Zgadzam się Szymon. Markowa linka to nie przecież nie tylko Varivas, czy inne topy topów po 200-300 zł za szpulę (to na marginesie uważam za przegięcie w drugą stronę). Ostatnie dwa sezony łowiłem na p-line i power pro od Pawła Psulka. Linki wychodzą około 40-50 zł za 100 metrów i spokojnie wystarczają na 2-3 sezony mojego łowienia (głównie weekendy i czasem coś dłuższego w tygodniu). Linki nie zawiodły mnie ani razu. A odnośnie kosztów - przecież to są grosze w porównaniu do tego co wydajemy na przynęty, dojazdy na łowisko, opłaty, nie mówiąc już o konkretnym sprzęcie jak łodzie, silniki, akumulatory, wędki i kołowrotki. Czy rozsądny wędkarz będzie w tej sytuacji szukał oszczędności na poziomie kilkunastu czy kilkudziesięciu złotych, ryzykując utratę pięknej ryby, czy puszczanie nawet mniejszej z przynętą w pysku? I nie chodzi mi tu o zasadę, że co drogie to dobre, bo życie uczy, że to nie zawsze się sprawdza. Za zasadne uważam natomiast używanie tego co sprawdzone i dostępne w rozsądnym stosunku jakości do ceny. Może błądze, ale dla mnie testowanie plecionki na szpulce 300m za kilka dolarów to ryzyko na poziomie łowienia szczupaków bez przyponu. A to porównałbym do ciśnięcia mczwórką po niemieckim autobahnie na dębicach z indeksem prędkości 180 km/h i trzymaniem kciuków za to żeby wytrzymały. Widziałem kilka testów tych plecionek, o których tu mowa, w internecie i wyniki są takie, że generalnie mają znacznie grubsze przekroje i niższą wytrzymałość niż podaje producent.