[quote title=Friko napisał(a) dnia Wed, 23 September 2009 09:45]@szpiegu
niekoniecznie w kierunku marzeń tylko, z tego co napisał @pitt wynika że wystarczy pojechać z sadzykiem do północnych Włoch, kontroli granicznych wszak już nie ma
@all
jak rówienież bardzo lubię łowić polskie ryby chociaż coraz częściej muszę to robić w Szwecji
Ale uważam, że bass to wybitnie sportowa ryba i chęć jej złowienia nie jest niczym zdrożnym czy złym. Również chęć złowienia tej ryby w naszym kraju - bardzo chciałbym mieć taką możliwość!
Z tego co kojarzę to pstrągi w Australii i Nowej Zelandii wzięły się stąd, że kilku brytyjskich dżentlemanów zapragnęło je sobie połowić - widać nie wystarczały lokalne barramundi. Do Patagonii pstrąg też chyba trafił w sposób nienaturalny, a teraz jest to mekka co bardziej snobistycznych muszkarzy.
@Roman
Doceniam rolę
advocatus diaboli w jaką się wcieliłeś, ale wydaje mi się że pytanie które stawiasz w imieniu ministerstwa rolnictwa sprowadzają rzecz trochę
ad absurdum Dlatego podałem przykład ogrodu zoologicznego. Każda działalność człowieka związana jest z jakimś ryzykiem, żeby uniknąc ryzyk wypadałoby nic nie robić - sorry, nie kupuję tej koncepcji.
Uważam że problem oddziaływania bassa na środowisko jest irrelewantny w przypadku wariantu z łowiskiem zamkniętym, mówiąc obrazowo wykopanym na prywatnej działce stawem. Bass tam mógłby oddziaływac co najwyżej na karaski, które bym mu sypał do żarcia. Ogrodzenie, dwa psy i cieć - i chwatit. Standard ogrodu zoologicznego mniej więcej.
I na koniec zadam pytanie: skoro można karpiem, amurem, tołpygą, tęczakiem, byczkiem, skoro można trzymać w terrariach tarantule, węże i Bóg wie co jeszcze - to dlaczego poczciwy bass urasta do rangi nie dającego się rozwiązać problemu?
A może tego problemu nie ma skoro jak pisze Sławek bass 'dopuszczony do obrotu' onegdaj już był
No dobra Paweł, jedziemy... .
1. Nie wypisuj głupot pt. z sadzykiem do Włoch.
2. Oczywiście, że chęć złowienia ryby nie jest niczym zdrożnym ani złym. Tylko to nie jest argument za tym, by bass znalazł się na Twoim łowisku.Innych argumentów w Twoich wypowiedziach nie znalazłem, szczególnie tych, nad którymi z chęcią bym się pochylił, by pomyśleć
3. Nie jesteś w stanie, nawet przy pomocy cudów techniki, upilnować i zagwarantować nikomu, że ryby pozostaną tylko w łowisku. jeszcze się taki nie urodził.
4. Popatrz na karierę czebaczka amurskiego, gatunku obcego inwazyjnego w wielu aspektach- dziś możesz go kupić w sklepach wędkarskich, jako przynętę na żywca. Jest twardy, poza wodą długo żyje, w środowisku konkuruje z naszymi rybami, aż miło. Co robi wędkarz, zużywszy 7 czebaczków z 10 sztuk, które kupił. Wylewa do wody resztę... .Resztę dopowiedz sam.
5. krótkie podsumowanie: Paweł, ŻADEN gatunek obcy w naszych wodach nie przyniósł nic dobrego, kwestie oddziaływania czy to na środowisko, czy ryby, są czasem trudne do przewidzenia.Co do zarybień rybami, które wymieniasz w swoim poście: jest to namacalny i konkretny dowód na to, że nasze państwo jest totalnie niewydolne, jeśli chodzi o przestrzeganie zapisów Ustaw.
Niemały w tym udział ma PZW wraz z ekspertami, ciężko i ochoczo za garść kasy pracujących właśnie po to, by szukać furtek do naginania i omijania przepisów. Popatrz na głowacicę, również gatunek obcy. Bodajże dwa lata temu dwóch profesorów wpadło na pomysł, by po cichutku ją wciągnąć na liste rodzimej ichtiofauny i rozwozić po rzekach tylko dlatego, żeby zastąpiła łososia. Takich bzdur mogę Ci wymienić bez liku.
Nie przytaczaj mi danych historycznych o bassie, że był. W tamtych czasach(60,70,80) takich idiotyzmów było dużo, a radosna twórczość smutnych naukowców zaowocowała tym, że dziś próbujemy się odwoływać i powoływać na tamte fakty, a z drugiej strony walczymy ze skutkami tej działalności.
A to, że z rozkapryszoną miną chcesz..., chcij również z troską pochylić się nad polskim szczupakiem, okoniem i innymi gatunkami. Kilkadziesiąt procent gatunków naszych ryb jest zagrożonych...
Pozwolenia nie dostałeś
Game over.
Pozdrawiam.
Roman.