A ja z racji tego aby wyrównać szanse dla tych którzy nie posiadają łódki ( ja takowej nie posiadam, kilka razy zdarzyło mi się połapać z kolegą z łódki) ograniczyłbym połów drapieżnika od 1 listopada do 30 kwietnia. Ryby są już w miejscach gdzie łatwiej je załapać a potem jak wiadomo okres tarła.
Panowie hipokryci zapomnieli o ubiegłym roku. Proszę się cofnąć do komentarzy z ubiegłego roku i nie widziałem jakiejś "obrony Częstochowy" przed mięsiarzami.
Łódek nie było mniej tylko nie trolowano. Po prostu część w tym roku zmieniła sposób łowienia. A łódki krążyły między brzegiem a miejscami połowów.
Wy po prostu chcecie zmniejszyć sobie konkurencję chcecie bić rekordy złowionych ryb. Pewnie niewielka liczba zrezygnuje z łowienia ze względu na brak możliwości łapania w trolingu. Reszta wróci do starych metod. Wystarczyłoby skupić się na kontroli połowów i sytuacja wyprostowała by się. Limity i wymiary.
I specjalny rejestr połowów na Siemianówkę dla wędkujących z łódki gdzie wpisywano by ryby które zostawiamy sobie bezpośrednio po złowieniu.
A do tego kontrola i konkretne kary, które zniechęcałyby naruszanie przepisów.
Woda ma być dla wszystkich a nie tylko dla wybranych. Istnieje jeszcze świat bez łódek.
Niech będzie i troling, i łapanie z ręki, i na żywca ale niech będzie to wszystko z rozsądkiem.
Ps. A co z tymi którzy z racji swoich ograniczeń nie dadzą rady łowić tradycyjną metodą spinningową i zostaje im albo troling albo na żywca? Co starszych ludzi na śmietnik? Wykluczyć z łowienia? A są i tacy. Was też ktoś może w przyszłości zepchnąć na margines życia.