najmojszej racji jest.
Zimowa opona w warunkach zimowych, a letnia w warunkach letnich sprawdzą się lepiej od wielosezonowej podobniej klasy i wyprodukowanej w podobnym czasie. Z tym nie ma co dyskutować, ale...
Od kilku(nastu?) lat na większej części naszego kraju czas, w którym ewidentnie potrzebne są zimowe opony liczy się w dniach, a nie w tygodniach czy miesiącach. Chyba najdłużej poruszamy się w warunkach przejściowych poza optimum zarówno dla opon letnich jak i zimowych, nierzadko zdarzają się też epizody, że pada śnieg jak mamy jeszcze/już opony letnie, albo okresy z temperaturą w okolicach 20stopni w listopadzie, czy marcu, kiedy mamy zimówki.
Robiąc 10-20 tysięcy km rocznie dwa komplety opon zużywamy po ilu latach? 10? 15? Czy nowa wielosezonówka będzie dużo gorsza od 10letniej zimówki?
Zupełnie inaczej do tematu powinien podchodzić ktoś, kto mieszka np. w Wielkopolsce, porusza się drogami w miarę sprawnie odśnieżanymi, a inaczej ktoś, kto mieszka w Bieszczadach i jeździ drogami piątej kolejności odśnieżania. Inaczej ktoś, kto robi powyżej 50 tys. km rocznie i musi jechać niezależnie od pogody, inaczej robiący 15 tys. km rocznie i generalnie jak któregoś dnia nie pojedzie, to świat się nie zawali.
Dla jednego lepsze będą wielosezonówki wymieniane w sensownych interwałach, drugi powinien mieć dwa komplety kół i dobry zestaw narzędzi, żeby w razie czego przed wyjazdem zmienić koła samemu, nie czekając w kolejce u wulkanizatora.
Użytkownik witeg edytował ten post 19 marzec 2023 - 09:42