Uauuuu!!! Łysolce!!! Fajna fotka
No,no tylko nie łysolce ,pozdrawiam.
Zaloguj się lub Zarejestruj by otrzymać pełen dostęp do naszego forum.
Napisano 08 marzec 2014 - 15:19
Uauuuu!!! Łysolce!!! Fajna fotka
No,no tylko nie łysolce ,pozdrawiam.
Napisano 08 marzec 2014 - 15:21
Nasz Kot Behemot w swojej pozie wodza
A to nasze sreberka, kociaki w bardzo rzadkim kolorze czarnym srebrnym tygrysio pręgowanym (ns23)
Użytkownik witek edytował ten post 08 marzec 2014 - 15:21
Napisano 08 marzec 2014 - 15:22
No,no tylko nie łysolce ,pozdrawiam.
Prawie
Napisano 08 marzec 2014 - 15:47
No proszę.... i MCO się ujawniła piękna kota w starym typie MCO
Jak to w starym ???
Teraz już takich nie produkują ?
Napisano 08 marzec 2014 - 15:50
Niestety, coraz mniej... teraz na topie są drobiazgi z uszami do nieba...
Napisano 08 marzec 2014 - 23:02
Panowie ja mam straszny moralny dylemat.
Mam psa wilka, który ma już 17 lat. Biedne stworzenie już ledwo chodzi, niedowidzi i prawie ogłuchł.
Najgorsze jest to że na tylne łapy ma poważny problem wstać.
Nie mam serca patrzeć jak biedak się męczy ale sumienie nie pozwala mi go uśpić.
Jak myślicie? Co mam z tym zrobić.
Napisano 08 marzec 2014 - 23:06
Nie jestem wetem..... ale jeżeli już jest problem ze wstaniem to wyjście jest chyba tylko jedno....
Napisano 08 marzec 2014 - 23:07
Panowie ja mam straszny moralny dylemat.
Mam psa wilka, który ma już 17 lat. Biedne stworzenie już ledwo chodzi, niedowidzi i prawie ogłuchł.
Najgorsze jest to że na tylne łapy ma poważny problem wstać.
Nie mam serca patrzeć jak biedak się męczy ale sumienie nie pozwala mi go uśpić.
Jak myślicie? Co mam z tym zrobić.
Przykro mi.
Sam musisz to rozstrzygnąć. Nikt niestety za Ciebie tego nie zrobi.
Ja bym uśpił, ale nie wiem czy starczyło by mi sił aby zawieźć do uśpienia. Raczej nie - po 17 latach.....
Napisano 08 marzec 2014 - 23:19
No i właśnie o to chodzi. Nie dam rady go uspic.
Nie wiem może zadzwonię po weterynarza niech go uśpi ale nie na moich oczach.
Pies wiadomo jak nie może wstawać, to załatwia się pod siebie. Prawdę mówiąc to mam z nim gorzej jak z dzieckiem.
Tak szczerze powiedziawszy, to czuję się nieswojo, bo usypiając go, to tak naprawdę ulżył bym sobie.
Użytkownik stoner edytował ten post 08 marzec 2014 - 23:20
Napisano 08 marzec 2014 - 23:26
Zbierz się. W koncu tyle lat był z Tobą. Warto , jak juz podejmiesz decyzję, byc przy nim do ostatniego tchnienia. Łza sie w oku kręci.
Kilka podobnych sytuacji w życiu miałem. Cięzko.......
Tyczy sie to nawet mniejszych zwierząt , którymi sie człowiek opiekuje i się z nimi zżywa.
Kot czy nawet świnka morska po 10 latach. Ale Pies to jeszcze mocniej boli.
Użytkownik godski edytował ten post 08 marzec 2014 - 23:28
Napisano 08 marzec 2014 - 23:30
Byłem w podobnej sytuacji. Nie zazdroszczę
Napisano 08 marzec 2014 - 23:36
Poprzedniego miałem 12 lat i wiem jakie to uczucie patrzeć na to wszystko. Tez musiałem go uśpić.
Może najpierw poszukam jakiegoś szczeniaka, troszkę sie przyzwyczaję do niego i ból będzie mniejszy.
Napisano 08 marzec 2014 - 23:46
Panowie ja mam straszny moralny dylemat.
Mam psa wilka, który ma już 17 lat. Biedne stworzenie już ledwo chodzi, niedowidzi i prawie ogłuchł.
Najgorsze jest to że na tylne łapy ma poważny problem wstać.
Nie mam serca patrzeć jak biedak się męczy ale sumienie nie pozwala mi go uśpić.
Jak myślicie? Co mam z tym zrobić.
Irek dobrej rady na to nie ma. Nikt Ci nie doradzi...., a zwłaszcza nikt z tych, którzy mają takiego staruszka - przyjaciela. Jeśli "dziadunio" jakoś jeszcze daje radę, jeśli jeszcze w wiernych oczach tli się życie,... gdy patrzy na Ciebie, a te oczy mówią "pomóż" - dbaj o niego jak możesz, niech staruszek żyje. A jeśli to życie niesie samo cierpienie .......ciężko pisać, ale być może musisz podjąć tę straszną decyzję. Sam mam owczarka niemieckiego - wspaniałego, wiernego przyjaciela "Argo" - dziś ma niespełna 4 lata i jest "gościem" w pełni sił. Nie chcę i nie mogę myśleć o tej chwili gdy na moich oczach stanie się staruszkiem,.... gdy światło w tych pięknych, bursztynowych oczach zacznie gasnąć, gdy ta imponująca siła i sprawność zmieni się w cierpienie i nieporadność.Nie wiem co wtedy zrobię i podświadomie oddalam tę myśl. Może ja jakoś dam radę, ale moja żona, która go karmi, czesze, rozpieszcza i niweczy wszelkie moje wysiłki szkoleniowo - wychowawcze już mi powiedziała, że ........nie da rady i nigdy więcej nie będziemy mieć psa. Ostatnio zakończył żywot owczarek mojego przyjaciela - nawet go nie spytałem czy odszedł sam (chorował bardzo) czy z ludzką pomocą..... Jakie to ma znaczenie? Wiem jak oboje z żoną cierpieli ......sam widziałem jak ich "Brego" gasł w oczach.
Irek - sam musisz decydować. Przepraszam, że nie pomogłem.
Robert.
Napisano 08 marzec 2014 - 23:50
To chyba jednak będzie strzał w serce weterana............
Weź kolego na klatę odpowiedzialność i uśpij wiernego towarzysza,przez chwilę boli ,ale po tym obojgu wam ulży.Jak chcesz się "leczyć" szczeniakiem,to ok,ale sprowadź go do domu jak już będzie po wszystkim.
Napisano 08 marzec 2014 - 23:52
Ciężki to temat Robercie. Chyba wezmę malucha i będę miał dwoje dzieci. A czas pokarze.
Napisano 08 marzec 2014 - 23:54
Jeśli poza tym, że jest niedołężny kontaktuje i jest świadomy to rozumiem Twój ból, a także psiaka.
W zeszłym roku usypiałem swojego "miśka", którego kilka lat temu przygarnąłem z ulicy ( jak miał podobno 4 lata ) ze złamaną łapą. Później okazało się i to dopiero po 5 latach, że potrącił go samochód (znajomy widział wypadek). Lekarz poskładał mi go tak, że po siatce chodził, kość zrosła się do tego stopnia, że nie było mowy o wykręceniu śruby i trzeba było uciąć- szacunek dla W.Jachmana. Cały dzień otwarta brama, a on nosa nie wyściubił, taki był wdzięczny. Wyglądał bardzo groźnie, łeb miał jak rottweiler, wredne ślepia, a umaszczenie wilka ( chyba mieszanka tych dwóch), wielki był. Pomimo tego, że łasił się prawie do każdego nie było mowy żeby ktoś rękę na bliskich podniósł, od razu reagował. Kiedyś zabrałem go nad wodę ale nie podobało mu się, warczał na mnie tak jak zresztą przy misce, bał się że go zostawię chyba i dałem mu spokój z wyjazdami. Pił prawie tylko wodę z kałuży, mieszkał w warsztacie wiecznie uwalony w smarach, taki pies mechanik .
W końcu odezwała się łapa. Zaczęła puchnąć i w przeciągu kilku miesięcy wyglądała jak wielki balon. Lekarz mówił, że to raczysko i nie ma sensu go już męczyć, a mnie było szkoda jak cholera bo póki jeszcze było chłodno to chciał się nawet bawić. Niestety latem już nie mogłem patrzeć jak leci mu ślina z pyska i podjęliśmy wspólnie decyzję, która i tak odwlekana była długo.
Tobie życzę podjęcia dobrej decyzji.
Napisano 09 marzec 2014 - 00:07
To chyba jednak będzie strzał w serce weterana............
Weź kolego na klatę odpowiedzialność i uśpij wiernego towarzysza,przez chwilę boli ,ale po tym obojgu wam ulży.Jak chcesz się "leczyć" szczeniakiem,to ok,ale sprowadź go do domu jak już będzie po wszystkim.
Ciężki to temat Robercie. Chyba wezmę malucha i będę miał dwoje dzieci. A czas pokarze.
Nie rób mu tego ...... Nie...... proszę. Pozwól mu najpierw odejść, a później niech pojawi się następca. Z każdy dniem bycia ze ukochanymi zwierzakami (oprócz Arga mamy kotkę, którą znalazłem na ulicy potrąconą przez samochód) odnoszę wrażenie, że One rozumieją więcej niż nam się wydaje. Niech stary przyjaciel do ostatniej chwili ma świadomość, że był jedyny i najważniejszy. Jeśli był z Tobą 17 lat zasługuje na to...... Stary ze mnie chłop i wiele w życiu widziałem, ale aż mnie coś ściska jak to czytam..... wymiękam........Właśnie Argo do mnie podszedł i patrzy głęboko w oczy.......... Jakby wyczuł temat..........
Napisano 09 marzec 2014 - 00:09
Teraz w domu została sunia, której także jest przykro, że nie ma już miśka. Arina. Niestety, mimo niespełna 3 lat problemy ze zdrowiem także i ją dopadły. Jutro czeka ją zabieg sterylizacji , szkoda bo chciałem sobie po niej psiaka zostawić. Teraz już tylko FILA
Napisano 09 marzec 2014 - 00:17
Macie rację Panowie. Szczeniak miałby pomóc tylko mi, a to nie tak ma wyglądać.
Jutro podejmę decyzję
0 użytkowników, 3 gości, 0 anonimowych