Czym więcej ryb wypuści zwolennik C&R tym więcej ryb złapie mięsiarz.
Do puki mięsiarz będzie łapać ryby , tak długo mięsiarzem pozostanie.
Czym będzie mu trudniej rybę złapać , tym częściej będzie na ryby chodzić a metody jego będą bardziej drastyczne.
Miesiarz zostanie zwolennikiem C&R dopiero jak już ryb nie będzie - bo będzie zmuszony.
Tak na prawdę to całe C&R powoduje tylko szyderczy rechot pod nosem mięsiarza i myśl - "Niech wypuszcza , będzie więcej dla mnie".
Sorry za odkop, ale zgadzam sie w 100% i pozwolę sobie rozwinąć myśl kolegi. Choćby nie wiem jak szczytną, wskazaną czy porządna była idea "złów i wypuść" to w naszych polskich realiach jeszcze b. długo kompletnie nic to nie zmieni. Gdyby z ponad 200tys ha wód PZW zrobić jedno, wirtualne i pomniejszone dla przykładu, bajoro, na ktorym będzie łapać grupa reprezentatywna wielkosci np. 100 osób, odzwierciedlająca wśród polskich wędkarzy proporcje wypuszczajacych do mięsiarzy to przy bardzo optymistycznym założeniu, ze wypuszczających (no killowców) jest "aż" 10%, jeśli na w/w bajorze 10 osób będzie wypuszczać, a pozostałe 90 do siaty to wniosek co do pogorszenia rybostanu, lub całkowitego wyje... jest chyba oczywisty. OK, rybę wypuszczoną można złowić ponownie i pokazują to chociażby zdjęcia w "WŚ", być moze taka ryba zdąży sie wytrzeć 1 czy 2 razy wiecej, jeśli w ogóle ma do tego warunki, co moim zdaniem nie zmienia faktu, ze w obliczu tak dużej skali mięsiarstwa w naszym kraju, każda ryba choćby nie wiem ile razy została złowiona i wypuszczona prędzej czy później, a w sumie dosć szybko dostanie w beret. Dlatego dla mnie osobiscie wiara w poprawe rybostanu poprzez stosowanie c&r jest tylko kwestią wiary i nic ponadto. Co nie zmienia faktu, ze tylko zachodni model wędkarstwa oparty na "C&R" zapewnia lepszą przyszłość i nakazuje nie ustawać w wysiłkach propagowania "C&R" na wszelkie możliwe sposoby, chocby po to, zeby kiedyś i u nas proporcje no killowców do mięsiarzy odwróciły sie z korzyscią dla wód, ale zgadzam sie z kolegami, ze my raczej tego nie dożyjemy.
A co do pytania tytułowego.
Czy wraz z naszym rozwojem ryby rowniez beda rozwijamy dodatkwoe instynkty? Beda bardziej ostrozne?
Nie sadze, ewolucja dokonuje sie na przestrzeni tysięcy lat a nie pół wieku.
Oraz ostatnie nurtujace mnie pytania, czy z dobrodziejstw kolegow korzysta duza ilosc amotorow rybiego miesa?
Oczywiście, wszystkie nowości na rynku dostępne są dla wszystkich, nie tylko no killowców Postęp technologiczny w naszym przypadku przyczynił sie do jeszcze szybszego wyrybienia łowisk, to co kiedyś było trudno dostępne dzisiaj jest na wyciągniecie ręki.
Jak wam sie wydaje czy rozwoj w wedkarstwie idzie w parze z coraz "modniejsza" zasada "Zlow i Wypusc"?
Na pewno tak u niektórych. U większości elektronika i coraz doskonalsze przynęty, jak obserwuje nie zmieniły mentalności, pozwoliły jedynie czerpać większymi garściami.