Napisano 10 luty 2008 - 02:12
Panowie zobaczmy jak się ten temat rozdmuchał ! No to skoro tak jest to i ja powiem swoje 3 grosze. Był czas kiedy organizowałem wyjazdy na dorsza. Niejeden armator zacierał ręce gdy mu przywoziłem 12 do 14 ludzi 2 - 3 razy w miesiącu.
Wcześniej kolega napisał jak to się wyciąga dorsza z 80 metrów , mowa o sporym dorszu - ja też miałem takich kilka i w pełni się z kolegą zgadzam . To jest niesamowity wysiłek a nadgarstki bolą.Jednak nie chcę sie tu przechwalać.
Panowie prawda zawsze taka była - turysta ma tu przyjechać - turysta ma zapłacić - a turysta czyli wędkarz chce łapać ryby a ściślej mówiąc spore dorsze a nie boleczki. Wejdę w sposób myślenia Marka Szymańskiego który nie raz opisywał kto tak naprawdę napędza forsę tym armatorom, kapitanom, szyprom, czy jak ich tam zwał. To my panowie jedziemy tam , zostawiamy tam kupę pieniędzy a w zamian co mamy ----- 7 ----bolków-----boleczków ? Nie dziwcie się temu ,że taki ( Kowalski )jadący gdzieś z głębi Polski który wydaje na taką wycieczkę dobrze ponad 300 złotych potem ma kaca emocjonalnego. Pojechał po przygodę swojego życia ( a sporo jest właśnie takich kolegów ) , w zamian ma ,jak złapie 7 boleczków, bo może nie złapie, bo koledzy byli sprawniejsi i wyciągnęli więcej, a limit na jednostkę się wyczerpał.Te wyciągnięte ryby mają sprawiać jakąś satysfakcję a nie rozczarowanie !
Teraz wejdę w inny wątek . Kapitan na jednostce jest bosem ? OK !
Zgadzam się z tym , ale niestety mam takie doświadczenia ,że właśnie ten tak zwany kapitan zachlany , w połowie rejsu lądował pod pokładem bo nie był w stanie stać za sterem. Tak na prawdę to nie chciałbym żeby taki osobnik odpowiadał za moje bezpieczeństwo ale nie mam wyścia . Opowiem Wam inny przykład z moich doświadczeń.Miałem czasami człowieka który przesadzał z alkocholem na jednostce i był zagrożeniem dla zdrowia pozostałych uczestników rejsu. Często w takich sytuacjach mawiałem w obecności całej załogi danej jednostki -- ten człowiek po raz ostatni zemną płynie---- jaka była odpowiedź----- nie ważne byle zapłacił.
Szanowni Koledzy - nie mówcie mi o odpowiedzialności załogi jak by jej nie dzielić na funkcje.
Nie mówcie mi , że przeciętny Kowalski przeżyje na morzu przygodę swojego życia.
Chyba ,że mu wywali flaki.
Myślę ,że koszty które musi ponieść wystarczająco wskazują na to ,że powinien coś z tego mieć !
Może nie wsyscy się ze mną zgadzają - będą teraz bronić swoich kolegów - ale tak naprawdę to guzik mnie to obchodzi.
Chcecie prawdy to piszcie prawdę ! Ja mam takie wieloletnie doświadczenia. Jak trzeba będzie to podam nazwiska - myślę jednak ,że nie o nazwiska tu chodzi tylko o temat!
Pozdrawiam PawełB.