Jeśli ktoś myśli i pisze, że kormorany zleciały się nad Bóbr i parę sąsiednich rzeczek dlatego, że w Bobrze jest gęsto od ryb jest w grubym błędzie. Nie bogata woda, a tafle lodu w okolicy zmusiły tą zarazę do przylotu nad rzekę. Po prostu te ptaszyska przyleciały tam, gdzie mają dostęp do wody, w nadziei znalezienia czegokolwiek.
Oczywistym jest, że jakieś ryby przeżyły ten letni kryzys, po zrzuceniu osadów dennych. Również teraz, pewnie jakieś ryby przeżyją ten najazd ptasich hord. Wszystkiego nie wyżrą (mam nadzieję).
Ja się tym ptakom nie dziwię. Sam zachowuję się czasem (w przenośni) jak kormoran (pstrągów nie zabieram, żeby nie było). W ciągu ostatnich kilkunastu lat, byłem na Bobrze z wędką kilkanaście razy-nie złowiłem nic. A mimo to praktycznie w każdym roku się tam pojawiam, mimo braku brań. Mając w dodatku świadomość że pstrąg jest tam rzadką rybą. Jakiś wpływ mają na pewno umiejętności, ale na innych rzekach jakoś łowię kropki. Na Bobrze też jakiś pstrąg uwiesiłby się, gdyby było ich tam dużo. Inni wędkarze łowią pojedyncze! ryby.
Obecność kormoranów nie świadczy więc wcale, że tam ryb jest sporo. To nieliczne niedobitki, a ptaki nie mają wyjścia, nie odleciały na zimę, więc próbują upolować cokolwiek.
O tym, że w Polsce ryb drapieżnych jest mało, to wszyscy forumowicze wiedzą. Jednak pisanie że drobnych (nikomu niepotrzebnych?!
) ryb jest dużo, to wierutna bzdura. Wystarczy prześledzić wyniki spławikowych zawodów. W cyklu grand prix, tam gdzie łowią najlepsi Polscy spławikowcy, często jest problem ze złowieniem JAKIEJKOLWIEK ryby do wagi. Wielu zawodników kończy zmagania na "0". Zawody, gdy średnia waga waha się koło 2 kg, już są uważane za udane. Dodam że w równoległych zawodach w Czechach, średnie wyniki wahają się ok. 15 kg, rekordowe dochodzą do 50 kg!!! Czy wystarczy to porównanie z sąsiadami?
Takie mamy wody! Żenada. Lepiej już nie piszcie że brak drapieżników i przerybienie , drobnymi, czy karpiowatymi generuje rozwój liczebności tych ptaków, bo to bzdura. Drobnych ryb też jest mało, także w rzekach pstrągowo-lipieniowych. Wielu forumowiczów pisze, że kiedyś rzeczki, potoki roiły się od strzebli, kiełbi, głowaczy itp. Gdzie są teraz te ryby, że pisze się o nich w czasie przeszłym?
Za to kormoranów mamy dużo (dwunożnych też), miejscami aż czarno. Nie było tak od wielu, wielu lat. Swoje dokładają także kłusownicy i wędkarze. Tylko dlaczego od kilku już lat (kormoranów wtedy praktycznie nie widywałem), tych drobnych ryb tak szybko zaczęło ubywać? Strzeble czy głowacze nie interesują wędkarzy i kłusowników, nie zostały wyłowione. Pstrągów w okolicy, gwałtownie zaczęło ubywać także od około 12-15 lat, więc one także nie wyżarły drobnicy. Wystarczy pospacerować powoli w polaroidach nad niską, płytką wodą. Nie widać tam życia, ryby widuje się sporadycznie.
Ta czarna zaraza tylko dokańcza dzieła. Jest naprawdę źle!