Witam Szanownych Kolegów. Mam marne doświadczenia muszkarskie, bo zaledwie trzymiesięczne, sądziłem jednak, że już czegoś się nauczyłem (łowię na muchówkę dość intensywnie, gdzie się da).....do dzisiejszej wyprawy na lubelską Bystrzycę, na odcinku "górskim" krainy pstrąga i lipienia. Łowiłem na suchą muchę, starając się dobrać imitację małych jasnoszarych jętek - wydawało mi się, że takie właśnie siadały na wodzie i ryby na nich żerowały. W ciągu około półtorej godziny miałem kilkanaście wyjść do moich wabików - niektóre chybione, inne "kontrolne" (lipienie) podpływały i odpuszczały więc ciągle zmieniałem muszki. W kilku przypadkach byłem pewien, że ryby zebrały to co im "zaproponowałem", jednak nic nie byłem w stanie zaciąć. Łowiłem z brzegu, rzucając pod kątem ok 45 stopni pod prąd, puszczając następnie linkę z prądem do tego samego kąta, starając się kontrolować jej napięcie. Nie mam pojęcia co robiłem nie tak. Może coś mi podpowiecie ?
Na suche muszki i nimfy łowiłem już skutecznie pstrągi i lipienie na Sanie i tejże Bystrzycy, a na wodzie stojącej okonie, karasie i płocie. Trzy dni temu, w tym samym miejscu, złapałem lipienia 37 cm, a dwa kolejne zdołałem "zapiąć", jednak spięły się....bywa, wiadomo, hak bezzadziorowy ma swoje "prawa" i ryby czasem spadają po dłuższej czy krótszej walce. Jakoś nawet przecierpiałem to, że ostatnia, która się wypięła była bardzo konkretna - moja #4 wygięła się pięknie, a opór i odjazd był genialny. Co ciekawe wówczas nie było tylu szalonych wyjść. Jeszcze kilka dni wcześniej złapałem lipienia ok. 30 cm, który chwilę wcześniej mnie oszukał i nie dał się zaciąć. Tego dnia miałem dwa brania, więc skuteczność 50 %, co jest dla mnie akceptowalne. Jednak moich dzisiejszych "wyczynów" nie jestem w stanie zrozumieć - skuteczność 0%. Czy ktoś wie co zrobiłem nie tak ?
Z góry dzięki za pomoc. Robert.