Bardzo mnie ubawiliście tymi dociekaniami na temat "reklamy" - jak to nazwaliście - woblerów. Dobrze, że dyskusja rozwiązała się z humorem, bo gdyby tu trafił jakiś "hejter" poszło by pewnie na noże. A co do udostępnienia profilu Kolegów z Huntera - dlaczego nie mielibyśmy wspierać tych, którzy nas wspierają? Czy nie na tym polega koleżeństwo? Jeżeli któryś z Was wesprze nas choć w połowie tak jak oni, bez mrugnięcia okiem polubimy i udostępnimy profil jego warsztatu samochodowego.
Nie wiem czy znana jest Wam historia wspaniałego kostrzyńskiego wędkarza, człowieka - legendy jeżeli chodzi o łowienie na obrotówki, Jerzego Rybki. Ten ponad siedemdziesięcioletni gość szukając wsparcia sponsorów dla swojego bardzo ubogiego klubu pukał do wszystkich drzwi. Czasami ktoś z jakiegoś sklepu wędkarskiego czy hurtowni rzucił mu jak ochłap 50 zł, na odpieprz. Trafił nawet kiedyś, całkiem przypadkiem, do burdelu. I wiecie co się okazało? Jego właściciel wyposażony w szeroki spieczony słońcem kark, w ogóle z wędkarstwem nie mający nic wspólnego (mam na myśli właściciela, a nie kark), wyjął z kieszeni 1500 zł i wręczając Jurkowi życzył mu sukcesów w Mistrzostwach Polski, na które za te pieniądze zamierzał z kolegami pojechać. Przed umieszczeniem reklamy agencji towarzyskiej miałbym pewne opory, ale kolegów robiących na prawdę łowne woblery, w które wkładają wieloletnie doświadczenie, z takim trudem i takim kosztem zdobywane? Chyba już mnie rozumiecie...
A Jak się to ma do nas? Wielu z nas mogłoby swój wolny czas poświęcić rodzinom, pojechać na ryby i mieć wszystko w nosie. Oddaliśmy jednak serce Bystrzycy, pstrągom, lipieniom. Na swojej drodze popełnimy być może trochę błędów, podejmiemy niepopularne decyzje, narobimy sobie wrogów wśród tych, którym popsujemy szyki. Ale w głowie będziemy mieć cały czas słowa, które tatuują sobie legioniści Legii Cudzoziemskiej: Idziemy razem, giniemy razem. Wiem, że ci, którzy pójdą z nami przeżyją coś, czego niektórzy związkowi działacze pierdzący w stołki, jadowici forumowicze negujący wszystkich i wszystko, bo mama za rzadko cycka dawała itp. nigdy nie doświadczą.
Koledzy! Wierzę, że Wasze zainteresowanie tematem będzie narastać i w końcu spotkamy się nad Bystrzycą na wspólnym zarybianiu, wędkowaniu, biesiadowaniu. Bardzo gorąco Was do tego zachęcam! Pozdrawiam serdecznie.
Krzysiek
Użytkownik Kingfisher Club Krzysiek W edytował ten post 27 marzec 2014 - 19:53