Problemem w tym wszystkim jestesmy MY - znakomici uzyszkodnicy jerkbaita, tropiciele i mordercy ostatnich drapiezników żyjących w naszych wodach.
Co mozna wyczytać w związkowym pismie i sprawozdaniu z zebrania??
Rybacy są konieczni, bo presja jest nierównomiernie rozłozona, bo białoryb karłowacieje itp...
Żyję już długo... Na wodach na których wedkowałem i na których była stabilna populacja ryb drapieznych, nie było problemów z karłowatymi rybami.
Były okresy żerowania, płoć przestawała brać i jakby znikała - wystarczyło wziąc spinning by trafić szczupaka który wyszedł na żer...
Nie plątały się po całej wodzie, na wszystkich głebokościach i całej powierzchni akwenu.
Przyszła moda na sukces... wróć to nie ten film - przyszła moda na spinning - wszyscy chcieli łowić szczupaki, doszły nowe przynęty, było łatwiej.
Białorybu więcej, ale drobniejszego się pojawiło - recepta?? - obniżenie wymiarów płoci, leszcza itp. Efekt ?? zeżarto ryby małe a za brak duzych obwiniono szczupaki bo to przeciez mordercy, a te duże to już w szczególności.
Paradoksalnie odłów sieciowy drobnego białorybu może przynieść efekt, ale jedynie w powiązaniu z podniesieniem wymiarów, oraz zadbaniu o populację drapiezników, z czasowym może, ale koniecznym zakazem ich zabierania, a potem z wąskimi wymiarami widełkowymi, by nie naruszyć równowagi.
Zamiast więc psioczyć na rybaków, lepiej wywalczyć to by ichtiologowie czynili to za co maja płacone rzetelnie, a nie pod dyktando zarządu i nie pozwolili na gospodarkę rabunkowo-populistyczną.
Przepraszam za błedy ortograficzne, bądź stylistyczne - poprawię jak wytrzeźwieję i będzie jeszcze mozliwość edycji