Nie ma się co dopytywać, tylko jechać.
Wisła poniżej Krk jest mało stabilna. Zwłaszcza ostatnio. Raz w górę, raz w dół. Raz czysto, za kilka godzin woda już inna. Często jestem nad Wisłą, nierzadko dwa razy dziennie. Nie ma rady - żeby fajnie połowić po prostu trzeba trafić. Ale generalnie prawie za każdym razem coś się nad wodą dzieje i rzadko schodzę z wody bez brania. Nawet jak nie widać specjalnych oznak żarcia. Np wczoraj wyskoczyłem wcześniej z pracy na moją taką kontrolną godzinkę i woda niska, ale strasznie mętna. Sam nie wiem dlaczego. Ale zero śmiecia czy traw. Przez godzinę 4-5 brań. Dwa bolki na brzegu, ale małe, bo oba ok.55. Wogule w tej mętnej wodzie się nie pokazywały. Klenia też nie było widać. Choć prawie zawsze się tam pokazuje. A niektóre nawet spore. Co ciekawe, to po przepuszczeniu po kilkadziesiąt rzutów trzech woblerów, które raczej robią co mają robić, to wczoraj brania na najmniejszą uklejkę RH. I chyba nie w wielkości temat, ale w tym, że ta najlżejsza najbardzej pasowała do zestawu i tego akurat odcinka wody.
A kleń bierze prawie zawsze, tak że nie dopytywać tylko jechać i próbować. Zanim ktoś Ci odpowie to może być tak, że woda się zmieni. Na pewno nie wszędzie gryzą jednakowo, ale swoje miejsca, odpowiednie na dane warunki, trzeba sobie wychodzić.