Bardzo długo cieszyłem się, że ludzie zwracają się do mnie per "Pan". Szacunek, prestiż i tego typu pi*^doły.
A później zainteresowałem się historią. Mechanizmami władzy, wpływania na decyzje poszczególnych ludzi i całych narodów. I nagle przyszło zrozumienie - ludzie mają zdolność czynienia największych głupot, godzenia się na podłe rzeczy czy wiary w skrajne idiotyzmy, gdyż mają zakodowane (wdrukowane) zachowania niewolnicze. Co najmniej od czasów Egiptu, tego starożytnego. Była to świadomość tak silna, że dopiero rewolucja francuska zmieniła światowe status quo. W jej wyniku, a raczej w wyniku zmiany świadomości możliwe było ogłoszenie niepodległości przez Amerykanów i budowa nowego świata, w którym władza rządu (króla, cara, kleru, lokalnego lorda czy innego watażki) nie jest (nie była) absolutna. Dzięki rozbiorom ta możliwość budowy nowego świata na naszych ziemiach (Konstytucja z 3 Maja) naszym przodkom została odebrana. Jak historia potoczyła się później, to wszyscy wiemy. Krótki epizod międzywojenny pokazał, jaki jest potencjał Narodu, który jest wolny...
Po roku 89 myślałem, że odzyskaliśmy wolność. Na łóżkach polowych zaczynały się fortuny (CCC), kto żyw jeździł do Wiednia na handel, można było kupić "zakazane" książki a na magnetowidzie obejrzeć "zakazane" filmy. Ale szeroko otwartymi drzwiami wkroczyły korporacje, które obecnie zdominowały świadomość czym jest praca, jakimi drogami osiąga się i co to jest sukces. Reklamy (rozumiane również jako wzorce propagowane przez różne telenowele czy "celebrytów") dają złudę wolności przez konsumpcję. Kredyty pozwalają zdobywać "już, natychmiast" i spełniać swoje i cudze marzenia.
Państwo jest silne. Jeszcze nie totalitarne, ale już potrafiące zniszczyć dowolnego obywatela, którego weźmie na celownik. Korporacje mają coraz więcej władzy i wiedzy o pt. konsumencie. Nowe narzędzia do inwigilacji powszechnie nadużywane. A zwykły człowiek, który ma do spłacenia kredyt na dom staje się na powrót niewolnikiem. W pracy, bo "nie podskoczy" szefowi. Bo jak straci pracę, to straci dom. Rządowi, bo urzędnicy wielokrotnie udowodnili, jak łatwo i bezkarnie mogą obywatela sponiewierać. Korporacjom, bo są ponadnarodowe, wszechmocne nie do powstrzymania...
Niewolnictwo to świadomość "tak ma być". "Nic się nie da zrobić". "Przecież nic nie mogę"...
Można jeździć po świecie, śmiało i bezkarnie głosić swoje poglądy, kupować co i kiedy się zechce. I być niewolnikiem. Który tak poddaje się systemowi, że poddaństwo przestaje mu przeszkadzać. Bo wolność to nie tylko możliwość "zmiany kanałów", czy przeczytania do niedawna zakazanej książki. Wolność to niezgoda na jej odebranie. Na podziały, kasty, klasy.
Nie uważam Was za niewolników. Nie jestem i nie chcę być niczyim "Panem". Wiem. Okazywanie szacunku, zwyczaje... Ale wolę być Waszym kolegą. Januszem. I może ten gest, zwracanie się do mnie po imieniu, spowoduje chwilę zastanowienia.
A może nie? Ale ja i tak będę próbował