Klenie, jazie i bolenie czeka ten sam los. Bolenie już są na skraju wymarcia na miejskim odcinku.
Porównując mój sezon boleni-owy do tego sprzed 3-4 lat widzę podobny dramat jak z sandaczami. 4 lata temu przed burzą polujące stado boleni nie było rzadkością i nie mówię o 5,15 czy nawet 20 rybach ale o naprawdę dużych stadach .....
W tym roku zawziąłem się i szukałem ryb na całym odcinku od Jabłonny do ujścia Jeziorki.
Owszem pojedyńcze ryby są nawet duże.
Złowiłem może 4-5 ryb w moim osobistym zadowalającym wymiarze 70+ co jest dla mnie porażką po 5 latach całkowitego oddania się tej rybie. Takich ryb łowiło się naprawdę sporo w sezonie. Jeszcze 3 lata temu we wrześniu 4-5 ryb 70+ to był wynik z jednego dobrego wyjazdu na 4 godziny oczywiście w dobre miejsce i przy doborze odpowiedniej przynęty. Nawet w zeszłym roku taki zaliczyłem.
Teraz w miejscu tym przez cały sezon złowiłem 1 taką rybę. I nie chodzi o to, że ryby nie żerowały ich po prostu nie ma. Szukam przy dnie w ciągu dnia wtedy ich nie widać ale wieczorami woda zamieniała się zawsze w ciepłe oczko na Islandi z którego co sekunda wylatywał w górę gejzer wody i tak przez 45 min bez przerwy.
Teraz cisza lub pojedyńcze ataki
Nie wspomnę o tym, że moje najciekawsze miejsca na dzikim odcinku po praskiej stronie są wydeptane jak bulwary wiślane
Mówimy o sandaczach, boleniach jaziach i kleniach. Ale jak wspomniał Daniel innych ryb też nie ma.
Spotkałem kilku grunciarzy z którymi zawsze chętnie rozmawiam żeby się dowiedzieć o wynikach i stanie rzeki.
Okazuje się, że w Wiśle nie ma już od 2 lat nie ma praktycznie grubego leszcza
Człowiek który przez 35 lat łowi tylko te ryby nie złowił do sierpnia ryby większej niż 1kg będąc nad wodą prawie codziennie co tydzień zmieniając lokalizację w poszukiwaniu ryb. Kiedyś co tydzień łowił kilka naprawdę dużych leszczy.
Na Siekierkach w zeszłym roku rozmawiałem z miejscowym z pobliskich działek. Człowiek od 25 lat tam mieszka, jest na rencie i codziennie na rybach. To był koniec września. Ten Pan był nad wodą codziennie 3-4 godziny od 1 czerwca jeśli pogoda pozwalała łowił sandacze na trupka na 2 wędki. Przez te cztery miesiące złowił jednego sandacza 60 cm reszta poniżej 45 cm przy mnie wypuścił do wody jednego. Kiedyś we wrześniu jak ryby wchodziły na żer w stado kiełbi łowił naprawdę przepiękne sandacze. Takiego samego dziadka poznałem na Bartyckiej historia identyczna
I takich przykładów można by podawać wiele .........
Użytkownik Pszemo edytował ten post 23 listopad 2013 - 10:30