Dyskusja o live’ie jest ciekawa, dorzucę i ja swoje trzy grosze. Rzeczywiście, tak jak już niektórzy koledzy zauważyli, live jest tylko kolejnym krokiem w rozwoju wędkarstwa i jego technicyzacji, czy też elektronizacji. Tego rozwoju nie powstrzymamy, dotyka on praktycznie każdej urynkowionej dziedziny życia. A że wędkarstwo to ogromny i mocno konkurencyjny rynek, to najlepiej widać na targach wędkarskich, na których większość z kolegów była zapewne nie raz. Więc złorzeczenie na live’a rzeczywiście nie ma sensu. Możemy tylko czekać, kiedy zostanie zrobiony następny krok i na rynku pojawi się kolejny „wynalazek”, zwiększający skuteczność łowienia. To jedno.
Z drugiej strony, musimy pogodzić się z tym, że zarządca wody (wszystko jedno: właściciel, dzierżawca czy użytkownik rybacki), ma prawo wprowadzić na tej wodzie dowolne ograniczenia czy obostrzenia. Przecież na szeregu wód, również w Polsce, istnieją różnorakie ograniczenia. Są wody, gdzie można łowić tylko z brzegu, albo gdzie można pływać tylko na elektryku. Są wody gdzie nie można łowić metodą trollingową, albo gdzie nie można używać określonego rodzaju przynęt (np. przynęt naturalnych na wodach pstrągowych). Zarządca może wprowadzać dodatkowo okresy ochronne, wyłączać pewne części akwenu z użytkowania wędkarskiego, albo w ogóle zakazywać połowów wędkarskich, tak jak to się już nie raz zdarzało w Szwecji. I zapewne będzie się zdarzać.
Oczywiście możemy dyskutować nad sensownością takich ograniczeń, ale nie zmienia to faktu, że zarządca wody ma do tego prawo. Jego decyzja – jego strata, w sensie utraty wpływów ze sprzedaży licencji wędkarskich. Bardzo sensownie kolega Kokot zauważył, że Szwedom, jak dotąd (poza pewnie drobnymi wyjątkami), znacznie lepiej wychodzi zarządzanie wodami, co widać po rybostanie wód w Szwecji, w porównaniu z akwenami zarządzanymi przez wiadome, największe stowarzyszenie wędkarskie w Polsce… :-/ Więc pozwólmy im robić to, co uważają za stosowne. Kol. Krzysiu też trafił w sedno opinią, że problem tkwi nie w postępie technologicznym, tylko w ludzkiej mentalności i nadmiernej eksploatacji wód przez człowieka.
A zawiedzionym, wprowadzonymi przez właścicieli, wody zakazami stosowania live’a, nie pozostaje nic innego, jak… poszukać innej wody. Na szczęście jezior i rzek w Szwecji nie brakuje, i zawsze można znaleźć takie, gdzie ograniczenia, które nam przeszkadzają, nie występują.
Na koniec dodam wątek osobisty. Mnie technicyzacja wędkarstwa generalnie nie bawi, chociaż jej nie krytykuję i dostrzegam jej zalety oraz wpływ na zwiększenie skuteczności połowów. Rozumiem doskonale, że jak ktoś jedzie na tydzień do Szwecji, płaci niemałe pieniądze, to chce się nałowić do syta i wykorzysta do tego wszelkie legalne (mam nadzieję) środki techniczne, żeby zwiększyć swoje szanse. Ja akurat preferuję wędkarstwo w maksymalnym stopniu naturalne, gdzie dominuje kontakt z wodą i generalnie z otaczającą przyrodą, bez pośrednictwa rozbudowanej technologii czy elektroniki. Lubię oglądać i „czytać” wodę i otaczającą przyrodę oczyma, a nie wpatrywać się w wielkie telewizory na łodzi. A prostą echosondę wykorzystuję od lat tylko do badania głębokości akwenu i ukształtowania jego dna. Ale to jest mój świadomy wybór, po prostu łowię tak, jak lubię. A wędkarzy „stechnicyzowanych” nigdy nie krytykowałem i tego robić nie będę. Mogę tylko podziwiać, jakie ryby potrafią łowić dzięki wykorzystaniu nowoczesnej techniki. I tyle. Pozdrawiam wszystkich kolegów wędkarzy!
Użytkownik hydropsyche edytował ten post 28 styczeń 2025 - 09:03