Skocz do zawartości

  •      Logowanie »   
  • Rejestracja

Witaj!

Zaloguj się lub Zarejestruj by otrzymać pełen dostęp do naszego forum.

X edycja - WYPRZEDAŻ GARAŻOWA - 2025
Po raz dziesiąty spotkamy się na wyprzedaży garażowej - 5 kwietnia 2025 r (startujemy o godz. 10:00 a kończymy o 15:00). Dla publiczności (osób kupujących) wejście będzie jak zawsze bezpłatne i bez żadnych ograniczeń. Ostatni garaż był jednym z najbardziej udanych jeśli chodzi o ilość kupujących a na X jubileuszowym planujemy podbić rekord frekwencyjny!
Rezerwacja stolików dla sprzedających -> Wyprzedaż garażowa - rezerwacja stolików


Zdjęcie

Najlepszy kołowrotek muchowy - subiektywny ranking użytkowników


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
2036 odpowiedzi w tym temacie

#161 OFFLINE   sierżant

sierżant

    Forumowicz

  • +Forumowicze
  • PipPip
  • 386 postów
  • LokalizacjaKraków
  • Imię:Ryszard

Napisano 22 kwiecień 2015 - 14:15

To prawda, że przy wędkowaniu pstrągowym rola hamulca jest mocno przeceniana. Opór, jaki stawia linka na przelotkach i w wodzie wystarczy do zmęczenia raczej każdej ryby.

Ale to przecież nie o to tylko chodzi. Są tacy, do których i ja należę, co po prostu lubią posiadać sympatyczny sprzęt.

Spotkałem się w życiu z opinią, że dla ryby nie ma znaczenia, na jaki kołowrotek zostanie wyłowiona.

Istotnie, dla ryby pewnie nie ma to znaczenia, ale dla mnie ma!

Po prostu lubię sobie kręcić nad wodą ładnym przyrządem, a w relacji człowiek - ryba jam jest suwerenem, ja dyktuję warunki. Ryba sobie może najwyżej nie brać. Na zdrowie.

Frustratem też nie jestem, sporo ryb poległo z mojej ręki. W latach 78 - 95 ponad trzydzieści głowacic, a zdarzały się dni, że wyciągało się 70 (siedemdziesiąt) lipieni dziennie.

Może dlatego niespecjalnie zależy mi na nałowieniu się na wyprawie wedkarskiej. Samo powałęsanie się nad rzeką czy bajorem sprawia mi wystarczającą przyjemność, choć nie zaprzeczam, że miło jest złowić coś fajnego. Wszak bez złowienia ryb nasze hobby pozbawione jest sensu.

 

Co do najlepszego kołowrotka muchowego: jeszcze się zastanawiam.

Ale swoją opinię przedstawię wieczorem.


  • Arturrr i robert.bednarczyk lubią to

#162 OFFLINE   robert.bednarczyk

robert.bednarczyk

    Zaawansowany

  • +Forumowicze
  • PipPipPip
  • 2064 postów
  • Lokalizacjalubelskie
  • Imię:Robert

Napisano 22 kwiecień 2015 - 15:17

 

Może dlatego niespecjalnie zależy mi na nałowieniu się na wyprawie wedkarskiej. Samo powałęsanie się nad rzeką czy bajorem sprawia mi wystarczającą przyjemność, choć nie zaprzeczam, że miło jest złowić coś fajnego. Wszak bez złowienia ryb nasze hobby pozbawione jest sensu.

 

 

Kwintesencja także i mojej filozofii wędkarskiej. Lepiej bym tego nie ujął.

 

To co uwielbiam najbardziej to wędrować i gapić się na rzekę, zerkać co tam nad nią lata, wypatrując co bardziej obiecujących oczek, a gdy tych nie ma, wyszukiwać tych miejsc z ciemną wodą, wierząc, że w jej otchłani czeka na moją nimfkę miejscowy dominator.

 

W materii sprzętowej też mi do Ciebie blisko, choć zdecydowanie bardziej niż flyfishingową klasyką jestem zafascynowany nowymi, głównie "jankeskimi" wynalazkami. 

 

 

 

Co do najlepszego kołowrotka muchowego: jeszcze się zastanawiam.

Ale swoją opinię przedstawię wieczorem.

 

Czekam niecierpliwie.

 

Serdeczności. Robert



#163 OFFLINE   Franc

Franc

    Zaawansowany

  • +Forumowicze
  • PipPipPip
  • 1538 postów
  • LokalizacjaPłock
  • Imię:Jacek

Napisano 22 kwiecień 2015 - 18:46

''Co do najlepszego kołowrotka muchowego: jeszcze się zastanawiam.

Ale swoją opinię przedstawię wieczorem.''

czekamy  :)



#164 OFFLINE   sierżant

sierżant

    Forumowicz

  • +Forumowicze
  • PipPip
  • 386 postów
  • LokalizacjaKraków
  • Imię:Ryszard

Napisano 22 kwiecień 2015 - 19:08

O kołowrotku później, ale mam już faworyta.

 

Teraz o wałęsaniu się nad wodą.

Ostatnie pogodne dni sprawiły, że nad rzekami przestało być bezpiecznie. Z różnych zakamarków, ostoi, mateczników, ośmielone słoneczkiem wyhynęły różne dzikie bestie.

Będąc tak tydzień temu nad Rudawą stanąłem oko w oko z zającem. Popatrzył na mnie groźnie przekrwionymi ślepiami i odkicał w krzaczory, zajęty pewnie swoimi własnymi, wiosennymi sprawami. Nie był agresywny, całe szczęście, bo byłem z gołymi rękami, jeśli nie liczyć delikatnej muchówki z klasycznym kołowrotkiem, a jakże.

Post może nie na temat, za co składam przeprosiny, ale właśnie wróciłem z pracy, a w drodze powrotnej odwiedziłem zaprzyjaźniony bar, potrzeba mi z godzinkę na spożycie darów bożych, tak zwanej wieczerzy.

 

Zastanówmy się wspólnie, czego od kołowrotka muchowego oczekujemy.

Dobry hamulec, to jedno. Mocna konstrukcja, mogąca wytrzymać walnięcie o kamienie i żwir - pożądana. Zdarzyć się wszak może, że skradając się kamienną opaską noga ugrzęźnie między kamieniami i leżymy, podpierając się przy okazji ręką dzierżącą wędkę z przykręconym kręciołkiem. Mnie taka sytuacja kilkukrotnie się przytrafiła, niestety.

O wadze nie wspominam, bo nie jest to element istotny, w zakresie ograniczonym oczywiście. Za to bardzo istotny jest brak luzów między szpulą a obudową, bardzo istotny.

Trochę retrospekcji. San, początek lat osiemdziesiątych. Wędkowałem tak wyszukanym sprzętem, jak muchówka Germina i kołowrotek Tokoz, właściwie wyrób kołowrotkopodobny. Koszmarny, wciągał linkę, rozpacz....

Spotkałem muszkarza z Warszawy. Pokazał mi kręcioła, który wywrócił na nice moje spojrzenie na sprzęt wędkarski.

Zwijał linkę bez oporu, hamowanie regulowane skokowo, ale bardzo precyzyjnie, zero luzów. Głośność terkotki też regulowana.

Zachorowałem. Muszę go mieć.

Miał tylko jedną wadę: kosztował 28 dolarów, a zatem cena niebotyczna, jak dla mnie. Po prostu sporo więcej, niż moje miesięczne, ówczesne uposażenie.

Ale muszę go mieć. Wiecie już, o jaki model chodzi? Tak, ABU Diplomat 178.

Po pokonaniu rozlicznych trudności dopiąłem swego. Pewex, zakup i nieprawdopodobna radość. Nie sądzę, aby dzisiaj jakikolwiek sprzęt wędkarski sprawił mi porównywalne doznania. Jednak jest przesyt...

Przez długie lata był moim jedynym kołowrotkiem muchowym, linki posiadałem dwie, więc zmieniałem nad wodą w miarę potrzeby.

I nic mu nie było, nic się nie psuło, bo i nie miało się co zepsuć. Konstrukcja prosta, przemyślana, niezawodna.

A i urodziwy był, jak na tamte czasy.

Mam go do dziś, jest na zasłużonej emeryturze. Linka jednak nawinięta, w każdej chwili gotowy do wyjścia nad wodę. Lakier trochę zmienił odcień, porysowany, ale technicznie pozostaje w nienagannym stanie.

Biorąc pod uwagę długi czas eksploatacji, odporność na brutalne traktowanie i bezawaryjność, jego stawiam na pierwszym miejscu.


Użytkownik sierżant edytował ten post 22 kwiecień 2015 - 19:53

  • robert.bednarczyk lubi to

#165 OFFLINE   Andrzej Stanek

Andrzej Stanek

    Zaawansowany

  • +Forumowicze
  • PipPipPip
  • 4087 postów
  • LokalizacjaŚLĄSK

Napisano 22 kwiecień 2015 - 19:42

To jak i na co wydajemy pieniadze to indywidualna sprawa ale wazne by nie placic tyle zamo za made in Korea co za made in USA  czy England, ostatnio Orvisa kupilem, nowke # 9-12 za cale 70 funtow, made in England ma, az sie zdziwilem, dzis przyszedl w komplecie z TCR 10' #7 Sage 3400D, tez super, przez Jankesow z Lamsona zrobiony, subtelny dzwiek terkotki, zadna krzyczaca ladacznica czy k...a :) :) :)

 

Michał możesz bardziej plastycznie opisać dźwięki jakie wydaje "krzycząca ladacznica czy k...a". Kręcę od godziny młynkami ciągając linki i nie wiem który to ladacznica a który k...a. :wub:  :D 



#166 OFFLINE   thymalus

thymalus

    Zaawansowany

  • +Forumowicze
  • PipPipPip
  • 720 postów
  • LokalizacjaWałcz

Napisano 22 kwiecień 2015 - 19:44

Michał możesz bardziej plastycznie opisać dźwięki jakie wydaje "krzycząca ladacznica czy k...a". Kręcę od godziny młynkami ciągając linki i nie wiem który to ladacznica a który k...a. :wub:  :D

Może dojść przez porównanie? :) To byłaby sensacja w agencji,... krzycz krzycz.. a ty za kołowrotek i porównujesz.



#167 OFFLINE   Fatso

Fatso

    Zaawansowany

  • PATRON
  • PipPipPip
  • 2712 postów
  • LokalizacjaWarszawa, Choszczówka
  • Imię:Michał

Napisano 22 kwiecień 2015 - 19:52

A potem ... ejakulacja komparatywna  :ph34r:  :D



#168 OFFLINE   sierżant

sierżant

    Forumowicz

  • +Forumowicze
  • PipPip
  • 386 postów
  • LokalizacjaKraków
  • Imię:Ryszard

Napisano 22 kwiecień 2015 - 20:26

Bujo, nie ladacznica, tylko nałożnica. Ladacznice nie krzyczą, chyba, że się upominają o honorarium u oporngo klienta.

I nie chodzi tu o wrzask, tylko subtelny jęk. Właśnie jak w kołowrotku z hamulcem - terkotką.

Ladacznice za to mówią: ale masz dużą wędkę, podobno każdemu tak mówią. Tak gdzieś obiło mi się o uszy :)


  • Paweł Bugajski lubi to

#169 OFFLINE   Andrzej Stanek

Andrzej Stanek

    Zaawansowany

  • +Forumowicze
  • PipPipPip
  • 4087 postów
  • LokalizacjaŚLĄSK

Napisano 22 kwiecień 2015 - 20:29

Miał tylko jedną wadę: kosztował 28 dolarów, a zatem cena niebotyczna, jak dla mnie. Po prostu sporo więcej, niż moje miesięczne, ówczesne uposażenie.

Ale muszę go mieć. Wiecie już, o jaki model chodzi? Tak, ABU Diplomat 178.

Po pokonaniu rozlicznych trudności dopiąłem swego. Pewex, zakup i nieprawdopodobna radość. Nie sądzę, aby dzisiaj jakikolwiek sprzęt wędkarski sprawił mi porównywalne doznania.

 

Kupiłem dwa na Grodzkiej w Krakowie (Pewex) - ABU Diplomat 156 i 178. Początek lat '80-tych. Fakt - radości co niemiara, miałem też z tego sklepu muchówkę ABU CONOLON 240.


  • Franc i sierżant lubią to

#170 OFFLINE   sierżant

sierżant

    Forumowicz

  • +Forumowicze
  • PipPip
  • 386 postów
  • LokalizacjaKraków
  • Imię:Ryszard

Napisano 22 kwiecień 2015 - 20:42

Tak, ja też na Grodzkiej.

Nie pozbywaj się ich to, jednak kawał historii wędkarstwa.

I muchówkę też mam, Abu Garcia Custom Graphit, 255 cm, z tegoż Pewexu, nie byłoby wstydu pokazać się z nią nad wodą nawet dziś.

 

Ha, kołowrotek klasyka zakupiłem, może już wędruje do mnie drogą pocztową.

Jaki - zdradzę jak dojdzie, może w tym tygodniu jeszcze. Aby nie zapeszyć.

Teraz tylko powiem, że angielski, z regulowanym hamulcem przeciążeniowym, mój rówieśnik, ale ze zdjęć wynika, że w lepszym stanie, niż ja.



#171 OFFLINE   Andrzej Stanek

Andrzej Stanek

    Zaawansowany

  • +Forumowicze
  • PipPipPip
  • 4087 postów
  • LokalizacjaŚLĄSK

Napisano 22 kwiecień 2015 - 20:56

Nie pozbywaj się ich to, jednak kawał historii wędkarstwa.

I muchówkę też mam, Abu Garcia Custom Graphit, 255 cm, z tegoż Pewexu, nie byłoby wstydu pokazać się z nią nad wodą nawet dziś.

 

Kołowrotków dawno już nie mam. Mały (156) razem z kijem dałem kuzynowi a duży wymieniłem w Nowym Targu na nimfy plecionki. Dostałem tego około 250 sztuk, robił miejscowy mistrz, kręcił głównie na Skandynawię. Mam w sekretnym pudle kilkadziesiąt sztuk, resztki które się ostały. Taka transakcja to gratka dla obydwu stron. W sklepie okolice rynku Nowy Targ jadąc na wakacje do Sromowiec robiłem uzupełnienie tego co było na topie - nimfy. Sprzęt dopiero pokazywał się w kraju, dużo pomogły sklepy górnicze. Podobny towar jak na Grodzkiej (Pewex) tyle, że ceny zdecydowanie niższe i towar spod lady. Co do ABU były fajne i jedyne w tamtych czasach do dostania w kraju w ramach tamtejszej górnej półki. Po ABU przesiadłem się na RSC, metal skrawany, odpowiednio spasowane. Nowy rozdział w moim flyfishing-u...



#172 ONLINE   Bujo

Bujo

    Zaawansowany

  • Bloggerzy
  • PipPipPip
  • 4496 postów

Napisano 23 kwiecień 2015 - 08:37

Michał możesz bardziej plastycznie opisać dźwięki jakie wydaje "krzycząca ladacznica czy k...a". Kręcę od godziny młynkami ciągając linki i nie wiem który to ladacznica a który k...a. :wub:  :D

 

Andrzeju, och Andrzeju, co ja tam ci bede o roznych k...ach opowiadal i o tym jak krzycza :) 

 

Kreciolek jaki zakupilem warczy jakos tak od okolo 4.30: 

 

 

Nie lubie glosnych terkotek, co wlasnie krzycza jak owe ladacznice robiace z ciebie Dirka Digglera. 

 

Nawiazujac zas do slow @sierzant- sa dalej miejsca w Europie gdzie idzie zlowic 70 lipkow dziennie jak by sie czlowiek uparl, ja doliczam do 30-paru i schodze z wody bo wystarcza, nad Sanem nie wystarczalo zas i ryby nie ukrywajmy do wody nie wracaly dlatego wszystko mamy wyrypane do dna i mozna sobie pochodzic nad woda i posluchac cwierkania ptaszkow.

 

Robert- to co ci piszemy z Kuba ma gleboki sens- pojechac ze dwa razy do roku na jakies lowiska gdzie sa ryby w duzych ilosciach, trzeba tylko poszukac daleko od ludzi, tam gdzie nacje killowe nie dojezdzaja badz sa trzymane na krotkim postronku by owych ryb nie katrupily i mowie tutaj o rybach dzikich a nie seletkach z pletwami watpliwej urody chciaz forumowe spece i tak sie beda zachwycali bo roznicy nie dostrzega :) :) :) 

 

Sprzet odchodzi na dalszy plan, tam gdzie jade pomimo ze lipki silne w nurtach jak czort ale zwykly switch #6-7 i zwykly kreciolek jak Koma daja sobie rade i nic im nie brakuje zas kazda ryba odjezdza ci pod koniec linki, jak pstrag wezmie to i setke podkladu potrafi ciapnac ale znowu Komy nikt nie zajechal :) 

 

Bujo



#173 OFFLINE   sierżant

sierżant

    Forumowicz

  • +Forumowicze
  • PipPip
  • 386 postów
  • LokalizacjaKraków
  • Imię:Ryszard

Napisano 23 kwiecień 2015 - 10:22

Zgadza się, Bujo, wędkarze zabierali ryby z iście diaboliczną fantazją, pazerność na lipienia budziła grozę.

Chwalono się publicznie kiloma kompletami dziennie ( wówczas komplet stanowiło 5 sztuk ).

Mówił mi facet, demonstrując ranny połów, oczywiście komplet, że wyjdzie jeszcze w południe i wieczorem. I z pustym koszyczkiem nie wróci.

Byłem młodym chłopakiem, ale już wtedy nie rozumiałem takiej chciwości. Ja zabierałem dziennie tyle, ile mogłem zjeść, czyli jedną sztukę.

To było na Sanie.

Te obfite połowy lipienia, o których wcześniej, miały miejsce na podkrakowskiej Rabie w okolicach Myślenic. Na wyholowanych, powiedzmy, 60 sztuk dwa lub trzy były miarowe, a zatem przeważała drobna ryba.

 

I jeszcze przyczynek do, wychwalanego przeze mnie pod niebiosa, Diplomata ABU.

Postawiłem go na pierwszym miejscu, bo właśnie ten bibelot trafił mi do rąk i długie lata wiernie służył.

Gdybym wtedy, zbiegiem ooliczności, nabył np. Martina czy Pflugera, to pewnie o którymś z nich układałbym teraz apoteozy.



#174 ONLINE   Bujo

Bujo

    Zaawansowany

  • Bloggerzy
  • PipPipPip
  • 4496 postów

Napisano 23 kwiecień 2015 - 12:50

Witam,

 

Tam gdzie jade mowie o lipieniach miarowych, w sumie to sporo ponad miarowych bo srednia wychodzi ok 40 cm, jedya osoba jaka potrafila je meczyc caly dzien to niejaki pan pijawka, ja wychodze nad wode z wieczora ale przy silnych nurtach po 30-stym juz rece napierdzielaja konkretnie. Czasem potrzeba przez godzine zmieniac nimfy by sie wstrzelic ale to takie tam realia :) 

 

Europa sie nam wedkarsko kurczy w bardzo szybkim tempie, jak sie nie ogarniemy w miare szybko to trzeba bedzie uciekac za morza zy oceany by dobrze polowic :( 

 

Bujo


  • Kuba Standera lubi to

#175 OFFLINE   sierżant

sierżant

    Forumowicz

  • +Forumowicze
  • PipPip
  • 386 postów
  • LokalizacjaKraków
  • Imię:Ryszard

Napisano 23 kwiecień 2015 - 13:40

Zatem jesteśmy w posiadaniu różnych kręciołków muchowych, klasycznych i tych nowoczesnych.

Zastanawia mnie jednak, dlaczego nie używamy i nie pokazujemy tak zwanych kołowrotków automatycznych. Mam na myśli te automatyki, zwijające sznur po naciśnięciu odpowiedniej dźwigni, gdzie kręcenie robi za nas sprężyna zegarowa. Przy wyciąganiu linki sprężyna ulega naciągnięciu, po naciśnięciu przycisku szybko i wygodnie zwija linkę.

Nad wodą też bardzo rzadko się je widuje.

Przed kilku laty nabyłem taką ciekawostkę firmy Pfluger, model 1195.

Pojechałem oczywiście przetestować zakup nad wodę. Wnioski: do suchej nie za bardzo, z uwagi na nieco większą wagę, do mokrej całkiem wygodny, a do streamera wręcz znakomity.

Do łowienia w wodzie stojącej też, myślę, w pełni by się sprawdził.

W ogóle do stylu muchowania, gdzie ręką ściągamy linkę, wręcz wymarzony. Pozwala w kilka sekund zwinąć zwoje linki spod nóg, bez kręcenia korbą.

Wygoda, luz, pełny relaks.

A jednak nie cieszą się szacunkiem. Może wpływ ma na to mała dostępność w Polsce, a może są to kołowrotki za tanie po prostu?

Za oceanem kosztują kilkadziesiąt dolców i może to powoduje pogardliwe traktowanie, no bo jak, za tą cenę musi być gó..o!

Prawdę mówiąc mój egzemplarz po kilku udanych próbach też powędrował na odpoczynek. Ale w tym sezonie wróci nad wodę, a jak.



#176 OFFLINE   Kacper.K

Kacper.K

    Zaawansowany

  • Moderatorzy
  • 2133 postów
  • LokalizacjaSzczecin/Lębork

Napisano 23 kwiecień 2015 - 13:48

Jako wielbiciel wszelkich mechanicznych udogodnień tutaj kompletnie nie widzę sensu stosowania kołowrotków z systemem automatycznego zwijania linki. Dlaczego? Nie lubię się na rybach spieszyć, wystarczy mi tego w życiu codziennym, gdzie trzeba pędzić, wszystko robić jak najszybciej. Na rybach można się wyluzować, przy zwijaniu pokręcić trochę swoim sprzętem, za który dało się ciężko zarobione niemałe pieniądze. 

 

Na zawodach to może i ma sens, dajmy na to: łowimy z brzegu na bajorze, rzuty około 20-25 metrów, niemały tęczak bierze 4 metry od nas. Kontrolowanie ucieczki ryby + zwijanie kołowrotka ręcznie wymaga wprawy, a tak automat zwinie za nas. Prywatnie na rybach trochę odebrałoby mi to frajdę z holu. 

 

Inną kwestią jest to, że takie kołowrotki zbyt urodziwe nie są. ;)



#177 ONLINE   Bujo

Bujo

    Zaawansowany

  • Bloggerzy
  • PipPipPip
  • 4496 postów

Napisano 23 kwiecień 2015 - 14:23

Witam,

 

Na te automaty kiedys plulem z daleka, nie kumalem po co komu taki wynalazek, jeden kolega pokazal mi jak dziala Vivarelli do nimfy i nastepnym na liscie zakupow jest to :)

 

http://www.thinkfishworld.com/en/bold/

 

Bujo



#178 OFFLINE   thymalus

thymalus

    Zaawansowany

  • +Forumowicze
  • PipPipPip
  • 720 postów
  • LokalizacjaWałcz

Napisano 23 kwiecień 2015 - 14:48

Witam,

 

Na te automaty kiedys plulem z daleka, nie kumalem po co komu taki wynalazek, jeden kolega pokazal mi jak dziala Vivarelli do nimfy i nastepnym na liscie zakupow jest to :)

 

http://www.thinkfishworld.com/en/bold/

 

Bujo

A mógłbyś nieco rozwinąć temat czyli jak to działa i jakie plusy? Szczerze mówiąc miałem kołowrotek automatyczny daaawno temu, gdzieś w połowie lat osiemdziesiątych. Coś mi się kojarzy, że był to Mitchell ale głowy nie dam. I ten jakoś słabo mnie przekonał. Jak w tym jest rozwiązany hamulec? Bo skoro wyciągając linkę naciąga się sprężynę to...Ale ja na mechanice się nie znam. 



#179 OFFLINE   sierżant

sierżant

    Forumowicz

  • +Forumowicze
  • PipPip
  • 386 postów
  • LokalizacjaKraków
  • Imię:Ryszard

Napisano 23 kwiecień 2015 - 15:12

Nie posiada hamulca w ogóle, mówię o automatyku, przynajmniej ten model, który jest w moich rękach. I nie posiada, niestety, terkotki.

Przy holu ryba odchodzi i naciąga sprężynę, następnie ściągamy sznur ręką, a małym palcem dłoni trzymającej wędkę likwidujemy luz. Brzmi to może nieco skomplikowanie, ale w rzeczywistości jest wygodne.

Projektant przewidział też sytuację, gdy duża ryba dalej wybiera linkę, a sprężyna jest naciągnięta na maxa. Otóż jednym ruchem reki za pomocą pokrętła błyskawicznie zwalniamy napiętą sprężynę. Mnie się taka sytuacja nie przytrafiła, nie tak łatwo o dużą rybę :) .

 

Cóż, jak napisał Kacper, kręcenie korbą jest nader urokliwe, tutaj chyba tkwi przyczyna niechęci do automatyków.


Użytkownik sierżant edytował ten post 23 kwiecień 2015 - 15:13


#180 OFFLINE   thymalus

thymalus

    Zaawansowany

  • +Forumowicze
  • PipPipPip
  • 720 postów
  • LokalizacjaWałcz

Napisano 23 kwiecień 2015 - 15:28

Właśnie mój też nie miał hamulca, a dodatkowo wyraźnie wzrastała siła naciągu wraz z większym wyciąganiem linki. inaczej mówiąc im więcej linki było wyciągnięte tym więcej siły trzeba było włożyć aby naciągać dalej sprężynę. Czyli generalnie puszczenie ryby na samej sprężynie jako hamulcu było ryzykowne zwłaszcza przy cieńszych żyłkach. Aby skutecznie holować trzeba by było ręcznie oddawać linkę. Ale mówię to był kołowrotek sprzed wielu lat i zapewne pojawiły się lepsze rozwiązania. Dlatego czekam niecierpliwie może Bujo coś rozjaśni. 






Użytkownicy przeglądający ten temat: 4

0 użytkowników, 4 gości, 0 anonimowych