I to jest ból. Postęp i rozwój.
Mieszkałem przez 27 lat nad Wartą w Konopnicy. W okresie letnim potrafiłem być 3 razy na rybach. Widziałem jak to się odbywało i odbywa teraz. Przypomina się, że wędkarzy mniej niż 20 lat temu a ryb zero. A 20 lat to było i ryb i wędkarzy. I to jest powód bólu, nie PZW. Przełom 80 i 90 to nieprawdopodobny skok w jakości (skuteczności) wędkarstwa. Dorwanie ławicy brzan równało się z jej wytrzebienie. Robił tak mój dziadek jak i "łodziaki" licznie obsiadający Konopnicę. Komplet 4 szt. musiał być. Sprzęt pozwalał (czego nie dało się wcześniej tak łatwo, bo czymś rozsądnym operowali wyłącznie "włókiennicy" którzy mieli okazje wyjeżdżać na zachód). Tzw stołek zbity z żerdzi na zmył i machasz przepływanke na groch.
Tak padły brzany dobite w połowie '90 zatruciem. Zaraz po tym niemiłosierne trzepanie kleni na chleba z wierzchu przez młodszą generacje wędkarzy. Brzan nie było, więc klenie bijemy (jazie były wyłącznie wiosną, nie tak jak teraz, cały rok). Tu limit był 10szt. Sam to robiłem wtedy! Takich spotykało się po 5 jednocześnie brodzących środkiem rzeki. Szczupaki - z racji łatwości w łowieniu - padły wcześniej. Zostawały zarybieniowe niedobitki.
Tak Wartę łatwo było wyłowić (płyta rzeka z charakterystycznymi miejscówkami).
W opisywanej okolicy nie było ogromnego kłusownictwa, czy rybaków. Tylko i wyłącznie wędkarze. Innych winnych nie ma.
Po co więc teraz psioczyć na jakiś działaczy. Oni wtedy robili to samo.
Wędkarsko teraz mamy to samo. To samo pogrążanie sytuacji. Wasze "za zaporą" czy u mnie "jaziowanie" w marcu. Bolonka z pinkiem na szesnastce i w marcu eldorado.
Nie wiem czy ktoś na forum miał okazję być w latach 90 wiosną nad Oleśnicą, gdy płoć wchodziła na tarło. Setki wędkarzy, każdy z siatką pełna płotek. Co 5m wędkarz na odcinku od mostu do młyna. Takie są powody braku ryb, nie jakiś tam PZW.
I tu kolego powiedziałeś coś, z czym zgadzam się w 100%. Ja dokładnie mówię to samo, Wartę łatwo przełowić do dna i też obarczam za brak ryb mięsiarstwo. Już stoczyłem boje na ten temat na innych forach. Ludzie mieli mnie za oszołoma i wyzywali, żebym się lepiej ryb nauczył łowić. Ludzie z okręgów dość obfitych w wodę nie są w stanie tego zrozumieć, że w rzece takiej jak Warta nie ma prawie życia. Ich zdaniem ryby na pewno są, tylko ja nie umiem jej łowić. Zauważyłem, ze nawet niektórzy "warciarze" zaczynają rozpowszechniać mit, ze Warta to trudna specyficzna, kapryśna rzeka, że trzeba ją poznać, rozszyfrować a wtedy obdarzy rybami. Ci ludzie uważają, że jeśli złowią przez rok kilka ładniejszych ryb, to rozszyfrowali rzekę i uważają się za speców i naśmiewają się z tych, co mówią, ze w warcie nie ma ryb. Co za paranoja. Nie mają pojęcia o tym, że dawniej nie trzeba było mieć tej niby wyjątkowej zdolności rozszyfrowywania rzeki, bo ryby brały jak w każdej rzece, ostro, obficie, duże i każdemu, jednemu więcej drugiemu mniej, ale każdemu - i to na gorszy sprzęt.