ZEGRZE
#261 OFFLINE
Napisano 12 wrzesień 2006 - 10:26
Sobota od 6 rano, trasa Wierzbica-Klusek
Podstawowa metoda- dżerkowanie
Na Slidera 10 (Gray Silver) dwa szczupaczki ok.45cm oraz
jeden grubas ok. 75 cm, który po pięknej walce wyskoczył z podbieraka
Miałem też pierwsze branie na Jacka , ale niestety nie zaciąłem
(błąd nowiciusza ,za duży luz na sznurku)
Dodatkowym przyłowem było kilka okoni (twister 6 cm motor a jeden żarłok na Slidera 10)
Milym akcentem było spotkanie z forumowiczem Adasiem
Wielkie dzięki za prezentację prowadzenia Jacka
( już wiem o co chodzi).Mam nadzieję, że wygrałeś zawody,
pochwal się
Podsumowując, było bardzo przyjemne łowienie, sporo brań,
klarowna woda,ładna pogoda i co istotne prawie brak
wkurwiaczy (motorowki,skutery)
Za tydzień jestem na zalewie, płynę po mojego grubasa
pozdrowienia esox
#262 OFFLINE
Napisano 12 wrzesień 2006 - 10:28
Przynętą dnia był płytki (2,5-3m) jaxon whitefish - średni, w kolorze okoń, uzbrojony jedną kotwicą ownera. Ryby brały płytko, na głębokości do 3-4m, na zróżnicowanym, pokrytym racicznicą dnie, w bezpośredniej bliskości dywanów roślinności wynurzonej.
Generalnie, jak dowiedziałem się w przystani, sobota też była niezła - zameldowało się sporo szczupaków do 2 kg. Co do niedzieli - nie mam dodatkowych informacji. Spłynąłem jako jeden z pierwszych.
Pozdrawiam zegrzyńskich łowców!
#263 OFFLINE
Napisano 12 wrzesień 2006 - 11:36
Polowanie w niedzielę „cudów”.
Jak pisała Micoona, to była piękna niedziela, rzadko takie dni się zdarzają.
Pogoda była taka sobie, nic nie wróżyło takich efektów, zanosiło się że będzie solidnie huśtać i kropić. Na ZZ była tak zwana „sina woda”. Wypłynęliśmy, bo zamiar był „bez względu na warunki pogodowe” płyniemy, a dalej to tak jak pisała Kasia.
Ryba, Stop, Podebranie, Uruchomienie, Bieg FORW, Ryba, Stop...... i tak aż niemal do znudzenia.
Przerywnikiem była piękna walka ze szczupciem, bardzo energicznym jesiennym, silnym i pięknie ubarwionym. Czarny w jasno żółte plamki.
Nie dostał się w podbierak nie ze względu na rozmiary siaty, ale dlatego by nie kaleczyć tak pięknego okazu siatą, skoro i tak miał być „przeznaczony do dalszego chowu”.
HIHIHIHIHIHIHIHI
Po jakimś czasie nastąpiło branie jeszcze większego egzemplarza, gatunku nie poznanego (po pół minuty się wypiął) i to coś było znacznie mocniejsze, bardziej energiczne w braniu i walce..... zostawiłem go sobie na później.
To naprawdę była niedziela „cudów”, piękna pogoda i ryby aż do znudzenia, przynajmniej dla mnie....
W następną niedzielę znów wypływamy zapolować, może nie zaśpiewamy „Ta ostatnia niedziela...”.
Załączone pliki
Użytkownik HUNTER edytował ten post 25 wrzesień 2013 - 16:47
#264 OFFLINE
Napisano 12 wrzesień 2006 - 12:47
#265 OFFLINE
Napisano 12 wrzesień 2006 - 12:52
Okonie płynęły za ich łódką i co raz któryś skusił się na wabia. Jakby się zatrzymali to okonie by ich wyprzedziły i koniec zabawy.
Pozdr.
Salmo
PS. Zazdroszczę wszystkim którzy łowią na ZZ. Sam chchaiłbym mieć taki zalew gdzie się zlewają dwie (no, trzy) rzeki.
#266 OFFLINE
Napisano 12 wrzesień 2006 - 12:59
Zapewne masz rację. Jest jednak pewne ograniczenie: przy łowieniu stacjonarnym trzeba przejść na gumy lub głębokie woblery. Z reguły łowię na przynęty wypuszczone min. 50m za łodzią; woblery schodzące w spinningu na 2m, w trolu schodzą mi 3,5-4m. Dodatkowo trzeba bardzo precyzyjnie zlokazlizować ryby, żeby nie stanąć np. nad nimi.
Okonie traktuję jako przyłów i raczej nie łowię ich stacjonarnie. Co innego sandacze - takie namierzone przy okazjii trolowania...
#267 OFFLINE
Napisano 12 wrzesień 2006 - 13:28
#268 OFFLINE
Napisano 12 wrzesień 2006 - 13:40
Przede wszystkim zmienia sie sceneria no i trafia się wiele, przeróżnych ryb. W niedzelę aż cztery gatunki. Ja miałam też małego sandacza. Mnie to bawi najbardziej.
Czasem Hunterowi daję pojerkować, wtedy sama biore paprochówkę, lub spławik .
A ze łowi się wolniej? No cóz, nie łowie na czas ani ilość, a Hunter nałowił sie na Śniardwach. Znów w 2 tygodnie złowił pewnie z 2 tysiące okoni na paprocha i jakąś tam zahapywkę . Starczy mu
#269 OFFLINE
Napisano 12 wrzesień 2006 - 13:53
#270 OFFLINE
Napisano 12 wrzesień 2006 - 14:35
#271 OFFLINE
Napisano 12 wrzesień 2006 - 14:50
Tak to prawada że w większość czasu trollujemy, ale rozległość łowisk do tego mobilizuje. Co do rzucania to powiem tak może i jest ono skuteczne po znalezieniu ryb w trollu, ale :
1 trzeba b dokładnie stanąć poza górką i obławia sie tylko jeden podwodny szczyt, a co z pozostałymi oddalonymi poza zasięg rzutu...
2 nie wolno kotwiczyć by łowić na torze wodnym (mandat pow. 100 PLN)
3 jak jest fala ukotwiczenie płoszy bo trzeba położyć solidną kotwicę najlepiej zadziorową np Dunforta dla mojej łodzi odpowiednia to ok 15 kg teraz mam gumową 9 i na fali nie trzyma
4 mnogość motorówek szczególnie tych większych b przeszkadza gdy sie stoi koło toru wodnego, a w niedziele ruch....
na łowienie z rzutu przyjdzie jeszcze czas....
#272 OFFLINE
Napisano 12 wrzesień 2006 - 15:02
W taką pogodę, jaka była w sobotę, na ciężarkach można kotwiczyć tylko pod górkę (zgodnie z kierunkiem wiatru, a więc i dryfu), a i to czasem nie pomaga. Wtedy traci się możliwość obłowienia podstawy górki...
Najlepiej postawić dwa, chyba, że to duża ciężka pychówka, która nie kręci się jak kurek na dachu. Na łodziach z niską burtą trzeba stać dziobem do wiatru - ze względu na fale...
No i jeszcze to wyciąganie mokrych linek, brrr... Krótko mówiąc - same problemy.
#273 OFFLINE
Napisano 13 wrzesień 2006 - 07:26
#274 OFFLINE
Napisano 13 wrzesień 2006 - 15:51
Ja do takiej kotwicy jak Twoja w wietrzne dni jak w sobotę i w niedzielę dopinam do ucha gumowej na półmetrowej lince małą ,składaną cztero ramienną iwtedy stoi na mur beton.W niedzielę ciągałem się godzinę z wąsatym ale nie miałem szans wziął na zestaw okoniowy.
Jans
#275 OFFLINE
Napisano 15 wrzesień 2006 - 05:38
#276 OFFLINE
Napisano 17 wrzesień 2006 - 19:33
dziś niedziela więc jak tradycja kazała znów od rana polowalismy na ryby.Jak zawsze stały skład juz od rana uwijał się w porcie.Hunter przyjechał chory, ale na moją sugestię,że może powinien położyć się do łóżka i kurować tylko się skrzywił.Nie dyskutowałam bo jeszcze gotów byłby mnie posłuchać i z pływania nici.Pogoda nastrajała optymistycznie- słońce,mały wiatr, ciepło.Czuło się rano, że już jesień, ale daleko jeszcze do szarug i słoty oraz do siedzenia na łódce w strugach deszczu.
Hunter przekazał ster w ręce koleżanki i połozył sie na pół godziny, więc próbowałyśmy swoich sił jako nawigatorki i wędkarki jednocześnie.No cóz, efekty zawsze sa lepsze jak Hunter siedzi za sterem i tak było i tym razem.Zaczęło się łowienie.I pierwsze na wędkach zameldowały się okonie.Może nie tak wielkie jak ostatnio, ale wszystkie miały ok 30 cm.
Po godzinie koleżanki kij ugiął się porządnie i już wiedzieliśmy,że to napewno nie okoń. Po paru minutach przy łódce zameldował się piekny szczupak.(na oko tak powyżej 75 cm). W trakcie wyciagania szczupaka do sesji zdjęciowej zadzwonił telefon u Huntera.Okazało się, ze to Mario i Friko dają znać, że już sa na wodzie i za chwilę dojdzie do spotkania naszych jednostek i załóg.Szczupak został uwieczniony na zdjęciach i na horyzoncie pojawiła się załoga łodzi Mario.
Plany mieli wieeeeeeelkie i pięęęęęękne, no ale jest takie stare zegrzańskie przysłowie Gdy Friko na łodzi , łowienie nie wychodzi . No i tym razem równiez potwierdziło się, że przysłowia są madrością narodu ))))
Chwilę poźniej zameldował się jeszcze jeden mały szczubełek u koleżanki.Jako, że koło południa słoneczko przygrzewało pieknie oddałam wędkę Hunterowi a sama położyłam się spać.No cóz trzeba było zebrać siły na resztę dnia.W tym czasie Hunter i Asia nałowili okoni od cholery i nastąpiło kolejne spotkanie z łodzią Maria bezskutecznie szukającą szansy na połów. Zmęczona Asia położyła się spać a ja wzięlam się do łowienia.Przed rozstaniem z Mariem Friko zyczył nam połamania kija na zaczepach i....nie zdązyli nam zniknąc z oczu jak na mojej wędce pojawiy się dwa szczupłe. Jeden ociupinę mniejszy niż ten Asi, ale baaardzo pieknie walczył, robił widowiskowe świece i na koniec ugryzł Huntera w rękę, a drugi maluch który ledwo łapał się na wymiar, ale juz próbował zabic mojego woblera.
Kolejna przygoda zaczęła sie za chwilę i była mniej przyjemna.
Na horyzoncie i na naszym kursie pojawiła się żaglówka Śmigły (niech jej sternika trąd porazi). Widząc , że trolingujemy zmieniła kurs tak, ze wpłynęła w nasze woblery i poczułam tylko POTĘZNE uderzenie, branie i 100 m. plecionki oraz wobler oddaliły się za żaglówką.Jak zazwyczaj staram się być uprzejma , tak wyzywając załogę Śmigłego od jełopów wrzeszczałam by się zatrzymali.Oczywiście, ze nie mieli możliwości tego zrobić na szczeście po wysnuciu całej plecionki wobler sie odczepił i nie ponieśliśmy żadnych strat poza pożadnym wkurzeniem naszym i złośliwej satysfakcji Frika smiejącego się, ze to dopiero było branie haha....no cóż on nie złowił nawet kajaka. .
Do końca dnia udało nam sie jeszcze z Hunterem nałowić pasiastych rozbójnikow, z czego raz złowiliśmy po jednym jednocześnie.
Na prośbę Frika który (twierdził, że to nie on przynosi wędkarskiego pecha, tylko Hunter oznacza pecha dla niego i prosi o szybkie zabranie go na ląd) spłynęliśmy na obiad.A tak naprawdę nasz FANTASTYCZNY sternik po prostu juz czuł sie tak paskudnie, że najlepszym wyjściem było wracać do portu.
I znów wyjatkowa niedziela. I wyjatkowe ryby. I piekna woda. I piekne wspomienia na czas gdy za oknem lac bedzie deszcz lub mróz i snieg uniemozliwią pływanie po ZZ.
Pozdrawiam
PS. Foty i filmik wysyłam do Huntera. Jak sie pojawi na forum to wstawi.
PS.2. Hunter oddales mi choróbsko.Mam nadzieję, że czujesz sie lepiej ode mnie. A psik ))
#277 OFFLINE
Napisano 17 wrzesień 2006 - 20:13
oby tak dalej i szybkiego powrotu do zdrowia
#278 OFFLINE
Napisano 17 wrzesień 2006 - 20:15
Przyda się. Narazie faszerję się aspiryna, orofarmem i herbatą z cytryną. Rany, okrrrrropnie się czuję.
#279 OFFLINE
Napisano 18 wrzesień 2006 - 06:33
Oczywiście, że mieli, gdyby chcieli. Wystarczy, żeby stanęli w łopocie. Z mojego doświadczenia wynika, że żeglarze w co najmniej 50% przypadków mają to gdzieś, nawet jak słyszą i wiedzą o co chodzi. W tym roku straciłem w ten sposób na Mazurach Rapalę Magnum z przyponem i kawałem plecionki 0,25 - bolało...
Na Zalewie byłem w sobotę - wiało, ale w normie. Podobnie jak w zeszłym tygodniu wchodziły ładne okonie (wszystkie zapinały się na kotwicę nr 1) i podobnie jak poprzednio miałem branie sporego szczupaka - poniżej rybaków na blatach. Uderzył na trola, z ręki - przypominało to wjechanie w miękki zaczep. Poczułem, że ryba rzuca łbem i natychmiast dociąłem. Głęboko ugięty kij wskazywał na przekroczenie granicy trzech kilo - myślę, że ryba byłą podobna do tej z zeszłego weekendu. Niestety, po ok. 20 sek. holu spadła. Być może Cóż zdarza się, ale ważne, że cały czas coś się dzieje.
Co ciekawe do godziny 9.00 w zasadzie prawie wcale nie mam brań...
#280 OFFLINE
Napisano 18 wrzesień 2006 - 07:39
Jak ktoś wie gdzie, to okazuje się, że jeszcze trochę jeje zostało. Napiszcie trochę więcej jakimi przhynętami trollujecie za okoniem i szczupaczkiem?!?
Użytkownicy przeglądający ten temat: 2
0 użytkowników, 2 gości, 0 anonimowych