Tak, tak, kolego Venom, wody są nasze wspólne...
Jakoś po tym zdaniu usłyszałem łopot czerwonych sztandarów i zobaczyłem (przed oczami duszy mojej) defilujących radośnie chłopów i robotników, pod światłym kierownictwem...no...wiecie kogo.
Doskonale pamiętam czasy, gdy wszystko było nasze: szkoły, fabryki, infrastruktura. Dużo dobrego z tego nie wyszło, choć mogę zrozumieć sentymenty
Teraz zdaje się tylko wszystkie dzieci są nasze.
Ponadto nie rozumiem, czemu to ja się mam wypisać? Jeśli władzom związkowym nie odpowiada moje członkostwo, z takich czy siakich powodów, niech mnie wywalą. O, bez żalu z mojej strony.
Natomiast chętnie zapłacę ekwiwalent pieniężny, w dowolnej walucie, za swoją pasywność statutową, jak wyżej zaproponował Hunter.
Nie bardzo pojmuję tok rozumowania Szanownych Kolegów. Jeśli ktoś sądzi, że zmiana władz PZW spowoduje wzrost pogłowia ryb w naszych wodach, to się bardzo zawiedzie. Ludzi wymienicie, i tyle. Może niektórzy mają apetyt na synekurki związkowe i stąd ten temat. Nie mam nic przeciwko temu, oczywiście, skład osobowy prezesów i vice prezesów zwisa mi i powiewa, jako ten sztandar o pięknej barwie.
A co do ryb, żywych ryb, zamieszkujących nasze wody...
Proponuję zapoznać się z tym, co kolega trout -master napisał na ten temat na forum Fly Fishing. Zakładam, nawiasem, że to tenże sam trout-master z naszego forum.
W skrócie: ryby giną i żadne zarybienia nie odbudują stada. Problem tkwi w wodzie. Problem, którego istoty tak właściwie nie znamy.
Dlatego rozumiem tych, którzy na żadne wybory i inne spędy nie chodzą. Szkoda czasu po prostu. Zgodnie ze starym przysłowiem: "zamienił stryjek siekierkę na kijek".