Lubelskie wody znam od co najmniej 25 lat. Pamiętam czas ''głodu'' i ''obfitości'', czas beztroski i tzw. talibanu. Wiele rzeczy tam się zmieniło ale jedno jest stałe i niezmienne - stosunek miejscowych ''pstrągarzy '' do przyjezdnych. Zawsze to ''tamci'' łowili i zjadali ich ryby, a oni wszyscy to zaprzysięgli i niestrudzeni wegetarianie.
Jednak nader często po zakończonych połowach, gdy na parkingu pakowaliśmy swoje wędki, naszym oczom ukazywał się zupełnie inny widok. Nierzadkim obrazem byli miejscowi ludkowie, ometkowani w naszywki lubelskich portali, pakujący do bagażników(na lubelskich rejstracjach) komplety pstrągów. Gdy pytaliśmy ich czemu jedno mówią a drugie robią, zawsze odpowiadali, że to ich woda i im się po prostu to należy. Nigdzie indziej nie spotkaliśmy większych hipokrytów.
Lepiej się nie dało uogólnić🙂
Nad lubelskimi pstrągowymi rzeczkami na przestrzeni ostatnich kilkunastu lat spotkałem sporo naprawdę ciekawych i "normalnych" pstrągarzy, byli to ludzie z przeróżnych stron Polski i nigdy nie oceniałem innych przez pryzmat miejsca z którego pochodzą, to idiotyczne.
Najprościej, nikt w miarę ogarnięty w dzisiejszych czasach nie podaje szczegółowo wyników osiągniętych nad niewielkimi, łatwymi do zadeptania siurkami w których jeszcze uchowało się coś w kropki.
Pozdrawiam, tych przyjezdnych również.
Użytkownik Piotr Gołąb edytował ten post 05 kwiecień 2021 - 13:01