Wiadomo, ludzie szukają winnego. Moim skromnym zdaniem to wina przemysłowego traktowania wody, a z tym się wiąże zarybianie na dużą skalę, największe k**** jakie człowiek mógł zrobić w imię pseudo szczytnych celów, i tym samym zamknąć pełne rybiego mięsa usta członków PZW i innych
użytkowników wody. Głównymi beneficjentami są jednak ludzie czerpiący bezpośrednie zyski z produkcji materiału zarybieniowego i ci co grabią z wody siatami co się da, na zlecenie bandy postkomunistycznych prosiaków co nie potrafią inaczej trzepać kasy. Choroby ryb łososiowatych na pomorzu to skutek wieloletniej patologii, która funkcjonuje w całej Polskiej krainie (i nie tylko Polskiej), a problemy zaczynają się pojawiać również na innych wodach.
Kazirodcze mieszańce gatunków widniejących w wykazie zarybień nie zdolnych do naturalnego egzystowania w zachwianym ekosysytemie (a już na pewno takim jest zalew siemianówka), karłowaciejące pokolenia z "próbówki"... a to co jeszcze zdrowe i czyste genetycznie( średnie i duże okazy) dostaje w łeb. Żyjemy w strasznym g****** i tylko od tych co to czają zależy przyszłość nas i naszych dzieci.
Proszę nie używać wulgaryzmów.
Użytkownik milupa edytował ten post 03 maj 2013 - 21:12