Skalpel ekonomiczny, dobrze, niech będzie.
Praktyczne zastosowanie tego modelu kastracji, jak to nazwałeś, społeczności wędkarskiej na pewno jakiś skutek przyniesie.
Boję się jednak, że przyniesie również sporo rozczarowań tymi, którzy w PZW pozostaną, niestety gruby portfel przekłada się na walory charakteru tak samo często, jak portfel chudy.
Do elitaryzmu się nie odniosę, inaczej sobie te kwestie wyobrażamy, nie ma sensu w ten off top rozpierać wątku.
W kreowanej rzeczywistości płacisz sporo i masz dużo, najtrudniej mimo wszystko będzie miał wspomniany uliczny sztukmistrz.
Jedno przyznaję, wolę rozważać Twoje wpisy w tym kierunku, niech już będzie, że ekonomicznym, chociaż odrobinę utopijnym, niż w kierunku, którego się spodziewałem po wcześniejszych postach.
Kiedyś wydawało mi się, że pokazano mi sposób na uzdrowienie krajowej, wędkarskiej szarości, nawet byłem gotów tego bronić i aktywnie się zaangażować, dzisiaj nie potrafiłbym z czystym sumieniem argumentować w jego obronie, bolesna rzeczywistość to najlepsze lekarstwo na mrzonki, zarazem najgorsza trucizna dla marzycieli.