Warszawski Piesek (populacja sandacza w Warszawie i okolicach)
#1 OFFLINE
Napisano 22 listopad 2013 - 10:19
Nie wiem czy dobry dzial wybralem jak cos prosze o przeniesienie do odpowiedniego dzialu
I teraz do sedna sprawy ....
Nie pytam sie i miejsca, przynety, techniki prowadzeni i Bog wie co, ktos mial jakies kontakty z zanderami na Warszawskim odcinku wisly w tym roku ? Od znajomych slysze nie wiele a sen z powiek mi spedza sandacz z Warszawy. Moze ktos z szanownego grona forumowiczow podtrzyma mnie na duchu i napisze ze tak sa sandacze na Warszawskim odcinku wisly
Pozdrawiam
#2 OFFLINE
Napisano 22 listopad 2013 - 10:31
Na pewno coś tam ktoś łowi...czasami widzę jakąś pychówkę jak przejeżdżam Gdańskim i tym najpewniej się wiedzie (sam bym tak kiedyś spróbował, ale nie znam nikogo kto miałby swoją łódkę na Wiśle)
#3 OFFLINE
Napisano 22 listopad 2013 - 11:48
Michał, dział dobry bo:
Tutaj można dowiedzieć się gdzie aktualnie biorą ryby, przeczytać opisy łowisk, relacje z wypraw wędkarskich
Martin, jeśli "sam bym tak kiedyś spróbował, ale nie znam nikogo kto miałby swoją łódkę na Wiśle", to:
Tutaj można (...) umówić na wędkowanie
oraz ogólnie dobry, bo można:
pochwalić się zdjęciami złowionych i wypuszczonych ryb.
Pozdrawiam
Grzesiek
#4 OFFLINE
Napisano 22 listopad 2013 - 14:37
Są sandacze na warszawskim odcinku Wisły ... dwa.
A tak bardziej poważnie, to pewnie idzie coś wychodzić, ale wygląda to w tej chwili niewiele lepiej niż łowienie troci w pomorskich rzekach
Zaraz pewnie ktoś się odezwie i napisze, że ryba jest tylko nie żeruje lub że trzeba umieć złowić.
Później się okazuje, że miał jedno branie miesiąc temu
- Dagon, pieczywko, Negra i 1 inna osoba lubią to
#5 OFFLINE
Napisano 22 listopad 2013 - 14:55
Są sandacze na warszawskim odcinku Wisły ... dwa.
A tak bardziej poważnie, to pewnie idzie coś wychodzić...
Tej jesieni sandaczowe spacery między mostami nawet Korzeniowskiego by wykończyły.
Łowi się bardzo mało i w większości niedużych ryb. Mój dobry kolega, kochający sandacze i łowiący je praktycznie od czerwca do końca sezonu ma wyniki o 3/4 gorsze od sezonu 2012, jest zrozpaczony. nawet nocne łowienie to katorga kończąca się bańką z nosa i wspominkami nad kubkiem kawy, jakie kiedyś mieliśmy w Wiśle sandacze...
#6 OFFLINE
Napisano 22 listopad 2013 - 15:41
Tej jesieni sandaczowe spacery między mostami nawet Korzeniowskiego by wykończyły.
Łowi się bardzo mało i w większości niedużych ryb. Mój dobry kolega, kochający sandacze i łowiący je praktycznie od czerwca do końca sezonu ma wyniki o 3/4 gorsze od sezonu 2012, jest zrozpaczony. nawet nocne łowienie to katorga kończąca się bańką z nosa i wspominkami nad kubkiem kawy, jakie kiedyś mieliśmy w Wiśle sandacze...
A mieliśmy piękne i w dużych ilościach. Zostały niedobitki.
Ja nie chodzę za sandaczem już od jakiegoś czasu, ale obserwuję wyniki kolegów i jestem nimi podłamany
#7 OFFLINE
Napisano 22 listopad 2013 - 15:47
własnie tego sie obaiwałem - choć w sobote zamierzam mimo wszystko probowac jakiegos dorwac... Moze za rok sie cos ruszy
#8 OFFLINE
Napisano 22 listopad 2013 - 15:50
A może lepiej póki co na ZZ się udać...? Ja taki właśnie mam zamiar
#9 OFFLINE
Napisano 22 listopad 2013 - 16:03
własnie tego sie obaiwałem - choć w sobote zamierzam mimo wszystko probowac jakiegos dorwac... Moze za rok sie cos ruszy
Nie chcę teraz gasić kaganka nadziei, ale by się coś ruszyło, coś musi być w wodzie.
Opisywana sytuacja to nie kwestia słabych brań, lecz braku ryb.
Niestety.
#10 OFFLINE
Napisano 22 listopad 2013 - 16:39
Michał, wiesz jak jest. Większość z Nas wie, ale jakaś złudna nadzieja powoli w nas dogorywa
Niestety mam podobne spostrzeżenia. Może nie z własnych doświadczeń 2013 bo byłem 10-15 razy w czerwcu bez wymiarowej ryby.+ kilka razy na jesieni wrzesień-październik jedna ryba 60 cm, ale też z rozmów ze znajomymi.
Wyniki z roku na rok coraz gorsze, presja niestety coraz wyższa, choć ostatnio spada z powodu braku ryb.
Mam takie spostrzeżenie, może nie do końca trafne ale to jedyne co mi przychodzi do głowy.
Kiedyś łowiło się ładne ryby. Opaski w czerwcu po zmroku i o świcie tętniły życiem a teraz jest dramat, bo tak to trzeba nazwać.
1) Zwiększa się presja wędkarska. Chodzi mi głównie o spinningistów którzy nie koniecznie wypuszczają ryby. Trupkarze łowią coraz mniej, zaczynają więc w desperacji zabierać coraz więcej ryb niewymiarowych: 35 -45 cm. Takich małych ryb było jeszcze rok i dwa lata temu masa a teraz, nie ma nawet tych maluchów. Dlatego już nie ma też trupkarzy w porównaniu do lat ubiegłych praktycznie wcale. Jak może być sandacz skoro duże się zjada a małym nie daje dorosnąć nawet do wymiaru.
2) Piaskarki - nasiliło się znacznie eksploatowanie Warszawskiego odcinka przez piaskarnie. Co jak wiadomo porusza dno a to nie sprzyja pobytowi sandacza przenoszą się przy tym co roku z jednego brzegu na drugi bobrując nieustannie dno.
3) Piaskarnia moja ulubiona przy siekierkach wyrządziła wiele szkody nie zdając sobie z tego faktu kompletnie sprawy. Stworzyli kilka lat temu wspaniałe zimowisko dla Sandacza który spływał tam z bardzo dużej powierzchni odcinka Warszawskiego. Głęboka wolno płynąca woda za sporą przykosą, stale pogłębiana w tym samym miejscu. No i dopiero od niedawna zakaz połowu w tym miejscu w okresie ziomowania ryb. Ile ryb tam zginęło? Możemy się domyślać ale szło raczej w tony.
Tak więc podsumowując piaskarnia trochę pomogła, a jak zwykle, niestety, zawiniła olbrzymia presja wędkarska i presja na mięso tej bardzo smacznej ryby, która w stolicy sięgnęła już chyba zenitu.
Może w przyszłym roku jak przyjdzie jakaś większa woda, przemiesza trochę populację i połowa łowiących odpuści, zimowisko będzie dobrze chronione i ochroni się również pozostałe - bo jes przynajmniej 1 duże w Centrum. Może sytuacja się poprawi na przestrzeni 3-4 lat.
Choć w dobie komórek, internetu i chwalenia się wynikami w środowisku mięsojadów marne widzę na to szanse
Jedyna nadzieja w zwiększeniu ilości chronionych zimowisk, znacznym zwiększeniu ilości kontroli i wprowadzeniu rygorystycznych limitów ilościowych i górnych. I podstawa moim zdaniem generalnie w Polsce - surowym i skutecznym egzekwowaniu kar za wykroczenia tego typu.
Ta sama historia powtarza się cały czas .......
Użytkownik Pszemo edytował ten post 22 listopad 2013 - 16:49
- Meme, Slavobeer i mariusz79 lubią to
#11 OFFLINE
Napisano 22 listopad 2013 - 16:48
A ja myślę, że wiele czynników się złożyło na obecny stan (w tym oczywiście wędkarze).
Ludzie przecież kiełbi nie zjedli, a jest ich znacznie mniej w Wiśle. To samo z wieloma innymi gatunkami.
Rybka w Królowej wymiera.
#12 OFFLINE
Napisano 22 listopad 2013 - 16:57
A co do kiełbi powiem Ci Daniel może nie zjedli ale myślę, że w bardzo dużym stopniu przyczynili się do ich zaniku.
Na Bartyckiej jak jeszcze byli trupkarze poławiali na podrywkę olbrzymie ilości kiełbi i zmieniali co rzut bo była masa. Mrozili na później część pewnie zjadali.
Z roku na rok łowili coraz mniej ....
Ale uklei masa została
Myślisz, że to kwestia zanieczyszczeń chemicznych? Kiełb jest na to bardzo wrażliwy ?
#13 OFFLINE
Napisano 22 listopad 2013 - 18:22
Co roku słychać ze juz gorzej być nie może...a jest coraz bardziej zle.
Nie miałem okazji nigdy zrozumieć ludzi o takiej wytrwałości i zaparciu. Może za mało szanuje sandacze... a może niestety miałem okazję zobaczyć jak wyglądac to może gdzieś indziej.
#14 OFFLINE
Napisano 23 listopad 2013 - 00:31
Warszawski sandacz jest historią.Jeśli nie zmieni się prawo temu gatunkowi grozi całkowita zagłada.
- kotwitz lubi to
#15 OFFLINE
Napisano 23 listopad 2013 - 01:15
#16 OFFLINE
Napisano 23 listopad 2013 - 05:29
smutny ale prawdziwy watek.... No cóż ja za chwile wychodzę chyba po raz ostatni w tym sezonie na sandacze... zostaną bolenie, klenie i jazie...
#17 OFFLINE
Napisano 23 listopad 2013 - 09:24
smutny ale prawdziwy watek.... No cóż ja za chwile wychodzę chyba po raz ostatni w tym sezonie na sandacze... zostaną bolenie, klenie i jazie...
Za nie też się miłośnicy mięska wezmą.... Ile razy widziałem nad naszą wrocławską Odrą jazie, klenie w siatach.... Boleni nie widziałem, ale opowieści o ogromnych sztukach słyszałem.... Przykre to
#18 OFFLINE
Napisano 23 listopad 2013 - 09:47
Już od dawna jaź, kleń i boleń jest wyławiany i uważany za rybę smaczną, klenie powyżej 40 cm to teraz powód do dumy, gdy stoi ich kilka na przelewie to szał, jaki dobry dzień trafiliśmy!
Stada jazi oczkujących na blatach to też historia, teraz są to stadka, a najczęściej - mówiąc do kolegi, "jazie weszły" - ma się na myśli sztuki policzalne na palcach jednej dłoni.
Są miejsca i pory roku, które gromadzą rybę w większej ilości, sprawiając wrażenie, że ciągle mamy do czynienia z rybną wodą, ale to złudzenie. Wisła zaczyna przypominać pustynię, na dodatek bardzo cichą, bo bolenie też smażą, mielą, wekują.
Nie wiem jak tam w innych rejonach, ale na mazowieckiej Wiśle każda ryba drapieżna powinna dostać limit głowacicowy już dziesięć lat temu.
Teraz powoli zbliżamy się do stanu wody, który można porównać do efektu jakiejś katastrofy ekologicznej. Piszę jak najbardziej poważnie.
- kocmyrz, Negra, Pisarz.......ewski Piotr i 1 inna osoba lubią to
#19 OFFLINE
Napisano 23 listopad 2013 - 09:56
To jest wątek o każdej rzece w każdym mieście. Ostatnio zastanawiam się, poważnie, czy nie zaczac wyprzedawać sprzętu wędkarskiego. Jeden sandaczyk miesięcznie a nad wodą prawie codzienie .
Nie tkwię w jednym miejscu, gdzie namierzyłem sandasie, zawsze idę dalej szukać, ale ten sposób zaczyna przypominać bezinteresowny sponsoring sklepów wędkarskich.
Obraz rozpaczy, dokładnie jak to opisujecie...
#20 OFFLINE
Napisano 23 listopad 2013 - 10:10
Ciekaw jestem jaką ilość sandacza wyławiają "wędkarze" w Szczecinie
Tak jak na zdjęciu w artykule, wygląda około 3 km brzegu po jednej i z kilometr po drugiej stronie Odry i to tylko centrum miasta. Jest jeszcze kilka tak, albo i bardziej, obleganych miejsc. Do tego dochodzą jeszcze łódki, których w weekendy potrafi przy jednym moście stać około 20. I tak dzień w dzień od końcówki września do świąt.
http://radioszczecin...ch-maja-problem
http://interia360.pl...sa-rybacy,65338
http://www.gs24.pl/a...ZECIN/131109911
Limitów prawie nikt nie przestrzega, wymiarów już zaczynają ale nasze wspaniałomyślne szczecińskie PZW postanowiło obniżyć wymiar sandacza z 50 na 45 cm.
Użytkownik Artech edytował ten post 23 listopad 2013 - 10:18