Edukujmy więc,zaczynając od siebie,poprzez nasze dzieci,myślę że coś przecież to da?Powinno dać...
Pozdrawiam
Nic nie da.
Pytasz dlaczego?
Ano dlatego że z wędkarzami jest dokładnie tak samo jak z resztą społeczeństwa czy cywilizacji: 10% ciągnie całość do przodu, reszta to konsumenci. W większości pozbawieni rozumu a także wielu uczuć wyższych.
Ty szanowny Dragu, dziecko będziesz uczył miłości do przyrody i jej piękna, szacunku dla jej cudów, pokażesz że wypuszczenie ryby czyli godnego szacunku stworzenia, jest stokroć cenniejsze niż jej zeżarcie. W końcu kupisz dziecku książkę, zaprowadzisz do teatru i do filharmonii, wyślesz na studia.
Tymczasem Twój sąsiad przez ścianę, ten który kąpie się raz w tygodniu w sobotę i nigdy nie miał dezodorantu, ten który na własną kobitę włazi zawsze po pijaku, psa trzyma na łańcuchu, słucha Disco Polo, ten którego żona namiętnie ogląda " Trudne sprawy " i " Dlaczego ja? ", który nigdy nie umyje po sobie kibla, ma śmierdzące nogi i zepsute zęby, w tivi ogląda tylko mecze i chińskie napierdzielanki, którego ulubioną rozrywką jest niedziela spędzona z rodziną na promocjach w Tesco, który dzień rozpoczyna od Warki Strong pod sklepem na rogu, którego jedyną książką jaką w całości przeczytał jest " Elementarz " Falskiego i który z niego nic już nie pamięta bo to przecież było dawno, stopy obleczone w skarpetki wsuwa do sandałów, gdyby nie chmurki i słoneczka na planszy, nie jest w stanie zrozumieć tak prostego przekazu jakim jest prognoza pogody, jedyna sztuka z jaką na co dzień obcuje to portret Panienki z Dzieciątkiem w technice oleodruku i pod szkłem, wiszący na ścianie pod kątem 45 stopni do tejże ściany, do spółki z lekko pożółkłym zdjęciem ślubnym, który puszcza głośne bąki rycząc przy tym ze śmiechu i beka przy stole, który do komunikacji międzyludzkiej używa dwustu słów a rozumie pięćset, ten sąsiad też jest WĘDKARZEM.
Kije, kołowrotki i błyszcze kupuje na bazarku, do sklepu zagląda tylko po białego i dendrobenę, kartę opłaca, każdorazowo kalkulując ilość białka jaką musi zdobyć żeby się wydatek zwrócił. Ów skądinąd miły i spokojny człowiek, pierwsze od czego zaczyna edukację swojej latorośli w wędkarskim fachu, to umiejętność sprawnego patroszenia i skrobania. Zabiera bowiem wszystko, włącznie z paskudnym w smaku kleniem czy rapą, bo jeśli sam nie zje, da nielubianemu sąsiadowi w prezencie, psu, kotu, w końcu wywali do śmietnika. Od czasu do czasu cyknie fotkę z okazem, telefonem 5 mega pixeli, na tle mało gustownej glazury i wyśle do redakcji WW z prośbą o publikację. Na co ma wszelkie szanse. Redakcja bowiem składa się w istocie z jemu podobnych mentalnie, tylko bardziej biegłych w korzystaniu z pióra i atramentu.
Teraz zadaj sobie ponownie pytanie szanowny Kolego, czy coś się zmieni? Nie zmieni się nic. A jeśli nawet, zmiany będą rozciągnięte na dziesięciolecia.
Może nawet już ich nie doczekamy. Dlatego działać trzeba natychmiast, choćby nawet w bolesny sposób. Poprzez zakaz sprzedaży gumofilców na początek. ![:)](https://jerkbait.pl/public/style_emoticons/default/smile.png)
Użytkownik skippi66 edytował ten post 26 marzec 2014 - 00:43