Uważam, że na obecną sytuację złożyło się wiele czynników. W kolejności od tych które wyrządzają największą krzywdę w ekosystemie:
-chemia stosowana w domu i w rolnictwie
Niby oczyszczalnie mamy, ale co puszczają przy okazji opadów, wezbrań, czy "awarii" wszyscy zdają sobie sprawę. Wysoko rozwinięte rolnictwo to niestety duża ilość nawozów i oprysków, w połączeniu z melioracją i brakiem strefy buforowej typu łąki, mokradła, nieużytki mamy szybki spływ całej chemii do cieków.
-dewastacja ekosystemów przez budowy zapór, regulacji itp.
Najlepszy tego obraz jest poniżej Krakowa. Większość dopływów poniżej przewozu wisi w powietrzu z powodu erozji dna, ryby żeby z nich korzystać przy tarle musiały by trafić wysoką wodę i się postarać. Znaczną część tarła w korycie załatwiają wahania wody spowodowane pracą elektrowni na zaporze.
-susza
O dostępie do starorzeczy i wysokiej wodzie aż pod wały można ostatnio zapomnieć. Od 2010 chyba dwa razy była taka woda. Małe potoki i rzeczki w okresach letnich niosą tyle wody, że ledwo są w stanie tam się utrzymać jakieś kiełbie i cierniki.
-kormorany
Kilka lat wstecz miałem na Wiśle świetną kleniową metę, łowiłem tam masę ryb, głównie 30-40 cm ale w ilościach do znudzenia. Od kąd trzy lata temu zimowało tam stado kormoranów odcinek ten stał się pustynią. Mniejsze rzeki pstrągowe jak np Szreniawa to takie stado czyści do zera. Może faktycznie kormoranów będzie niebawem mniej, bo nie będą w stanie się wyżywić.
-presja wędkarska i kłusownictwo
Tu uważam, że to jedyny czynnik, który słabnie zamiast się nasilać.
Pewnie można by znaleźć jeszcze sporo innych przyczyn.