Witam.
Skoro nie widzisz tego w czym może to przeszkadzać to raczej się nie dogadamy. Nie widzisz tego, że wędkarstwo muchowe zmierza w kierunku, który z wędkarstwem muchowym ma niewiele wspólnego. To jakiś zbitek metod mających jedną wspólną na razie cechę czyli coś mniej lub bardziej przypominającego sztuczną muchę na końcu.
Thymalus ... to powtórzę jeszcze raz pytanie ... W czym Ci to przeszkadza ?
W czym przeszkadza Ci to że ktoś inny czegoś nie widzi ?
W czym przeszkadza Ci zmierzanie wędkarstwa muchowego w tym czy innym kierunku ?
Mnie bardziej na ten przykład przeszkadza to że jak nie ma wędkarzy nad wodą - obojętne czy łowiących żyłkowo czy też długą nimfą, to zamiast nich szybciutko przychodzą "miejscowe" ze sznurkiem nawiniętym na rolkę, na którym jest umocowane 20 przyponów z haczykami na których dyndają wesoło gnojaczki ... potem takie sznurki, linki i żyłki poprzywiązywane do patyków na brzegu wyławia się patrząc na boki czy ktoś przypadkiem jeszcze bęcków nie spuści ...
Owszem ... taka rzecz to może przeszkadzać.
Ale żeby mi przeszkadzał nad wodą ktoś, kto łowi po prostu inaczej niż ja ... ?, ktoś kto ma inne zdanie w tym temacie i nie robi z tego żadnej religii tylko chce po prostu czasem wyskoczyć samemu albo z dzieciakiem na ryby i te ryby "pomacać" ... ?
Kolejny raz na tym forum nie jest to już żadna dyskusja drodzy Panowie o tej czy innej metodzie ... to jest już na ten przykład używanie (niestety) mniej lub bardziej dosadnych i pogardliwych w swym zamiarze, sformułowań mających na celu dezawuowania kogoś i czegoś innego. Bardzo sprytne, zawoalowane, ubrane w kwiatuszki i dowcipne śmiesznostki, złośliwostki ...
A powód ... ?
Jakże błachy ... parę metrów nylonu. Raz grubszego a raz cieńszego.
No litości ...
Pozdrawiam.