Podając fakt zabicia tej ryby miałem bardziej na myśli żal, że już nie da się jej złowić, niż że nie przystąpi do kolejnego tarła. Chciałem też pocieszyć kolegów (i siebie), że prawie na pewno takie sztuki jeszcze w naszych wodach pływają. Trudno bowiem przypuszczać, że oto dowiedzieliśmy się o największym szczupaku w Polsce.
Co do oceny postępowania wspomnianego płetwonurka (ponoć mistrza w nurkowaniu swobodnym) to jak zawsze nawoływałbym do umiaru i generowania wyważonych sądów. Wiem, że temat jest gorący ale nie jest to powód do używania ciężkich słów.
Są trzy aspekty tej sprawy moim zdaniem.
1. Czy gość miał prawo do tego co zrobił? Jeśli założymy, że ma licencję łowiectwa podwodnego i przestrzega przepisów (np. czy jezioro jest udostępnione do tego rodzaju działalności) to oczywiście miał takie prawo. W tym wypadku nie wszystko jest takie cacy ale chyba nie w tym tkwi teraz sedno problemu. Po fakcie to bardziej sprawa jego sumienia.
2. Jak oceniamy jego decyzję? I tu proponuję wszystkim, a szczególnie tym, którzy tak zaciekle krytykują postępek płetwonurka do chwili zastanowienia.
Najłatwiej przed wydaniem ostatecznej opinii wyobrazić sobie siebie na jego miejscu. Otóż łowimy w sposób jak najbardziej przepisowy szczupaka, który nie dość, że jest nowym, dawno oczekiwanym rekordem Polski, który na łeb bije poprzedni (bardzo wątpliwy!) to jest jeszcze jednym z największych okazów tego gatunku złowionym w ostatnich latach w Europie i na świecie! W każdym z nas drzemie chęć przejścia do historii i bycia sławnym. Moim zdaniem zapisanie się na WIEKI w tabelach rekordów światowych można uznać za kuszącą wizję. Niestety nie wyobrażam sobie aby ktoś poważnie myślał o zarejestrowaniu takiego rekordu bez zabicia ryby. Chyba, że rzecz dzieje się w bardzo sprzyjającym czasie i miejscu (np w środku pracującego dnia w centrum Warszawy
![;)](/public/style_emoticons/default/wink.png)
Ilu z Was drodzy koledzy tak z ręką na sercu może powiedzieć -
Tak - jestem pewien, że jeśli złowię wymarzoną rybę bliską rekordu świata to ją wypuszczę bo jestem zwolennikiem c&r! Będzie dla mnie ważniejsza sprawa przystąpienia jej do kolejnego tarła niż zaspokojenia własnych ambicji (i próżności oczywiście).
Myślę, że po zastanowieniu sprawa dla większości przestanie być tak oczywista.
3. Z pewnością jednak znajdą się tacy, którzy powiedzą - Tak ja taką rybę na pewno wypuszczę! Czy jednak jest to powód do atakowania tych drugich - którzy nie są pewni albo wręcz przeciwnie - wiedzą, że zabiliby rybę bo mają do tego prawo? Bez wątpienia jest to przyczynek do dyskusji ale bez epitetów. Taka bowiem nie prowadzi do niczego innego jak kolejne podziały (w czym jako naród jesteśmy mistrzami). Ciągle brakuje nam szacunku dla współdyskutantów i tolerancji dla ich poglądów. Dlatego też dyskusje szybko przeradzają się w wojnę na słowa i nie prowadzą do konstruktywnych wniosków tylko do wzajemnych uprzedzeń.
Żeby było wszystko jasne. Osobiście jestem pewien, że wypuściłbym każdego nawet dobrze ponad metrowego szczupaka. Nie jestem jednak pewien, co by się stało jeśli złowiłbym taki okaz. Oczywiście zależałoby to od okoliczności i spróbowałbym to zrobić po uwiarygodnieniu połowu. Nie chcę się tu zasłaniać sprawami zawodowymi choć ten aspekt (niewyobrażalne korzyści z promocji) też można wziąć pod uwagę.
Ciekaw jestem jak teraz potoczy się dyskusja?
Pozdrawiam i życzę spokojnego łyk-endu,
Pepe