Pany, leje, nudy, cały dzień doprowadzałem wczoraj garaż do używalności. I tak mi nie dawało spokoju Witeq co napisałeś: po co strugać trzonek do siekiery?
I tak se myślałem sprzątając garaż. No po co? Dużo pracuję, zarabiam nieźle. Ale kasa wiadomo na dom, rodzinę, dzieci, konia, psa na utrzymaniu ... na głupoty trzeba se dorobić. I tak sobie zdałem sprawę, że siekier mam kilka, kupiłem dwie: fiskarsa dużego jak złamałem wcześniej kupionego Romanika a dwie przyczepy drewna pod domem. Reszta siekier, po dziadku, ze złomu, znaleziona. Wszystkie oprócz fiskarsa są "podrasowane" jedną nawet hartowałem w piecu ... na ekogroszek. Wszystkim zrobiłem trzonki sam. I tymi lubię pracować. Drewno miłe do ręki, moje jedyne. Fiskars? No pewnie, jak przyjeżdża przyczepa drewna to i fiskars i romanik. Po co ja sam to drzewo rąbię? Bo lubię.
I tak pany sobie pomyślałem, że prawie nigdy w życiu się nie nudziłem (a to strasznie dołujące doznanie), nie oglądałęm seriali, na wakację nie muszę na siłę jechać, nie przychodzą mi głupoty do głowy, itp
Wracając do tej małej znalezionej kiedyś w Smolicach siekierki. Leżała na polnej drodze bida bez trzonka. Zabrałem do domu, wyczyściłem, lekko zmieniłem kształt dorobiłem trzonek, ten ostatni to już trzeci bo bukowe giną szybko szczególnie przy rzucaniu . I tak znów mnie zaskoczyło: trzonek robiłem maczetą za grosze, z dobrej stali, nie wiem jakaś łódź podwodna przetopili? Ale słabo cięła i była niewygodna, przerobiłem i ostrze i rączkę - teraz jest w tytę. Oczywiście trzonek z wyrąbanej tą maczetą gałęzi wyciąłem (po wysuszeniu materiału). Żadnych pilników tylko maczeta i na koniec papier ścierny na szlifierce ... oj cóż za zaskoczenie, szlifierkę zrobiłem sam. Kiedyś w taki deszczowy dzień jak dziś, myślałem co zrobić z dobrym silnikiem od pompy, co padła na budowie. Wytargałem ze złomu plecy od szafy przekaźnikowej i stelaż od przyczepy, od sąsiada dostałem wyłamany kawał podłogi od naczepy (gruba sklejka na koło napędowe). Kupiłem, zdarza się niestety, 3 rolki do paleciaka i śruby do nich oraz kółka, papier. Z rozpędu zrobiłem do tego stolik .
No i na tej szlifierce po maczecie dogładziłem ten mój nie wiadomo po co robiony trzonek ... no może nie 10 min. Pół godz?
Szlifierkę widać w tle za krzesłem. Po co ja robiłem sam to krzesło? Żeby pasowało do tego po prawej budynku gospodarczego który wybudowałem sam z synami? (za wyjątkiem dachu, bo był wtedy lekka przerwa w robotach, bo się połamałem na motorze ). W tym gospodarczym stoi sobie teraz łódka. No i tam na strychu mam materiały, złom, dechy, płyty.
A ten boczek ze zdjęcia ogniska też zrobiłem sam, po co? Bo lubię bardziej niż kiełbę ze sklepu którą przywiózł Widmo.
W czym wędzę ... no sobie wybudowałem wędzarnie, kiedyś zamiast pojechać na jakiś urlop nad morze kupiłem cegły, reszta złom, stare dechy z budowy (nie płyta granitowa nie jest napisami do dołu ) płytę "kupiłem" od znajomego kamieniarza za dwie flaszki cytrynówki góralskiej którą ... sam robię i wszyscy mlaskają.
Wracając do noży: ktoś tu zarzucił że mam dużo. No mam, bo pracują, bo lubię, bo na nie zarobiłem wszystkimi robotami o których piszę powyżej. Jak baba zaczyna zrzędzić, że znów znikam na konie, motory, ryby - to jej robię donicę, skrzynię, stół, krzesło na wymiar, zadaszenie tarasu - żeby miała cień jak siedzi z sąsiadkami. I potem se jadę, spokojnie, a Ona mi robi kanapki
No i dlatego zrobiłem ten trzonek
- bo lubię
- bo jak nie wydaję kasy na takie rzeczy to wydaję na inne - bardziej moim zdanie potrzebne
- bo nie wyrzucam rzeczy tylko darowuję im drugie, trzecie itd życie
- nie zanieczyszczam więc planety
- żeby mieć kasę na materiały i noże
- każdy taki wyrób trzeba opić, sąsiady też robią sami (bo to zaraźliwe jest) więc okazji do opijania jest więcej
- bo to już niepopularne, zdjęcia z wakacji, z takich samych hoteli po całym świecie są popularne teraz
I do tego stylu życia wszystkich zachęcam bo fajny jest. Oczywiście każdy niech sobie żyje jak lubi, ale warto spróbować różnych stylów.
Ok, plecy rozprostowałem, napiłem się ... idę coś porobić. W łódce dno wypoleruję albo co? Bo jak nie, to skręcę w kierunku hazardu, dziwek i gier video. Albo co gorsze wdam się w jakieś bójki jak kiedyś . O tym aspekcie noży miałem nie wspominać, ale Tak wczoraj dumałem: gdzieście Wy się wychowywali z tymi victorinoxami? Bo ja we Wrocławiu na Krzykach między Kleciną i Hubami ... i nikt się wtedy nie okładał w internecie tylko normalnie na ulicy ... i to było takie ... uczciwe.
Użytkownik Qh_ edytował ten post 06 sierpień 2023 - 10:51