No i tak...
Pojechałem z nabytym Stradikiem 2500 na pstrągi nad Wieprz.
Z kijem pstrągowym długości 2,60.
Pierwszy dzień to był dramat. Prawa ręka boli od ciężaru, lewa od kręcenia dużą korbą.
Myślałem, że to kwestia przyzwyczajenia i łowiłem dalej - ale żeby nie kusiło, mniejszego kołowrotka w ogóle nie zabrałem.
Drugi dzień jeszcze gorszy...
Zastanawiałem się zatem, czym się kierują zwolennicy mega-kołowrotów do lekkiego wędkowania?
Jedyne wytłumaczenie - że po prostu nigdy nie mieli w ręce lekkiego kołowrotka i nie wiedzą, jaka to wygoda
PS.
Na domiar złego, postanowiłem łowić nie tradycyjną plecionką, tylko na żyłkę.
Założyłem spinningową 0,18 - i później bardzo tego żałowałem.
Bo co drugi rzut miałem taki "bonus", mimo że nie nawijałem po same brzegi...
(łowiłem woblerem, nie obrotówką i żyłka nie była skrecona)
Użytkownik pezet edytował ten post 09 kwiecień 2016 - 13:54