...Wstyd że żyjemy w kraju w którym ludzie tak bezczelnie podchodzą do przyrody i mają totalnie gdzieś czyjąś pracę...
Niestety nie tylko do przyrody i czyjejś pracy ...
Zaloguj się lub Zarejestruj by otrzymać pełen dostęp do naszego forum.
Napisano 19 luty 2016 - 17:21
...Wstyd że żyjemy w kraju w którym ludzie tak bezczelnie podchodzą do przyrody i mają totalnie gdzieś czyjąś pracę...
Niestety nie tylko do przyrody i czyjejś pracy ...
Napisano 19 luty 2016 - 18:01
To róbcie zdjęcia , zamieszczajcie je na forach piszcie gdzie złowione itp itd.
A ryb przybędzie.
Napisano 19 luty 2016 - 18:49
Napisano 19 luty 2016 - 19:33
Na wszystkich rzekach lubelskich obowiązuje całkowity zakaz zabijania lipieni. Nie wolno zabijać pstrągów w styczniu i maju. Na wszystkich rzekach są odcinki no kill o różnej wielkości. Wolno zabić cztery pstrągi miesięcznie a limit dzienny to dwie sztuki. To oczywiście daleko wykracza po za możliwości łowiska a presja nie jest limitowana w ogóle. Wprowadzenie całkowitego no kill na wszystkich lubelskich rzekach jest tymczasem nie do przyjęcia przez ZO. Usiłowaliśmy kilkukrotnie wprowadzić jedną rybę z jednej rzeki rocznie ale nie przeszło. Istotna jest wielkość rzeczek oraz ograniczona pojemność łowiska. Wprowadzenie całkowitego zakazu zabijania nawet gdyby się w końcu udało wcale nie musi się okazać zbawiennym bo trzeba też brać pod uwagę stale rosnącą presję. Tymczasem pozostaje liczyć na rozsądek wędkarzy i samoograniczanie, taką wstrzemięźliwość. Ale ja chyba tego nie dożyję.
Żeby dobrze zrozumieć skalę zjawiska to wygląda to tak jakby mieć trzysta dorosłych jeleni upchanych w malutkim lesie i tysiąc sprawnych myśliwych uzbrojonych po zęby. Jednocześnie myśliwym wolno zabić po cztery jelenie miesięcznie. Tu potrzeba Chrystusa i cudu rozmnożenia. Naszych pstrągów wystarczyło na dwa tygodnie sezonu
To tyle co mam do napisania w temacie.
Jak dla mnie można spokojnie zamknąć niepotrzebny wątek lubelskich rzek pstrągowych.
Napisano 19 luty 2016 - 20:31
ja bywam w tygodniu, ostatni raz na Bystrzycy w okolicy gdzie chodziłem "przy rzece" stały trzy samochody, poniżej widziałem dwa i oczywiście wędkarze w zasięgu wzroku
na Bystrej dwa auta i dwóch wędkarzy, poniżej Iłek jedno auto
wszytko na lubelskich blachach, rozumiem, że ten najazd zamiejscowych mięsiarzy, co się pierwszy raz dowiedzieli o lubelskich rzekach ..... z tego właśnie wątku, to w weekendy ?
Napisano 19 luty 2016 - 20:42
Ostatni raz jak byłem naliczyłem 35 osób na 4 odcinkach, które normalnie może zrobić jedna osoba. Tragikomedia.
Napisano 19 luty 2016 - 20:42
Trudno mi pojąć że większość wędkarzy woli mieć bezrybie z którego wolno zabierać ryby których niema niż rybną wodę z zakazem zabierania. To tak jak z górnymi wymiarami 95% jest przeciw a większość w swych połowach pewnie się nawet nie otarła o górny wymiar, za to narzekać na kormorany i kłusowników to każdy potrafi.
Napisano 19 luty 2016 - 20:43
Ostatni raz jak byłem naliczyłem 35 osób na 4 odcinkach, które normalnie może zrobić jedna osoba. Tragikomedia.
w tygodniu ?
Napisano 19 luty 2016 - 20:45
W weekend. W środe np. "tylko" 17 osób Dalej już nie wiem, odpuszczam. Są inne ryby.
Napisano 19 luty 2016 - 20:53
fakt, że ja przyjeżdżam rzadko, ale na ostatnie 3 wypady nad Bystrą, raz to co napisałem powyżej, raz widziałem jedno auto, ale wędkarza nie spotkałem i raz nie widziałem nikogo
za każdym razem miałem kontrol
ostatni wypad na Bystrzycę, poszedłem trochę wyżej i łowiłem SAM
to chyba nie może być jakiś straszny przypadek, bez znaczenia
Napisano 19 luty 2016 - 21:11
...Tymczasem pozostaje liczyć na rozsądek wędkarzy i samoograniczanie, taką wstrzemięźliwość. Ale ja chyba tego nie dożyję...
Piotrze chyba trochę się zagalopowałeś Takie zjawisko nie występuje nigdzie na świecie, ponieważ tam gdzie jest wielu wędkarzy, tam niestety nigdy nie będzie jednomyślności, a więc samoograniczanie nie zajdzie. Zawsze znajdą się tacy, którzy będą łowić do upadłego. Dlatego presję trzeba ograniczać przepisami lub ... cenami
Przyjrzyj się jak to wygląda w UK. Są rzeki na które mają wstęp tylko klubowicze, a na członkostwo czeka się latami. Bywa że np ktoś z polskim nazwiskiem nigdy się nie doczeka ...
fakt, że ja przyjeżdżam rzadko, ale na ostatnie 3 wypady nad Bystrą, raz to co napisałem powyżej, raz widziałem jedno auto, ale wędkarza nie spotkałem i raz nie widziałem nikogo
za każdym razem miałem kontrol
ostatni wypad na Bystrzycę, poszedłem trochę wyżej i łowiłem SAM
to chyba nie może być jakiś straszny przypadek, bez znaczenia
Ja bym na Twoim miejscu ostro zaczął grać w totolotka.
Napisano 19 luty 2016 - 21:14
nie napiszę, w które dni jeżdżę, bo zaraz będzie krucjata, że ujawniłem najlepsze dni
ale też staram się wybierać dni z ładną pogodą, na spacer w końcu
sam nie mogę uwierzyć
Napisano 19 luty 2016 - 22:04
Napisano 19 luty 2016 - 22:06
to akurat ma jakiś sens (w założeniu)
Napisano 19 luty 2016 - 22:11
.........................................A on do mnie taki tekst: " to trzeba trochę zabierać albo przynajmniej wpisywać w rejestrze to wtedy Ci z ZO widzą, że ryb ubywa i będą zarybiać".
Usłyszałem, dokładnie tej samej treści tekst. I to, już kilkakrotnie.
Napisano 19 luty 2016 - 22:55
Napisano 19 luty 2016 - 22:58
Najgorsze jest to żerowanie na pracy miłośników i prawdziwych pasjonatów,którzy włożyli wiele czasu,serca i własnych pieniędzy w to by lubelskie rzeki wstały z kolan.Było gorzej niż źle...do tego stopnia,że mięsiarscy pseudowędkarze odpuszczali sobie weekend w pokrzywach.Kondycja wód była tak fatalna,że każda z rzek dorobiła się swoich opiekunów.Ludzi którzy chcieli coś zmienić,podobnie myślących i wyznających ideę no kill. Oczywiście jak już zrobiło się lepiej to brać mięsiarska zaczyna kalkulować czy opłaca się płacić składki na górskie co widać po presji.Już tamten sezon był masakryczny pod tym względem...Ostatnio taki najazd widziałem po 2000r...Na taki stan pracowaliśmy wiele lat.Naturalne tarło dało pięknie wybarwione i zdrowie ryby,które są bite na potęgę,"bo przepisy nie zabraniają to przecież można mieć spokojne sumienie".Serce się kraje jak słyszę głębokim oleju. Pozdrawiam również tych "pomagających inaczej"...ekologów.Najpierw pojawiły się bobry,które mają już problemy ze znalezieniem wierzby nad brzegiem,bo wszystko wyżarły.Potem wydry,które rozpanoszyły się strasznie,że łuski na brzegu są codziennością. Ręce opadają normalnie.Boli bardzo jak tyle wysiłku idzie w las
Napisano 19 luty 2016 - 23:29
Napisano 19 luty 2016 - 23:41
Użytkownik Milan edytował ten post 19 luty 2016 - 23:49
Napisano 20 luty 2016 - 02:47
Wiecie... To wszystko nie jest takie proste. Żeby zrobić w końcu naprawdę duży krok do przodu trzeba by zmienić nie tylko ludzką mentalność, ale i cały system, a tego nie da się zrobić z dnia na dzień. U nas przecież cały system zarządzania zasobami ryb nazwany jest gospodarką rybacką i nie jest to przypadkowa nazwa. Założenie jest takie że sypie się maleńkie ryby, czeka aż odrobinę podrosną, po czym wyławia i tak w kółko. To co w danym roku przekroczy wymiar "konsumpcyjny" a nie da się złowić, zje się w przyszłym roku. Zarybienie ma po prostu zastępować to co się zjadło. Tu nie ma poprawki na śmiertelność naturalną, na coraz liczniej występujące i śmielej sobie poczynające drapieżniki typu wydry, norki, kormorany, czaple, na kłusowników którzy potrafią zabić rzeczkę w jedną noc, czy na presję, która przecież też jest zabójcza. O kompensacji tych czynników (czym w istocie powinno być zarybienie) w ogóle się nie myśli. Włożyć - wyjąć. Tyle. To jest polityka w istocie tożsama z założeniami uprawy buraków. Wyobrażacie sobie siać buraki a ich nie zbierać? jaki to ma sens? Brzmi jak herezja. Tak samo brzmią zazwyczaj pomysły spod znaku no-kill w uszach tych co tak naprawdę rządzą tym wszystkim. Nie wierzycie? To spróbujcie się dowiedzieć jak zapatruje się RZGW na kwestię całościowego no-kill w rzece dzierżawionej od nich... W tym samym duchu jest zresztą wychowywane kolejne pokolenie wędkarzy. Powyższy apel Mirka został udostępniony za pomocą pewnego bardzo znanego serwisu społecznościowego, na profilu pewnego znanego periodyka wędkarskiego. Warto poczytać jakie komentarze przeważały zanim zmobilizowało się troszkę no-killowe lobby. To naprawdę daje jasny obraz tego jakie podejście do tematu ma przeciętny polski wędkarz. Generalnie króluje roszczeniowość, bezrefleksyjność i ignorancja, a to wszystko nierzadko podszyte czystą głupotą z niemałym dodatkiem analfabetyzmu (jak mniemam wtórnego). To jest niestety przekrój naszego społeczeństwa, również wędkarskiego. W świetle powyższego, ani mnie dziwi, ani szokuje że ludzie ci w akwenie wodnym dostrzegają jedynie specyficzny sklep rybny, w którym robienie zakupów jest dość przyjemne, a po zapłaceniu za dostawę trzeba trochę poczekać na towar. Tak naprawdę nic w tym złego, o ile oczywiście mówimy o jakimś stawie z karpiami na zadupiu. Jeśli jednak sprawa dotyczy tak unikalnego, skomplikowanego, delikatnego i cennego przyrodniczo ekosystemu jakim jest malutka rzeczułka pstrągowa, to ja buntuję się całym sobą. Nie można jednak zapomnieć że póki co zarządza tym wszystkim PZW, w którym ciągle zdecydowaną większość stanowią jednostki opisane powyżej, a tylko żenująco mały odsetek ludzie którym zależy na rybach w wodzie a nie na talerzu. Mam wrażenie że w przypadku łowców pstrągów ludzie odpowiedzialni stanowią coraz większą i silniejszą grupę, co jednak nie zmienia faktu że władze okręgów poniekąd muszą schlebiać oczekiwaniom jednych i drugich. Akurat Okręg Lubelski PZW za sprawą Komisji ds. Gospodarki Rybami Łososiowatymi wywiązuje się z tych zadań dość nieźle. Wszak limit 4 pstrągów na miesiąc przy sezonie na zabijanie trwającym 7 miesięcy (na Bystrzycy 6), wymiarze 35cm oraz ładnych paru odcinkach no-kill, to ciągle jedne z najostrzejszych ograniczeń w kraju. Tyle tylko że... to ciągle za mało. Przy 1000 chętnych na łowienie w rzece która może utrzymać ledwo paręset wymiarowych ryb, nie ma limitu który pozwoli utrzymać zadowalające pogłowie pstrąga jeśli większość, lub chociaż duża część z tych ludzi zechce zabrać po choćby jednej rybie. Właśnie dlatego uważam że zabieranie jakichkolwiek ryb z tak małych, a jednocześnie tak obleganych rzek, jest oznaką egoizmu, pazerności, a także najzwyczajniejszym świństwem wyrządzanym nie tylko rzece, czy też szerzej ekosytemowi, ale również innym wędkarzom, którzy przecież jadą na tym samym wózku. Niestety żeby wyeliminować takie postawy należało by zmienić nie tylko ludzką mentalność, ale i cały system, które to stwierdzenie (jak łatwo zauważyć) jest powrotem do początku tego mojego długiego, mało strawnego i w sumie zbytecznego elaboratu
Użytkownik hoin edytował ten post 20 luty 2016 - 03:41