.
Użytkownik darko edytował ten post 12 luty 2014 - 14:54
Zaloguj się lub Zarejestruj by otrzymać pełen dostęp do naszego forum.
Napisano 10 listopad 2013 - 19:16
.
Użytkownik darko edytował ten post 12 luty 2014 - 14:54
Napisano 10 listopad 2013 - 19:38
Napisano 10 listopad 2013 - 20:24
Garść refleksji,bo i temat sympatyczny
Lipień często przepuszcza ......
Na koniec gratuluję fajnego wątku, Robercie -dzień "o kiju"zdarzy Ci się jeszcze nie raz(jak i każdemu z nas )
kardi
Dzięki Paweł za dobre słowo i cenne rady. Temat sympatyczny dzięki Tobie i innym Kolegom, którzy dzielą się uwagami co do sposobu łowienia tych fascynujących ryb. Z zainteresowaniem czytam wszystkie posty, gromadząc wiedzę. Wracałem wielokrotnie "o kiju" i wiem, że jeszcze wracać będę.
Jeszcze jednak mała uwaga być może się przyda. Lipień stoi prawie zawsze powyżej miejsca w którym widzimy oczko. Do muchy wychodzi podnosząc się do góry niesiony z prądem właściwie bez wysiłku, a czym głębsza woda tym odległość automatycznie rośnie. Dlatego widząc oczko należy to uwzględnić i muchę kłaść nie tuż przed oczkiem ale ze sporym wyprzedzeniem.
Powiem szczerze nie wiedziałem, choć wczoraj zauważyłem bardzo leniwe wyjścia do much - lipień rzeczywiście jakby dał się nieść nurtowi, a dopiero po zbiórce robił gwałtownego zwrot i nura do dna.
Czasem warto modyfikować...
Dzięki kolegom z "Bzdykfusa" w beretach ,którym ponownie oddaje szacunek, mimo miernych w porównaniu,umiejętności największe lipienie'Profesory' zdjąłem na Sanie na środku płani powyżej Hoczewki na suchą czarną sieczkę #24/0,10 na max zasięgu ok 25 mtr,stojąc na palcach.na kamieniu w czarnych woderach pcv kanalarzy na granicy przelania;
mimo ,że płynęła ........
D
Wczoraj ewidentnie zabrakło właśnie modyfikacji, w ogóle nie spróbowałem "małych czarnych" muszek, które miałem w pudełku i szukałem szczęścia na nimfach.
Koledzy - raz jeszcze wielkie dzięki za naukę, którą mam nadzieję wprowadzić w praktykę.
Robert.
Napisano 10 listopad 2013 - 20:36
Ciekawe jest to ze majstrzy od swinek w gorskim Sanie tez zmniejszaja przynety jak nie biora i to po kolejnym zmniejszeniu odczarowuje wode. Zachodzi pytanie dlaczego nie zaczynac od razu od mikrusow? Szkoda ze ja na maksymalnym zasiegu niewiele lowie, jakos prezentacja lipieniowa wychodzi mi tylko na krotkich dystansach
Mam takie dwie muszki......, że prawie ich z pudełka nie potrafię wydobyć paluchami. Problem w tym, że na wodzie, przy słabszym oświetleniu, ich nie widzę
Napisano 10 listopad 2013 - 20:40
.
Użytkownik darko edytował ten post 12 luty 2014 - 14:54
Napisano 10 listopad 2013 - 20:43
.
Użytkownik darko edytował ten post 12 luty 2014 - 14:54
Napisano 10 listopad 2013 - 20:56
nie ma wyjścia,trzeba zawiązać w domu z lupą ,potem tylko przypiąć
Oczy już nie te ale wiążę nad wodą bo mam takie szkiełko powiększające z oświetleniem, mocowane do daszka czapki, ......... w wodzie słabo widać - może muszce jakie "fluo" w dupkę wszczepić ?.
Napisano 10 listopad 2013 - 22:49
Czasem warto modyfikować...
Dzięki kolegom z "Bzdykfusa" w beretach ,którym ponownie oddaje szacunek, mimo miernych w porównaniu,umiejętności największe lipienie'Profesory' zdjąłem na Sanie na środku płani powyżej Hoczewki na suchą czarną sieczkę #24/0,10 na max zasięgu ok 25 mtr,stojąc na palcach.na kamieniu w czarnych woderach pcv kanalarzy na granicy przelania;
mimo ,że płynęła oliwka te byki żarły sieczkę?!,
oczywiście z początku 1-2h olewka... to odgryzłem ogonek,
nadal zlew 1-2h...odgryzłem jeżynkę i zacząłem przepuszczać topielca przycinając na wysokości pozycji ryby -co przyniosło efekty :ryby medalowe..
w październiku 1985 roku nie było określenia 'pedałki' chociaż trudno nazwać nimfą to co zostało po ogryzieniu...
D
Lipienie płaniowe to insza inszość... Mówisz zapewne o Marku, Krzyśku, Łukaszu i Bąblu pisząc o "beretach" i nie chodzi bynajmniej o "beretowanie" ale nakrycie głowy. Generalna zasada na płani... im mniej na haczyku...tym lepiej. Im zaś haczyk mniejszy tym zwłaszcza jesienią lepszy... Ja osobiście łowiąc na płaniach w tym i w Hoczwi, którą uwielbiam nigdy nie zakładałem nowej muchy. Najlepsze to muszki wystrzępione, z wyliniałym tułowiem i paroma kłaczkami jeżynki. To o czym piszesz dość skutecznie rozpracowali właśnie wymienieni wyżej muszkarze. Były to czasy "przedkaczodupowe". Opracowali chłopcy muszki na hakach od 22 do 18 składające się tylko z tułowia bardzo skąpego, bez jeżynki, a z przodu, tuż przed oczkiem z dwóch trzech promieni ze skrzydełka kaczki robili małą pętelkę. W pętelce tej utrzymywał się pęcherzyk powietrza i utrzymywał to na wodzie podczas gdy tułów był pod. Muszka genialna, i łowię na nią do tej pory choć cdc daje większe możliwości. Ale sentyment pozostał z połowy lat osiemdziesiątych bo w 1985 roku łowiłem na Sanie pierwszy raz będąc właśnie w Bzdykfusie.
Nieco zasięg rzutów mnie poraża. Takie odległości to skrajność i raczej bym unikał. Dodatkowo mała mucha wymusza cienką żyłkę, co przy tej odległości łatwo może się kończyć odstrzeleniem przy zacięciu. Na płani w zupełności starcza połowa tego co podajesz. Z zacięciem zresztą wielu ma problemy. Polecam prosty sposób... w przypon jako element dowiązać kawałek amortyzatora gumowego. Pomaga
Napisano 10 listopad 2013 - 23:57
.
Użytkownik darko edytował ten post 12 luty 2014 - 14:55
Napisano 11 listopad 2013 - 09:42
Fakt, zapomniałem o kulce styropianu. To też ciekawa muszka na oporne rybki. Na najbardziej oporne opracowałem taki patent, że rzucałem nieco dalej niż oczko. Przytrzymywałem linkę i muchę wciskało pod wodę, a kiedy znalazła się już mniej więcej na trasie oczka puszczałem linkę swobodnie i mucha unosiła się do powierzchni. Skutkowało...
Z płani w Hoczwi mam takie wspomnienie. Łowiłem na jakichś zawodach, chyba Akademickich Mistrzostwach Polski i w pewnym momencie pokazał się lipień. Kurcze, to nie był czterdziestak czy czterdzieści pięć. To była z całą pewnością ryba ponad 50 cm. Wychodził stosunkowo blisko mnie więc doskonale go widziałem. Przegląd pudełka zmiana much. Oczywiście serduszko napieprza w rytmie przedzawałowym, nogi mięciutkie, a w głowie tylko... wyjdź. A ten uparcie mijał wszystko co mu podrzucałem - wiadomo profesor. W końcu założyłem czarną sieczkę na którą mówiliśmy "diabełek" i widzę jak się podnosi. Zacięcie i tylko "po zębach" mu przejechało. Za wcześnie zaciąłem. Dlatego jak wcześniej ktoś z kolegów pisał, warto czasem zdjąć polary z oczu. Bo utrzymać nerwy na wodzy jest w takich momentach trudno.
Ktoś z kolegów wyżej pisał o słabym wzroku. Jest taki mały patencik jak trzeba zmienić wieczorkim np. chruścika a latarka wysiadła. Spróbujcie wiązać muchę na języku. Doskonale czuć gdzie żyłka, gdzie oczko.. trochę treningu i zapewniam że się da. Oczu do tego nie trzeba.
Użytkownik thymalus edytował ten post 11 listopad 2013 - 09:50
Napisano 11 listopad 2013 - 10:13
Napisano 11 listopad 2013 - 10:32
Tak żeby się nie zerwał A poważnie to... Ja holuję z ręki nie używając hamulca kołowrotka. Tak się nauczyłem i to mnie nie zawiodło co nie znaczy, że twierdzę iż tak jest lepiej. Być może było to wynikiem tego, że w czasach kiedy zaczynałem łowić kołowrotki w miarę dostępne nie cechowały się na pewno dobrym hamulcem. Najlepszy był Diplomat Abu ale i on przy cienkich żyłkach potrafił zawieść. Dlatego nauczyłem się z łapy i tak łowię do dnia dzisiejszego. Natomiast mając dobry kołowrotek i holując z hamulca radzę zwrócić uwagę na jedną rzecz. To ważne zwłaszcza w kołowrotkach wąskich i głębokich. Wraz z wyciąganiem linki do rzutu zmienia się znacznie jej ilość na kołowrotku. Skraca się tym samym promień co skutkuje, że potrzeba większej siły aby ruszyć szpulę. Nie wiem jak to obrazowo opisać, mając pełną linkę na kołowrotku potrzebna jest mniejsza siła aby ruszyć szpulę, a kiedy linki jest połowa potrzebna jest siła większa. Dlatego ustawiają hamulec lepiej wysunąć linkę mniej więcej na odległość rzut i wówczas dopiero ustawiać. Przy grubszych żyłkach i szerokich kołowrotkach nie jest to tak istotne. Przy cienkich jak najbardziej warte rozważenia.
Co zrobić żeby lipienie nie spadały? Ja wiem co zrobić żeby spadały. Wystarczy doprowadzić do sytuacji aby lipień spłynął poniżej ciebie i ustawić w jednej linii ty, wędka, linka i ryba. Obrazowo wygląda to tak, że stoisz twarzą z nurtem, masz kijek podniesiony mniej lub bardziej do góry, linka i przypon są przedłużeniem wędki nie tworząc jakiegokolwiek kąta bocznego, a na końcu ryba. Nie ma bata, na 99 proc ryba zejdzie. Nie wiem dlaczego ale tak jest. Ratunek to przegięcie wędki albo w lewo albo w prawo tak aby utworzył się kąt boczny.
Napisano 11 listopad 2013 - 11:23
.
Użytkownik darko edytował ten post 12 luty 2014 - 14:55
Napisano 11 listopad 2013 - 13:40
Fajne tricki. Jesli mozna prosic to napiszcie jak holowac profesora na przyponie 0,10
Chcesz bezpiecznie - załóż gumę
Prawda niby stara, a wielu o tym nie pamięta i mamy później tragedie, nieprzespane noce itd
W sobotę byłem na ciekawej prezentacji - znajomy guide opowiadał o łowieniu potoków i tęczaków na reservoirs.
Jako ze zimą używa małych much wymusiło to na nim zejście z tradycyjnie irlandzkiego "0,25 to dobre co najwyżej do suchara" do cienkich i bardzo cienkich żyłek. Problem w tym, ze ryby jakby o tym nie wiedziały i walczą uparcie w zimnej wodzie.
Tak długo, jak do czynienia miał z jedną rybą na zestawie - bardzo polecał używanie delikatnych amortyzatorów z gumy.
Myślę, że gdy łowisz na mokrą czy nimfę ze sznura to może się sprawdzić, z resztą, widziałem takie myki i u nas u ścigantów.
Problem, gdy siądzie dublet, wtedy, jeśli zdecydują się popłynąć w różne strony zwykle jest krótka piłka
Napisano 11 listopad 2013 - 14:08
.
Użytkownik darko edytował ten post 12 luty 2014 - 14:55
Napisano 11 listopad 2013 - 15:37
Wraz z wyciąganiem linki do rzutu zmienia się znacznie jej ilość na kołowrotku. Skraca się tym samym promień co skutkuje, że potrzeba większej siły aby ruszyć szpulę. Nie wiem jak to obrazowo opisać, mając pełną linkę na kołowrotku potrzebna jest mniejsza siła aby ruszyć szpulę, a kiedy linki jest połowa potrzebna jest siła większa. Dlatego ustawiają hamulec lepiej wysunąć linkę mniej więcej na odległość rzut i wówczas dopiero ustawiać. Przy grubszych żyłkach i szerokich kołowrotkach nie jest to tak istotne. Przy cienkich jak najbardziej warte rozważenia.
Ciekawe i jak najbardziej uzasadnione .
W końcu moment obrotowy, który powoduje kręcenie się kołowrotka to siła pomnożona przez ramię (w tym przypadku mierzone od osi do miejsca w którym linka odchodzi od kołowrotka), więc jeśli zmniejszamy tą odległość w skutek ubywania linki z kołowrotka, należy zwiększyć siłę, żeby moment pozostał stały.
Rzucanie 25 metrów wypatrzonemu oczkującemu lipieniowi jest trochę nieuzasadnione, opóźnienie przy zacięciu i luz powstający przez tak długą linkę zwiększa prawdopodobieństwo spadu kilkukrotnie. Trochę lepiej jest przy rzutach z prądem, który dodatkowo napina linkę, przez co łatwiej można usunąć powstały luz.
Napisano 11 listopad 2013 - 17:26
.
Użytkownik darko edytował ten post 12 luty 2014 - 14:56
Napisano 11 listopad 2013 - 18:52
Jeszcze jednak mała uwaga być może się przyda. Lipień stoi prawie zawsze powyżej miejsca w którym widzimy oczko. Do muchy wychodzi podnosząc się do góry niesiony z prądem właściwie bez wysiłku, a czym głębsza woda tym odległość automatycznie rośnie. Dlatego widząc oczko należy to uwzględnić i muchę kłaść nie tuż przed oczkiem ale ze sporym wyprzedzeniem.
Dzięki Panowie za tyle mądrości w jednym wątku:) Dzisiaj dokładniej przyjrzałem się jak to wygląda i faktycznie podnosi się, daje się nieść tak jakby prądowi i zbiera. Co do spiderków, to też w końcu dzisiaj zobaczyłem "do czego służą". Wczoraj wieczorem nakręciłem kilka sztuk coby mieć na szczególną sytuację i się przydały. Na początku lipienie stały niecierpliwie obserwując powierzchnie, wtedy jeszcze nic nie płynęło. Drugie przepuszczenie ciemnoszarego spiderka i jest:) Później jak zaczęło płynąć trochę owadów, w przerwie między deszczowymi momentami wystarczyła szara sucha z samą jeżynką. I tu dzisiaj odkryłem dla siebie kolejną ciekawostkę. Zacząłem od cdc ale po dwóch chybionych zacięciach namokła i musiałem zmienić, suszenie dawało radę na dwa rzuty. Sucha z jeżynką z koguta, nawet po złowieniu ryby dała się szybko osuszyć i pływała znakomicie. Najbardziej spodobał mi się dziś moment, potwierdzający chyba odpowiedni dobór muszki. Na miejsce zbiórek napływały 3 jęteczki leżące na wodzie w promieniu 5-10cm, udało mi się jeszcze powyżej ryb dorzucić tam moją czwartą. (udało bo rzuty jeszcze kulawe:) Teraz cztery jęteczki napływają na stanowisko ryb, pierwszą zdjęły prawdziwą, chwila niepewności i w drugiej kolejności zdjęły moją Mimo że rybka podwymiarowa, dała więcej radości niż czterdziestak z nimfy.
Napisano 11 listopad 2013 - 19:47
Tylko rodzi się pytanie kto rzuca 25 metrow sucharem?
Napisano 11 listopad 2013 - 19:47
Użytkownik ictus edytował ten post 11 listopad 2013 - 19:58