DZIĘKI BOGU KONIEC SEZONU!!!!! HURRRRAA! MOŻNA ZACZĄĆ ŻYĆ NORMALNIE. NIE KRZYCZĘ! CIESZĘ SIĘ:-)
Sezon był ciężki. Dużo kombinowania. Dużo pływania. Znowu człowiek dostał po dupie. Ściorany, brudny, w komarach. Znowu kilka złotych chudszy. Czy warto???
Warto! Sumowanie dało mi nowe tchnienie. Czuję, że poluję. Tyle, że ofiara jest bezpieczna. Przeciwnik to nie lada sztuka. Ignorancja kosztuje dużo. Sumy uczą pokory bardziej niż Żona. Chciałbym podziękować za współpracę przede wszystkim Dorocie - mojej kochanej Żonie, która znosi więcej niż sumowy kij. Ona wie, że sumowy zajob boli. Z tegorocznych cytatów z jej ust hitem były- ,, Kochana strzeliłem 150tkę. Żona - co taki mały?''
Drugim hitem był; ,, Weź jebnij w końcu tą dwójkę i idź już do roboty bo już mnie wk..." Kolejne dzięki dla Kapitana M - za życiowe podejśćie do łowienia sumów i relacji międzyludzkich. Dalej dla Tomka Miernika, który po moich prośbach o nowe i inne przynęty miał głowę tak wielką, że czapki by na nią już nie założył. Do tej pory wspomina moje stwierdzenia,, wiesz, żeby tak chodził, jakby wcale nie chodził. i inne. Muszę przyznać, że stanął na wysokości zadania, co w moim uznaniu stawia go na najwyższej półce twórców. No i nie byłoby tylu szczęśliwych holi gdyby nie Robert z BRC, który wie o kijach bardzo dużo i dzięki jego radom mam kije takie jakie chciałem. Przede wszystkim mnie nie zawodzą, bo w sumowym sporcie nie ma na to miejsca.
Cóż kolejny sezon będzie nowym wyzwaniem. Pora do roboty. Szukam pracy :-)
Żonaty bez nałogów (oprócz wąsatego) podejmie pracę. buuaahaa