No to się wątek z narzekaniami zrobił.
Sorry, ale...
Mnie też się masa rzeczy nie podoba, ale staram się specjalnie nie narzekać i tym samym obrzydzać sobie i innym życia.
Teraz jak chodzi o główny temat.
Wód mamy mało. Więc w temacie ewentualnych porozumień, a raczej ich braku to co się dziwicie. Kraków nigdy nie będzie porządanym partnerem. Wód nie mamy. Naszym "dobrem", które możemy zaproponować jest rzesza wędkarzy, wcale nie odbiegających od średniej krajowej, czyli wiadomo co.
Co do zarybień.
Jedna strona medalu to operaty, druga oczekiwania wędkarzy. Oczekiwania jakie są to są. Kilka razy w roku nawalić handlówki i żeby drożej jak stówka za rok nie było. Też mi się to nie podoba.
Ale trzeba przyznać, że od kilku lat przekrój zarybienia się zmienia. Idzie coraz więcej rodzimych gatunków i coraz więcej drapieżnika.
Teraz co do naszych oczekiwań.
Kilka postów wyżej pojawiło się oczekiwanie zarybienia większym sandaczem. Tutaj to już w ogóle no komments....
Moim zdaniem zarybienia handlową rybą powinny nie mieć miejsca. Albo raczej powinny mieć miejsce na komercyjnych rybich burdelach, albo w przypadku ratowania jakiejś wody po jakimś katakliźmie (zatrucie, powódź, spuszczenie wody ze zbiornika z jakichś tam przyczym itp). Zarybienia handlówką to wyrzucanie kasy w błoto. Nie będę się rozpisywał w czyim to jest interesie. W moim nie specjalnie.
Chcemy innych zarybień na okręgowym? Trzeba iść na zebranie do swojego koła i zgłosić stosowny wniosek. A dokładnie walne zebranie ma poprzeć wniosek i zobowiązać zarząd koła do wystąpienia z wnioskiem do ZO o takie czy inne zmiany w strukturze zarybień, ustanowieniu dodatkowych obrębów ochronnych, czy z rządaniem częstszych kontroli. Ale to wszystko musi mieć jaja. Ktoś musi się tym zająć, odpowiednio uzasadnić a nie na zasadzie, bo jo chce.
Tego typu oczekiwania powinny i najczęściej są dla zarządów okręgów oczywiste. Dlaczego tak trudno żeby weszły w życie? Bo po pierwsze tak jest łatwiej. Po drugie w zarządach okręgów jak i kół większość to ludzie, którzy też chcą walić w wodę karpia handlówkę itp. Jak do zarządów okrągów nie będą częściej wpływać tego typu głosy, to na specjalne cuda nie liczcie.
Oczywiście można rzucić tylko, że sami (zo) powinni to wszystko wprowadzać, bez specjalnej presji z dołu. Można rzucić i dalej narzekać i dalej być w ciemnej d... Tylko, że okęgi dalej będą poddawać się jedynej presji, czyli presji wpuszczania karpia handlówki. Przecież innej nie będzie.
W zarządach okręgów jest coraz więcej ludzi chcących zmian. Ale póki co najczęściej są w mniejszości. Dajcie im przynajmniej argumenty do ręki w postaci konkretnych wniosków płynących z kół. Może uda im się coś DLA WAS przepchnąć.
Narzekanie na PZW czasem się kończy. A czasem jest za późno. Moje koło straciło kiedyś większość swoich wód. Po prostu prywatny właściciel nie przedłużył dzierżawy. Wiadomo było od lat, że kiedyś to nastąpi. Pojawiły się głosy, że teraz to będzie fajnie. Zapłacą sobie i będzie tak pięknie. Wystarczyło trzy miesiące nowego sezonu i przyszła refleksja. Rybi bajzel, masa pstrąga, karpia. żeby zabrać tyle ryby ile np. u nas w kole to 1000 zł nie pomoże. Do tego dniówki, albo 250 rocznie. Problem z nocką. Łowienie w dzień, na początku od 8 rano
Pzw jest jakie jest, ale takiego ogromu wody za tak psie pieniądze jak teraz , gdy braknie PZW, to już nie będzie.
Więc oprócz narzekania można się pokusić i zrobić coś więcej!
Ode mnie z koła w tym roku pujdą wnioski o górne wymiary, zmiany limitów, kontrole i dalsze rozszerzenie obrębów ochronnych ( od tego roku poniżej stopni wodnych będą na wiosnę wydłużone do 400m, ale nie załatwia to w pełni np. wspominianej w tym wątku sytuacji w okolicy stopnia Kościuszki).
Tak więc nie narzekać. A przynajmniej nie tylko narzekać.
P.S. Jeszcze dwie godzinki i nad wodę
))