Najlepsi to Ci co mówią,że żyła be a na spina łowią.Wobler to przeważnie dwie kotwy, jedna za oko druga za pysk...i no kill.To są dopiero hipokryci.
Czyli na wodach pstrąga i lipienia, spławik z robalem byłby bardziej etyczny, rozumując tym tropem.
Moja niechęć nie dotyczy muszkarzy tylko hipokrytów. Dziwnym trafem, 80% moich wędkarskich kolegówto muszkarze.
Na szacunek trzeba zasłużyć postawą, a nie sprzętem czy techniką, nie potrafię szanować gościa który łowi na suchą a beretuje rybki po 25cm. Niezależnie jaką by nie był "elitą" tylko dlatego, że używa sznura muchowego.
Właśnie te wpisy wyżej bardzo wyraźnie pokazują postawę, która tak zniechęcająco działa. Czyli "my , elita, mozemy sobie dyskutować, kłócić się, łowić dyskusyjnie, ale reszcie wara od nas, jesteśmy lepsi od całej reszty wędkarzy, nie mają prawa z nami nawet rozmawiać". Natomiast przyznaję, że "w kupie siła, mości panowie" - żadna inna grupa wędkarzy nie wywalczyła sobie takiej ilości wody, takch enklaw tylko dla siebie.
To czy ktoś jest muszkarzem, spinningistą czy grunciarzem, jest w głowie. Niezależnie od rodzaju kija czy metody jaką łowi. Jesteś tym, kim się czujesz. Póki co, i zapewne jeszcze długo, ja czuję się spiningistą łowiącym na muchę.