No właśnie. Klossowi wystarcza tyle, ale nie w tym problem. Kloss popełnia błąd nie dlatego, że używa stosunkowo delikatnego zestawu, a dlatego, że swoje doświadczenia wyniesione z bardzo specyficznego łowiska jakim jest odcinek Odry który okupuje, przyjmuje za uniwersalny pewnik czy inną prawdę objawioną. Te kilka kilometrów Odry to dno jak stół, cztery do pięciu metrów, zero uciągu, żadnych przeszkód. Sielanka. Po braniu dosłownie po chwili sum jest pod łódką (albo podciągamy łódkę, albo jego), i to na głębokości takiej, że jak na głównie stanie, to mu ogon z wody wystaje. Wystarcza odrobina opanowania, sumek pociąga trochę łódkę i już.
Rozumiem i podzielam protesty wszystkich łowiących w gorszych "okolicznościach", gdy z lewej zatopione drzewo, z prawej płycizna z kamulcami, prąd nas ciągnie, trzeba rzucać kotwicę itd. i często jedynym ratunkiem jest kij do poziomu, chwyt za szpulę i modlenie się, by pleciona wytrzymała. To przy łódce, bo brzeg to jeszcze inna bajka. Zestaw powinno się dobierać do łowiska - jak już zdecydowaliśmy się na Big Game w polskim wydaniu, to powinniśmy nim dać radę w zastanych warunkach rekordowi Polski. Tu zachęcam wszystkich do przeanalizowania stosowanych zestawów, bo pleciona to jak raz nie jest najsłabsze ogniwo. Nagminnie spotykam łowców z plecionkami 0.30 - "Panie, ja na ten sznurek to i krowę wyciągnę" - a kijek ze dwadzieścia albo mniej lb
Przy okazji pozdrowienia dla moderatora. Usuwając swojego posta popsułeś mi sytuacyjny żarcik z wąsami. Nieładnie Przy okazji przypominam, że to forum dyskusyjne i nawoływanie do zaprzestania owej dyskusji uważam za co najmniej dziwaczne