U mnie na duże ryby nie ma co łowić, kłusownictwo które łowi sobie na siatkę!Zmienie akwen. Bardzo czesto w miejscach, gdzie trzeba sie uzerac o miejsce do lowienia, brak juz ryb...
Gumo
To nie fair. Niebezpieczeństwo nad woda wciąż rośnie. A do tego mało jest osób do takiej roboty.
W okolicy Piwonina (blisko Sobienie Jeziory pod Otwockiem) jest podobna sytuacja.
Tam lepiej nad Wisłę samemu nie chodzić. Tam grasują złodzieje na wędkarzy.
Kiedy pomagałem u sąsiada wycinać gałęzie u jabłoni tak sobie rozmawialiśmy. Że pewny kolega sąsiada poszedł sobie na ryby do Piwonina, oczywiście sam. Postawił jedną wędkę na drgającą szczytówkę (na czubku miał dzwonek) , a drugą łowił sobie na spinning. Nagle dzwonek, a tu złodziej wędkę kradnie!
Było trzech, nie miał szans. Jeden gdy wziął do ręki szczytówkę to drugi zabrał z jego ręki spining a trzeci popchnął go do wody.
Nikogo nie znał.
Już nigdy się nie wybiera do tego samego miejsca gdzie czai się niebezpieczeństwo i chuligaństwo. A nawet jak wraca do tego samego miejsca to jedzie z kimś.
Na nic to nie da, kradzież zgłasza się chyba w ciągu 24h, a za napad czy rozbój to nie wiem.
Albo inna sytuacja i to na prywatnym stawie właściciela.
Pojechałem na spławik ( 4 lata temu czy dłużej, nie pamiętam ) na taki duży prywatny staw.
Spytałem się właściciela czy mogę łowić ryby, gdyż testowałem nową wędkę. Zgodził się.
Więc sobie łowię łowię łowię na tym stawie, a tu Sum mi się przytrafił.
Więc go męczę jeśli chcę mieć go w ręce No i złowiłem, podchodzi drugi typ gdyż zauważył że złowiłem taką rybę. Pyta się czy zamierzam go zabrać ze sobą. Mówię że nie, i że wypuszczę go z powrotem.
Koleś na moją odpowiedź popchnął i przewrócił mnie na ziemie oraz zabrał mi z ręki Rybę. Sum miał mniej niż 50 cm.
Nie zgłosiłem tego właścicielowi stawu. Po co miałbym sprawiać problemów Ale powiedziałem o tym tylko mojemu tacie.
Po tym incydencie pojechałem kolejnego dnia z tatą na ryby, tym razem na szczytówkę.
Właśnie spotkałem tego kolesia co mi krzywdę zrobił, mówię tacie że to on. A tata na to, a to h** z niego.
To taki miejscowy złodziejaszek.
W te wakacje został złapany na gorącym uczynku przy kradzieży w naszej plantacji pomidorów.
Szkoda że nie mogę zeznawać w sądzie za tą sytuację która stała się 4 lata temu gdyż miałem 16 lat
Zastanawiam się czy można pracować społecznie na rzecz koła PZW i mieć jakieś uprawnienie. Bo wiecie że mniej ludzi pracuje i mało jest na to pieniędzy.
Sorki za OT
Pozdrawiam