Zaczalem lowic na muche nie tak dawno temu. Wczesniej mialem wpojona w lep owa elitarnosc muszkarstwa w Polsce, wiedza tajemna to najdelikatniejsze okreslenie, strasznie sie mylilem i stracilem wiele lat ale w miare mozliwosci nadrabiam. A owy pan, wspomniany juz wczesniej nie tylko mnie tym zarazil, doszlo paru innych z tego forum chociazby. Chwala mu za to
Cieszy mnie fakt, że finalnie wnioski są wspólne.
W tym roku po raz pierwszy sięgnąłem po muchę, nie z fanaberii, czy czucia "boskiej energii" płynącej tylko przez jedynie słuszny sznur muchowy, ale dlatego, że po prostu pod nosem mam sporo pstrągowych ciurków, w tym również odcinki wyłącznie muchowe. A i z ciekawości. Zawsze chciałem tego ustrojstwa spróbować, a jakoś tak mi było nie po drodze. Właśnie przez ten nadmuchany balon elitarności- i dlatego tak mnie wkurza powielanie tych bajek, bo przy bliższym kontakcie metoda wspaniała, wcale nie taka trudna(mówię o prostym łowieniu, nie jakiś skomplikowanych technikach rzutowych) i wbrew pozorom można zacząć z tym przygodę nie wydając przy tym na sprzęt równowartości średniego samochodu.
Pozdrawiam
Kamil