Napisano 25 marzec 2019 - 21:37
Zarobiłem kiedyś głupio mandat, bo nie zabrałem ze sobą karty wędkarskiej . Najnormalniej w świecie została w drugiej kurtce wędkarskiej. Panowie z Państwowej Straży Rybackiej byli nieublagalni. Mandat albo zabierają wędkę i sprawa do sądu. Akurat sytuacja była mocno dyskusyjna, gdyż zajechałem z kolegami nad wodę, oni już wędkowali a ja jeszcze się grzebałem przy samochodzie i mocowalem kołowrotek do wędki. Na nic zapewnienia kolegów, ze mam opłacona składkę, na nic próby dogadania sie, ze dostarcze im kartę na posterunek np. w w ciągu 2 dni. Nie przyjąłbym mandatu, bo przecież nie wędkowalem jeszcze. Niestety, ale nie mogłem sobie pozwolić na to żeby Panowie odebrali mi nowego St. Croixa zwłaszcza, ze było to dobre 10 lat temu i pare zł na to poszło. Odwołałem się od mandatu do Sądu Rejonowego argumentując, ze mandat został nałożony niesłusznie, gdyż jeszcze nie doszło do przewinienia. Niestety, sędzia nawet mnie nie słuchał. Stwierdził tylko, ze nie obchodzi go, czy w danym momencie lowilem, czy tez nie. Ważne dla niego było, ze przyjąłem mandat. Na nic było tłumaczenie, ze obawiałem się o stan wędkio dużej wartości, jeśli doszłoby do jej zarekwirowania i niewłaściwego przechowywania. Przecież mogliby oddać jednosklad w 4 kawałkach... Dowódca straży trafil mi się później. Kierował łódka z sędziami ma spiningowych MP na Zegrzynskim i mierzył mi rybę. Na początku myślałem, ze mu wygarnę, ale popatrzyłem na niego z politowaniem i nawet nie zamieniłem słowa. Pomyślałem szkoda mi Cię nadgorliwy dziadu.