Niestety masz rację, upuszczony zbiornik nie jest atrakcyjny dla kąpiących się, utrudnia żeglarstwo i wędkowanie. Ale to się zdarza cyklicznie bez specjalnego upuszczania, wystarczy susza, jaka zdarza się praktycznie co kilka lat. Jak przyjdzie powódź to znowu ryby spłyną w dół, będzie remont to wszystko szlag trafi.
(...)
Czy tylko udajesz, czy też nie dostrzegasz różnicy, jaką jest "cyklicznie co kilka lat" a "z premedytacją i co roku"?! Rolnik, któremu susza co roku będzie zabierała plony MUSI zbankrutować. Podobnie MUSI polec agroturystyczny biznes, gdy nie co kilka lat, lecz co roku będzie się serwowało przymusowo "błocko". Jeśli nie dostrzegasz różnicy, to ponawiam prośbę - wybierz się do ludzi, których żywotne interesy chcesz uszczuplić lub wręcz zlikwidować i wytłumacz, że nie będzie żadnej różnicy. Bo przecież katastrofalne susze (4 metry lustra wody!) zdarzają się tak często, że nie ma właściwie o czym gadać.
Następna sprawa - aspekt finansowy ochrony przyrody - patrząc w ten sposób powinno się zbudować wyciąg na każdą górkę w Tatrach, żeby górale mogli
trzepać kasiorę.
(...)
Czy ja twierdzę, by zabudowywać kaskadą zapór każdą rzekę? GDZIE!?
Ja twierdzę, że to, co zostało w dobrej wierze zbudowane, wysiłkiem i staraniami miejscowej ludności, w tym wędkarzy - jeśli ma zostać zniszczone, by wpierw uzgodnić sposób rekompensaty poniesionych strat. I małej nawiązki za to, że Państwo rękami swoich przedstawicieli chce prywatne pożytki niszczyć.
Parafrazując - sorry, taki zbiornik, kiedyś wysiedlono ludzi z ich miejsca życia, by powstał, zalano wsie, pola i drogi. Taka woda summa summarum przynosi więcej szkód niż korzyści. Żeglugi na Odrze prawie nie ma, zbiorniki wielkiej powodzi nie zapobiegły. Zniszczono Odrę, jej starorzecza, miejsca życia ptaków i ryb. Pewnie nikt z żyjących już nie pamięta czasów, kiedy w górnej Odrze i dopływach były łososie. Teraz jest możliwość, że wyginą także ostatnie rzadkie gatunki ptaków.
(...)
Tak. Kiedyś wysiedlono ludzi. Ale zaproponowano im za to jakieś odszkodowania - czyż nie? Co do szkodliwości pomysłów - zgoda. Czyż to, że kiedyś podjęto błędne (z dzisiejszego punktu widzenia) decyzję uprawnia Cię w jakikolwiek sposób do tego, by dziś wypinać się na wszystkich mających odmienny pogląd, pokazując wyraźnie, gdzie masz ich zdanie!?
P.S. Osobiście bym w tej wodzie się nie kąpał przy żadnym stanie wody, komary lęgną się w wodzie a nie na błocku, każdy wędkarz o tym powinien wiedzieć i raczej się tego nie boi .
Nikt Cię tu do kąpieli nie zmusza - jeśli śmierdzisz, to co najwyżej zachęcać będę. Natomiast o komarach wiedzę masz ubogą. Komary w "normalnej" wodzie - czyt. rzece lub jeziorze - mają wroga skutecznie dziesiątkującego populację. Ryby właśnie. Ryby, które w płytkich kałużach nie występują, co daje możliwość skutecznego wylęgu komarom. Dlatego po każdych większych opadach, że o powodziach nie wspomnę, ilość komarów dramatycznie wzrasta. No, ale to chyba już poza zakresem zainteresowań, niby też latają, ale pół życia w wodzie (fuj, wśród ryb) spędzając, pośledniejsze od pierzastych są.
Podsumowując - nie umiesz lub nie chcesz po męsku odpowiedzieć. Skąd wziąć i jakie środki, by pokryć realne straty tym, którzy realnie stracą, by być może (dasz gwarancję?) zachować jakiś ginący gatunek. Który bez drastycznego corocznego obniżania lustra wody na Turawie nie ma szans na przeżycie. Może jakiś link do naukowego opracowania, które to udowadnia? A przynajmniej mocno uprawdopodabnia?