Najlepsze w tym wszystkim jest to, że wcale nie chodzi o przekonywanie. Bo komu zależy na tym, żeby jeden czy drugi łowił takim czy innym sprzętem?
Nieustanie przewijająca się krytyka, mająca na celu uwypuklenie snobizmu, łączonego z posiadaniem/kupowaniem produktów RB, wynika zwyczajnie z braku zrozumienia potrzeb...
Na pewnym etapie, coraz mniej rzeczy można poprawić czy ulepszyć, wędka jest jednym z tych elementów. Cóż zatem dziwnego czy złego w dążeniu do osiągnięcia, zaspokojenia potrzeb?
Faktem jest, że aby się o tym wszystkim przekonać, nauczyć i dowiedzieć, trzeba działać metodą prób i błędów... Podobnie jak w wielu innych dziedzinach życia i nauki.
Popieram. Na tym polega rozwój - na szukaniu, udoskonalaniu.
Moim zdaniem, wędka z pracowni to żaden snobizm. Nie zajmujemy się myślistwem, tylko wędkarstwem. Niskie koszty wejścia. Dla niektórych tutaj bardzo niskie.
Są też różne kije seryjne, nie koniecznie za 500PLN. St.Croix chodzi w cenie kijów z pracowni, travele Zenaqa są dużo droższe.
Inna sprawa, że na giełdzie cyklicznie można znaleźć bardzo dobre wędki za połowę wartości, poniżej ceny komponentów. Tylko trzeba wiedzieć, czego się szuka.
Gdy sam szukałem produktów, które zaspokoją moje potrzeby sporo czasu poświęciłem na rozmowy z bardziej zaawansowanymi użytkownikami łowiącymi w podobnych okolicznościach jak ja oraz z rodbulilderami (chyba najlepiej znającymi konkurencyjne blanki o zbliżonych właściwościach). W oparciu o pozyskane informacje podejmowałem decyzje, co chce mieć, a potem tylko spokojnie czekałem na produkt w dobrej cenie i z zadowalającymi walorami estetycznymi
I wiecie, jestem zadowolony z zakupów. Raz jedyny korciło mnie, aby wędkę odsprzedać z dużym zyskiem, ale ostatecznie nie zgodziłem się, uznałem, że jest tak ładna, że chcę ją po prostu mieć, nawet, jeśli użyję tylko dwa razy w roku.
Teraz po latach wiem, co bym mógłbym zmienić w niektórych z nich, ale nie zaburza to ogólnego odczucia zadowolenia.
Akurat wczoraj poprosiłem kolegę z forum o przerobienie mojego starego, ponad 20 letniego kongera. Mój pierwszy węglowy spinning, który dostałem jako nagrodę za stopnie. Skończył czas łowienia okoni drgającą szczytówką.
Używałem go do 2015, wiele lat. Niby mógłbym zamienić na jakieś fajne, obiektywnie dużo lepsze Matagi, ale doszedł element wspomnień. Będzie dla syna
Dość grube ścianki i mocno progresywna akcja wybaczała wiele moich błędów. Duże przelotki i korkowy uchwyt ułatwiały łowienie w chłodnych miesiącach. Wtedy na wschodzie zimą spadało do -20C, nie tak jak teraz, gdy za oknem w Warszawie deszcz. Tą wędkę wybrał dobry spinningista (po latach zmienił hobby).
Dziś bym go nie kupił, wiadomo. Nie można zestawić z moimi doskonałymi phenixami z pracowni. Ale spokojnie mogę stwierdzić, że na tamten moment, wybór był słuszny. Pokonał wiele ryb, metrowe sumki, szczupaka 103, brzanę 83...
Użytkownik korol edytował ten post 05 styczeń 2021 - 08:55