Skocz do zawartości

  •      Logowanie »   
  • Rejestracja

Witaj!

Zaloguj się lub Zarejestruj by otrzymać pełen dostęp do naszego forum.

Zdjęcie

Bezsens czy wędkarski obowiązek – C&R - nowy artykuł na jerkbait.pl


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
258 odpowiedzi w tym temacie

#161 OFFLINE   Jerzy Kowalski

Jerzy Kowalski

    Zaawansowany

  • +Forumowicze
  • PipPipPip
  • 672 postów

Napisano 26 październik 2010 - 15:37

To mi przyszedł taki pomysł do głowy.


Z podobnym pomysłem wystąpił niedawno Logan w podobnej dyskusji..

http://www.jerkbait.pl/forum/index.php?t=msg&&th=155 60&goto=208627#msg_208627

Może jest to jakiś sposób na sprawdzenie wielkości poparcia dla tego rodzaju koncepcji? Jednak musieliby byc do tego przekonani producenci i dystrybutorzy, a to przekonanie musiałoby miec wyraz głebokości rynku dla tego rodzaju produktów ... na razie więc wspierają, ale tak bardziej werbalnie ... Byłaby jednak okazja głosowania portfelami ...

Pozdrawiam serdecznie

Jerzy Kowalski

#162 OFFLINE   Jerzy Kowalski

Jerzy Kowalski

    Zaawansowany

  • +Forumowicze
  • PipPipPip
  • 672 postów

Napisano 26 październik 2010 - 15:41

Jest Pan człowiekiem dużej wiary w ...człowieka. To chyba dobrze. :D
Pozdrawiam serdecznie


Skoro spotyka się to z uznaniem, to chyba rzeczywiście dobrze ... :D Mam mocne przesłanki do takiego nastawienia ... :D Poza tym nic tak dobrze nie działa jak pozytywne wzmocnienie ...

Pozdrawiam serdecznie

Jerzy Kowalski

#163 OFFLINE   Jerzy Kowalski

Jerzy Kowalski

    Zaawansowany

  • +Forumowicze
  • PipPipPip
  • 672 postów

Napisano 26 październik 2010 - 16:07

Przeczytałem zalinkowany artykuł Pana Jerzego Kowalskiego i znalazłem tam sporo pożywki dla inspirujących tematów do dyskusji na wiele zimowych wieczorów. Póki co jednak odniosę się do kilku fragmentów ostatnich postów, odnoszących się do mojej tezy. Przypomnę w skrócie, że zakłada ona, iż o ile nie zabijanie ryb (niech będzie zasada no kill) jest do zaakceptowania, to zasady C& R, które narzucają nie tylko określoną formę postępowania ze złowioną rybą, ale także określony sposób ich połowu (szybki hol, adekwatny sprzęt) wypacza wędkarstwo ograniczając satysfakcję, jaką daje uprawianie tego sportu (bądź rekreacji jak kto woli).
Teza ta nie neguje zasadności stosowania reguł C&R, jako zasad wynikających z troski o kondycję i pogłowie ryb, wywiedzionych z wiedzy naukowej. Kwestionuje jednak kierunek modernizacji wędkarstwa, który ( co sygnalizowałem wcześniej) prędzej czy później musi podważyć sens jego uprawiania. Mam silne wrażenie, że przedmówcy mają tego świadomość, bo w ich stanowisku dostrzegam pewną niekonsekwencję (jakiś radykał mógłby ją nazwać nawet hipokryzją).
@Jerzy Kowalski pisze:
Łowiąc i wypuszczając ryby tez doprowadzamy do ich zwięszkonej śmiertelności, ale w mniejszym stopniu niż zabierając je z łowiska ... lekceważący zasady dobrego obchodzenia sie z rybami przyczyniają się do ich śmiertelności w większym stopniu niz ci, świadomie stosujący C&R, nawet nie zabijając ich (no kill) w wyniku respektowania wymogów uwalniania choćby ryb niewymiarowych ...
Jak rozumiem nie zabijanie ryb jest mniejszym złem, niż zabieranie ich z łowiska, a stosowanie zasad C&R jest jeszcze mniejszym złem (niż no kill), bowiem wypuszczamy je w lepszej kondycji. W pełni się z tym zgadzam, ale dlaczego zatrzymywać się w pół drogi. Tylko kwestią czasu jest, aby rozwinięty ekologicznie wędkarz doszedł do wniosku, iż jeszcze mniejszym złem jest rezygnacja z łowienia w ogóle. Dostrzega to @Baloo pisząc - „NIe wracajmy to tego że męczymy ryby, bo to do niczego nie prowadzi. Zawsze można zmienić hobby...” Sęk w tym, iż próby wdrażania zasad C& R są ścisłą konsekwencją zastanawiania się nad kondycją ryby. A szukanie rozwiązań, jak ich nie męczyć zawsze prowadzi do… rezygnacji z hobby. No chyba, że ktoś znajdzie racjonalne uzasadnienie, dlaczego można męczyć ją w taki sposób a w inny już nie.
Ponieważ nie rokuję nadziei na konstruktywne rozwiązanie tych dylematów przychyliłbym się do innego twierdzenia @Baloo w tym poście - Każdy ma swoje powody uprawiania wędkarstwa, więc też nie bardzo widzę sens budowania jednej teorii. - Zostawmy wędkarzom swobodę w sposobach uprawiania ich hobby, a jeżeli ktoś uważa, że zasady C&R powalają w pełni cieszyć się wędkarstwem, niech je stosuje mając na uwadze, iż jest to tylko jednen ze sposobów poszanowania przyrody i troski o zasoby naszych wód.


Dziękuję za zainteresowanie wspomnianym artykułem. Zapraszam również do lektury pozostałych, do których łącza są na końcu drugiej strony ... Mam nadzieję, że zawarte w nich treści będa pełniejszym wyłożeniem tych zagadnień nić ktrótkie z konieczności wypowiedzi w dyskusji ...

Dziekuję też za tych kilka wątpliwości, które Pan wyraził, a do których chciałbym się odnieść ...

Przede wszystkim człowiek wymyslił wedkarstwo, ogólnie mówiąc, żeby było trudniej ... Są o wiele łatwiejsze sposoby pozyskiwania ryb z wody ... Dodatkowo, kształtując kulturowo to hobby, wprowadza coraz to nowe utrudnienia, w miare tego jak staje się coraz bardziej swiadomym uzytkownikiem zasobów i w miarę ich kurczenia się ... W ten sposób wielu uważa, że wzbogaca się wartośc tego hobby, podnosi się jego poziom, i zwiększa satysfakcja z jego uprawiania, a nie odwrotnie.

Żadne z przedsięwzięc gospodarczych nie podważa sensu uprawiania wędkarskiego hobby, a zdecydowanie zwiększa uzasadnienie dla jego uprawiania. W miarę jak wędkarze przestają być bezmyslnymi eksploatorami stają się najlepiej zorientowanymi wsród ludzi w wodnej biologii, która dla większości ludzi stanowi czarną magię ... Granica między środowiskiem lądowym (napowietrznym), a srodowiskiem wodnym dla wielu ludzi wydaje się nie do przekroczenia i mało kto wie co dzieje się pod powierzchnia tej cieczy, jak wspaniały, równoległy świat tam funkcjonuje, ze wszystkimi zawiłościami ... Dla tak wielu ludzi woda kojarzy się tylko z jej technicznym wykorzystaniem, a nie z żywym środowiskiem....

Chciałbym zwrócić uwagę na zupełnie inny niż Pan zaprezentował, sposób podejścia do zagadnień C&R. Zdaję sobie sprawę z bardzo rozpowszechnionego traktowania tych zagadnień jako należacych do katalogu filozoficznych i etycznych z punktu widzenia zła i dobra w odniesieniu do ryby. Takie podejście uważam za błedne i prowadzące na manowce nieporozumień, choc niekórzy zdają się do takiej ideologicznej argumentacji odwoływać.

Zagadnienia dotyczące C&R mają znaczenie czysto gospodarcze i pragmatyczne. Służą zagospodarowaniu łowisk, a łowiska służą z kolei do łowienia. Nie można rozparywac kwestii dotyczacych C&R z punktu widzenia zła i dobra czy współodczuwania z rybami, ale w kategoriach korzystnego i niekorzystnego efektu dla ludzi korzystających z łowiska. Mniejsza śmiertelnośc ryb oznacza korzystny efekt dla łowiska i dla łowienia ryb. Złowienie ryby kilka razy zamist raz oznacza korzystny efekt dla ludzi korzystających z łowiska, dla których celem ich postepowania jest złowienie ryby... Jeśli jednocześńie tego rodzaju korzystne działanie przekłada się na zachowanie samoodnawiających się populacji to jest to równoleghle korzystne przyrodniczo, z punktu widzenia zachowania biróżnorodności w środowsku życia ludzi ... Na tej zasadzie sa to dobre działania, a tym lepsze im mniejsze szkody wywołują.

Jeśli wędkarz ma wypuścić rybę niewymiarową, a może to zrobić lepiej lub gorzej, to właściwym jest, żeby robił to lepiej, stosując zasady C&R, a nie tylko wyrzucił rybę do wody nmie zabijając jej i nie zjadając ... I tak z niej nie skorzystam a waznym jest, żeby jej nie zmarnował ... To tyle filozofii jest w tym całym C&R ... Chodzi o to, zeby na serio i rozsądnie korzystać z zasobów i nie marnowac ich, bo nas jest coraz więcej, coraz skuteczniej się do nich dobieramy, a zasobów nie przybywa ,a wręcz zmiejszają się ...

W tej dysproporcji istotna jest wiedza, jak postępowac zzasobami, żeby ich nie marnować .... temu słuzy cała nauka wokół C&R, badania wpływu róznych sposobów postępowania na przezycie ryb po złowieniu ...

W żadnym razie nie zmierza to do jakiejkolwiek rezygnacji z hobby, jakim jest wedkarstwo, ale podnoszeniu go na wyższy poziom i czerpaniu większej satysfakcji ze świadomego uprawiania go ...

Taka jest współczesna wiedza o wędkarstwie, kierunki jego rozwoju, dla których alternatywą, rozpowszechnioną zresztą, jest funkcjonowanie łowisk P&T, które nie sa zalezne od funkcjonowania samoodtwarzających się populacji ryb w możliwie naturalnych warunkach, ale odtwarzanie stada ryb do łowienia z zasobów hodowlanych wielokrotnie wpuszczanych i uzupełnianych w ciągu sezonu, umozliwiające wchłoniecie bardzo dużej presji wędkarskiej przez stosunkowo małe łowiska .... Czesto jest to nieuchronna alternatywa, bo zasobów naturalnie odtwarzających się jest zbyt mało ... dlatego warto je chronić i korzystac z nich rozważnie ...

Pozdrawiam serdecznie

Jerzy Kowalski

#164 OFFLINE   artmaniac

artmaniac

    Forumowicz

  • +Forumowicze
  • PipPip
  • 92 postów
  • LokalizacjaGdynia

Napisano 26 październik 2010 - 17:49

Przyznam, że bardzo satysfakcjonuje mnie ta odpowiedź. Choć nie rozwiązuje ona sporu między nami, bardzo trafnie ujmuje jego źródło. Pan konsekwentnie postrzega problem z perspektywy racjonalnej gospodarki zasobami wód, ja natomiast upieram się, że gospodarcze zasady dbałości o pogłowie ryb i techniczne uwarunkowania „ekologicznego” ich połowu nie powinny stać w sprzeczności z satysfakcją jaką daje ich łowienie.
Ograniczając dyskusję do reguł gospodarowania wodami i jej zasobami, trudno mi jest kwestionować zasadność ustaleń badaczy i podnoszonych przez Pana argumentów(co podkreślałem wcześniej). Można byłoby zapewne polemizować czy wędkarstwo można postrzegać tylko przez pryzmat racjonalnej gospodarki rybackiej i czy kwestie np. etyki nie są integralnie wkomponowane w strategie rozwoju gospodarczego. W końcu (co sam Pan zauważył i co przyjmuję, jako wyraz zrozumienia mojego stanowiska) wędkujemy przede wszystkim dla przyjemności a nie dla pozyskiwania ryb. Oczywiście, aby czerpać przyjemność z połowu ryb, powinny one pływać w wodzie. Ale czy jest to warunek wystarczający? Czy koncentracja tylko na warunkach wzrostu pogłowia przedstawicieli ichtiofauny, nawet jeżeli kierowana najbardziej szlachetnymi pobudkami, nie wiąże się z postrzeganiem ryby jako zasobu gospodarczego? Czyż nie takie właśnie nastawienia zwalczamy, piętnując tzw. „mięsiarza”, który w rybie dostrzega tylko żywność, bądź towar wymieniany na flaszkę trunku?
Niestety dyskusja na te niewątpliwie ważkie tematy na pewno wykraczałaby poza ramy wątku. Jeżeli jednak apologeci zasad C&R mają ambicje przekonania do nich szerszej grupy wędkarzy, będą musieli zmierzyć się także z tą materią. I nie sądzę, aby to stanowiło największą barierę w propagowaniu tej szlachetnej idei. O wiele trudniej będzie zmienić mentalność ludzi, dla których ryba ma tylko wartość materialną. Ale to także zagadnienie wykraczające poza ramy tematyczne wątku.


#165 OFFLINE   witek

witek

    Zaawansowany

  • +Forumowicze
  • PipPipPip
  • 960 postów
  • LokalizacjaWarszawa

Napisano 26 październik 2010 - 17:57

Qrde, zeżarłem pstrąga :( Kupionego w Oszołomie. Ktoś go ukatrupił. Ktoś nie przestrzega zasad C&R. Ani No Kill. Co za kraj. Mordercy.....

Ludzie, wyluzujcie i zakończmy temat. Proponuję temat zastępczy: żyłka czy plecionka?
:lol: :lol: :lol:

#166 OFFLINE   Mateusz Baran

Mateusz Baran

    Zaawansowany

  • +Forumowicze
  • PipPipPip
  • 2557 postów
  • LokalizacjaBrussels

Napisano 26 październik 2010 - 18:15

Panie @artmaniacu - przyzna Pan, że gdybyśmy dysponowali łowiskami na tyle bogatymi lub zasobnymi, że bez uszczerbku znosiłyby presję wędkarską lub rybacką, wówczas nie byłoby sensu prowadzić całej tej dyskusji?!?
Oczywiście to co piszę jest mocnym skrótem myślowym, ale wierzę że będzie zrozumiałe.
Takim miejscem do lat 90 była Szwecja. Przez setki lat na swoich wodach Szwedzi mogli uprawiać wędkarstwo, później monarchia zezwoliła ludowi bez dodatkowych podatków i opłat stawiać siatki. Każdy łowił tyle ile miał ochoty i robił z rybami co chciał i co serce podpowiadało.
Później Europa się zmotoryzowała, skomunikowała i rozkwitła era turystyki wędkarskiej. Po kilku latach lokalna społeczność zdała sobie sprawę, że ta cienka granica samowystarczalnych ekosystemów została złamana. Pojawiło się pojęcie C&R.
Podobne zjawiska obserwujemy na całym świecie. Co więcej, literatura coraz częściej wspomina o potrzebie C&R na łowiskach morskich. Co jeszcze kilkanaście lat temu zdawało się nieprawdopodobne.

Wszystko o czym tu piszemy, posiada u podstaw obecną sytuację rodzimych łowisk, która jest fatalna. W ślad za tym, padają argumenty, które bez porzucania hobby, starają się oszczędzić to co pozostało.
Kolega @pitt w innym wątku podawał rozwiązanie bodaj belgijskie. Znacznie bardziej radykalne. Skoro łowiska sięgnęły dna, zamknięto je na kilka lat, aby się mniej lub bardziej naturalnie odbudowały. Można i tak, ale jak w takim przypadku postrzegałby Pan wędkarstwo?
Zgodzę się,że C&R to wybór mniejszego zła, ale póki co nikt nie znalazł do tej pory lepszego kompromisu. Więc może zamiast mówić mniejsze zło, powiedzmy większe dobro? Tym bardziej, że sumaryczny koszt własny jest minimalny. Chęci, odrobina wiedzy i zdrowy rozsądek...

#167 OFFLINE   Kamil Z.

Kamil Z.

    Ekspert

  • PRZEDSTAWICIEL MARKI
  • PipPipPipPip
  • 5317 postów
  • LokalizacjaWałbrzych/Wrocław
  • Imię:Kamil

Napisano 26 październik 2010 - 19:57

No właśnie Kamilu, ale jak długo by Cię to dziwiło? Tydzień, miesiąc, rok, dwa, sześc? Kiedy poczułbyś znudzenie? Kiedyś na pewno. Tak samo jak nie specjalnie mnie rajcują 30cm szczupaki.

Póki raj wiąże się nierozłącznie z urlopem na północy, póty żyjemy w utopii - jak było by pięknie...

Może Tobie by się to podobało... Możliwe.

Mnie chyba nie...

Uwielbiam szukać, znajdywać;)

Lubisz się zadziwiać...więc postaram się to zrobić....Sądzę, że takie łowienie nie znudziłoby mi się nigdy :D TAKIE RYBY w TAKICH ILOŚCIACH?? To się nie może znudzić...Każde branie jest inne. Każdy hol. Cętki, czy paski na ciele ryby też...Każda jest inna :D I to jest fantastyczne...i zadziwiające.. :D Kocham to co robię całym sobą, a miłość raczej nie jest uczuciem, które tak po prostu się nudzi....

#168 OFFLINE   Jerzy Kowalski

Jerzy Kowalski

    Zaawansowany

  • +Forumowicze
  • PipPipPip
  • 672 postów

Napisano 26 październik 2010 - 20:17

Przyznam, że bardzo satysfakcjonuje mnie ta odpowiedź. Choć nie rozwiązuje ona sporu między nami, bardzo trafnie ujmuje jego źródło. Pan konsekwentnie postrzega problem z perspektywy racjonalnej gospodarki zasobami wód, ja natomiast upieram się, że gospodarcze zasady dbałości o pogłowie ryb i techniczne uwarunkowania „ekologicznego” ich połowu nie powinny stać w sprzeczności z satysfakcją jaką daje ich łowienie.
Ograniczając dyskusję do reguł gospodarowania wodami i jej zasobami, trudno mi jest kwestionować zasadność ustaleń badaczy i podnoszonych przez Pana argumentów(co podkreślałem wcześniej). Można byłoby zapewne polemizować czy wędkarstwo można postrzegać tylko przez pryzmat racjonalnej gospodarki rybackiej i czy kwestie np. etyki nie są integralnie wkomponowane w strategie rozwoju gospodarczego. W końcu (co sam Pan zauważył i co przyjmuję, jako wyraz zrozumienia mojego stanowiska) wędkujemy przede wszystkim dla przyjemności a nie dla pozyskiwania ryb. Oczywiście, aby czerpać przyjemność z połowu ryb, powinny one pływać w wodzie. Ale czy jest to warunek wystarczający? Czy koncentracja tylko na warunkach wzrostu pogłowia przedstawicieli ichtiofauny, nawet jeżeli kierowana najbardziej szlachetnymi pobudkami, nie wiąże się z postrzeganiem ryby jako zasobu gospodarczego? Czyż nie takie właśnie nastawienia zwalczamy, piętnując tzw. „mięsiarza”, który w rybie dostrzega tylko żywność, bądź towar wymieniany na flaszkę trunku?
Niestety dyskusja na te niewątpliwie ważkie tematy na pewno wykraczałaby poza ramy wątku. Jeżeli jednak apologeci zasad C&R mają ambicje przekonania do nich szerszej grupy wędkarzy, będą musieli zmierzyć się także z tą materią. I nie sądzę, aby to stanowiło największą barierę w propagowaniu tej szlachetnej idei. O wiele trudniej będzie zmienić mentalność ludzi, dla których ryba ma tylko wartość materialną. Ale to także zagadnienie wykraczające poza ramy tematyczne wątku.


Cieszę się z Pańskiego przyjecia moich objaśnień sytuacji. Prawdę mówiąc nie dostrzegam żadnego sporu, czy raczej istotnej propozycji uzasadnionych, alternatywnych rozwiązań. Rozumiem natomiast opór przed zmianą, który jest zupełnie naturalnym zjawiskiem. Jest caa dziedzina zarzadzania, która zajmuje się zarzadząniem zmianą, czyli oswajaniem z odmienna sytuacją, która budzi niepewnośc i sprzeciw. Najwazniejsze w tym jest zrozumienie konieczności, zasad koncepcji i podjęcie uczestnictwa w przeprowadzaniu zmiany.

Udział w dbaniu o stan łowiska nie stoi w żadnej sprzeczności z satysfakcją z łowienia ryb, a wręcz wzmaga tę satysfakcję, sprawiając, że łowienie staje sie bardziej świadomym zajęciem.

Wędkarstwo, jak każde korzystanie z zasobów, trzeba postrzegać przez pryzmat gospodarowania zasobami, bo korzysta się z nich. Odwołując się do skrajnej ilustracji - dbanie o siedzenia w pociągu czy autobusie, którym czesto jeździ się do pracy, unikanie niszczenia ich, niestawianie na nich na przykkad ostrych, cięzkich czy brudnych przedmiotów, nawet jesli tak byłoby wygodniej, jest jak najbardziej przywoitym i etycznym zachowaniem. Chyba dziwnym byłoby oczekiwanie, że korzystający z publicznego transportu nie powonien być ograniczany takimi wymaganiami przywoitego zachowania i poszanowania zasobów, z których wszyscy korzystają ... Wracając do wedkarstwa - kwestie etyki są integralnie wpisane w jego uprawianie. Etyki, czyli poszanowania innych, z którymi korzysta się z tych samych zasobów, poszanowanie ich praw, podobnie jak poszanowanie prawa naszych nastepcw do korzystania z tych zasobów, z których my możemy korzystać. W ten sposób przyzwoite postępowanie z rybami jest etyczne, bo szanuje prawa innych. Jest też humanitarnym traktowaniem środowiska, z którego pożytków się korzysta.

Wędkujemy dla przyjemności, a już dawno ludzi jest w większosci miejsc o wiele za duzo, żeby z natury pozuskiwać pozywienie ... Większość pozywienia pochodzi z hodowli,a w przypadku ryb - z akwakultury.

Nie rozmawiamy tu, jak rozumiem, na poziomie pozyskiwania ryb w celach komercyjnych czy z nastawieniem na osiaganie materialnych korzyści, tylko o uprawianiu hobby, jakim jest wedkarstwo, czyli o aktywnościach niezarobkowych ...

Ryby są zasobem gospodarczym, pożytkami z wody. Dbanie o te zasoby jest elementem hobby wedkarskiego. Bardzo wielu wędkarzy zajmuje się poprawianiem stanu środowiska, kształtowaniem miejsc do życia, do tarła dla ryb, poprawianiem zasobów pokarmowych, pod wpływem wędkarzy i z ich udziałem dokonują sie prace renaturyzacyjne w wielu regionach na swiecie, poprawia się rozumienie i upowszechnianie wiedzy o środowisku wodnym.

O konieczności stosowania C&R przekonano się już dawno, wprowazając wymiary i okresy ochronne dla ryb, limity połoww itp. Dawniej nie zdawano sobie sprawy z tego jak nalezy obchodzić się z rybami, dziś wiadomo więcej i dlatego oczekiwania wobec postepowania wedkarzy z rybami są coraz większe ... Musimy za tym nadążać, żeby nie pozostac na poziomie barbarzyństwa ... C&R nie jest sztlachetną ideą, tylko wymogiem czasów, w jakich zyjemy ... Właśnie dlatego, że ryby maja względnie coraz większą wartość, zwłaszcza ryby dziko zyjące, bo jest ich coraz mniej, coraz mniej jest miejsc, w ktrych moga swobodnie żyć, a chętnych do ich łowienia i to coraz bardziej skutecznych, mobilnych, jest coraz więcej ...

Pozdrawiam serdecznie

Jerzy Kowalski

#169 OFFLINE   Sławek Oppeln Bronikowski

Sławek Oppeln Bronikowski

    Zaawansowany

  • Bloggerzy
  • PipPipPip
  • 4897 postów
  • LokalizacjaŁódż
  • Imię:Sławek
  • Nazwisko:Oppeln Bronikowski

Napisano 26 październik 2010 - 21:17

Zauważam , że w euforii ścierania poglądowych niuansów , moi znamienici interlokutorzy próbują znokoutować i zminimalizowac postawę no kill przypisywaną jej z bezgraniczna dezynwoltura niższością wobec c&r .
A róznica jest mniej więcej taka , jak między wyrachowanym , kalkulującym kupcem , a człowiekiem zwyczajnie dobrym :D :D
Dobranoc :lol:

#170 OFFLINE   Czez

Czez

    Forumowicz

  • +Forumowicze
  • PipPip
  • 281 postów
  • LokalizacjaWarszawa

Napisano 26 październik 2010 - 21:22

Zauważam , że w euforii ścierania poglądowych niuansów , moi znamienici interlokutorzy próbują znokoutować i zminimalizowac postawę no kill przypisywaną jej z bezgraniczna dezynwoltura niższością wobec c&r .
A róznica jest mniej więcej taka , jak między wyrachowanym , kalkulującym kupcem , a człowiekiem zwyczajnie dobrym :D :D
Dobranoc :lol:

Czyli ten zwyczajnie dobry po prostu nie daje w łeb i wypuszcza, zaś wyrachowany dba o to by wypuszczany przeżył, czy też jest na odwrót, bo już się pogubiłem po Twojej wypowiedzi :lol:


#171 OFFLINE   Gumofilc

Gumofilc

    Ekspert

  • +Forumowicze
  • PipPipPipPip
  • 6193 postów
  • LokalizacjaWarszawa

Napisano 26 październik 2010 - 21:43

Eeee tam, ta wasza lacka łacina...ja tam mam swoje chamskie metody, ktore czasem sa skuteczne B)

I tak mi sie widzi, ze ile by kartek nie zapisal to i tak sciana nadal biala...

Dobranoc.

Gumo


#172 OFFLINE   artmaniac

artmaniac

    Forumowicz

  • +Forumowicze
  • PipPip
  • 92 postów
  • LokalizacjaGdynia

Napisano 26 październik 2010 - 23:45

Mam nadzieję, że późna pora usprawiedliwi lakoniczność wypowiedzi.
@ Baloo – W największym skrócie: zgadam się z Pańską diagnozą, ale mam wątpliwości, co do proponowanego remedium. W głębi duszy mam jednak silne przekonanie, że w praktyce moje postępowanie ze złowioną rybą, nie różni się zasadniczo od postępowania gorących orędowników C&R.
@Jerzy Kowalski
pisze Pan: „Cieszę się z Pańskiego przyjecia moich objaśnień sytuacji. Prawdę mówiąc nie dostrzegam żadnego sporu, czy raczej istotnej propozycji uzasadnionych, alternatywnych rozwiązań.” – A ja dostrzegam spór o sensowność zasad C&R zgodnie z tematem wątku. Propozycji alternatywnych nie formułowałem, bo nie mam takich ambicji ani pomysłu.
…i dalej: „Rozumiem natomiast opór przed zmianą, który jest zupełnie naturalnym zjawiskiem.” - Nie mam oporu przed sensowną zmianą. W tym wypadku zastanawiam się jedynie nad sensem zmiany.
…następnie: „Jest caa dziedzina zarzadzania, która zajmuje się zarzadząniem zmianą, czyli oswajaniem z odmienna sytuacją, która budzi niepewnośc i sprzeciw. Najwazniejsze w tym jest zrozumienie konieczności, zasad koncepcji i podjęcie uczestnictwa w przeprowadzaniu zmiany.” – Jest cała dziedzina prakseologii, która zajmuje się problematyką optymalności działania. Jedną z najważniejszych na tym polu kwestii jest zrozumienie różnic między efektywnością, korzyścią i użytecznością (Przystępnie o tym pisze Kotarbiński w „Traktacie o dobrej robocie”).
W kolejnych akapitach nie doszukałem się niczego, czego wcześniej Pan nie poruszał. Niestety ze swojej strony nie mam także nic konstruktywnego do dodania. Moje stanowisko nie uległo zmianie i trawestując jednego z klasyków myśli społecznej mogę je zawrzeć w maksymie: Formułowanie zbyt wielu życiowych zasad prowadzi często to tworzenia zbyt wielu nieżyciowych norm. W tej sytuacji uważam temat za wyczerpany a ewentualny protokół rozbieżności można napisać przy kolejnej okazji.

Pozdrawiam serdecznie i życzę powodzenia


#173 OFFLINE   Roch

Roch

    Zaawansowany

  • +Forumowicze
  • PipPipPip
  • 809 postów
  • LokalizacjaTuam, Irlandia

Napisano 27 październik 2010 - 00:25

trzeba chyba odpowiedzieć na drugie pytanie po co łowić ?,czy ktoś z Was chciałby zjeść schaboszczaka z kotwicą w środku ?.Co z tego że ją sobie wyjmiemy dziób zostanie i tak pocięty.Ryba jak nie czuje bólu to i tak raczej nie rozumie że zaraz wróci do wody,a jakiś stres chyba odczuwa .Wiec PO CO ?


Odpowiedź masz w artykule, tak bardziej z początku. Nie będę Cię torturował odsyłaniem do tekstu. Odpowiem, skoro pytasz.

Łowimy, bo tak nas ukształtowała natura. Lubimy to. Jak domowe, wypasione koty. Syte, ale zawsze gotowe zapolować na mysz czy szpaka. Niczym się od nich nie różnimy.

Nie potrzebujemy tego mięsa. Jesteśmy syci. A jak nie jesteśmy? To mamy znacznie ekonomiczniejsze sposoby na pozyskania żarełka. Mięso własnoręcznie złowionej ryby jest najdroższym znanym mi mięsem (policz swoje wydatki, dolicz czas poświęcony na łowienie; oblicz zł/kg).

Kot skasuje każdą mysz, która mu się nawinie -głodny czy syty. Jak wpuścisz łasice do kurnika, to ona wymorduje wszystkie kury. Jak wpuścisz Polaka do Irlandii, to on wyczesze wodę do dna.

Łowimy bo jesteśmy drapieżnikami. Od zwierząt różnimy się tym (przynajmniej niektórzy z nas), że potrafimy powstrzymać się od zabijania ofiar. Żadne tam cuda, wianki, przyroda, środowisko. Chłodna kalkulacja: ryba w wodzie to owocne łowy; brak ryby w wodzie to kolejne, kolejne i jeszcze jedno zejście o kiju.

Na nasze, polskie realia nie ma tu półśrodków (częściowe C&R itp.) Tak się bowiem nieszczęśliwie składa, że stan polskich wód jest taki sam jak mentalność polskiego wędkarza -są żałosne.




#174 OFFLINE   barwena1977

barwena1977

    Zaawansowany

  • +Forumowicze
  • PipPipPip
  • 822 postów
  • LokalizacjaBiałystok

Napisano 27 październik 2010 - 09:29

Przedziwne ile można napisać o czymś co jest tak proste.ZŁAP I WYPUŚĆ i tylko tyle, dwa słowa :huh: !!! Bardzo podoba mi się i przemawia do mnie szalenie prosta w wymowie i zarazem treściwa argumentacja @Rocha.Nic dodać nic ująć.
Pozdrawiam! :D

#175 OFFLINE   kruszyn

kruszyn

    Forumowicz

  • +Forumowicze
  • PipPip
  • 65 postów

Napisano 27 październik 2010 - 17:51

[quote]
trzeba chyba odpowiedzieć na drugie pytanie po co łowić ?,czy ktoś z Was chciałby zjeść schaboszczaka z kotwicą w środku ?.Co z tego że ją sobie wyjmiemy dziób zostanie i tak pocięty.Ryba jak nie czuje bólu to i tak raczej nie rozumie że zaraz wróci do wody,a jakiś stres chyba odczuwa .Wiec PO CO ?
[/quote]

Odpowiedź masz w artykule, tak bardziej z początku. Nie będę Cię torturował odsyłaniem do tekstu. Odpowiem, skoro pytasz.

Łowimy, bo tak nas ukształtowała natura. Lubimy to. Jak domowe, wypasione koty. Syte, ale zawsze gotowe zapolować na mysz czy szpaka. Niczym się od nich nie różnimy.

Nie potrzebujemy tego mięsa. Jesteśmy syci. A jak nie jesteśmy? To mamy znacznie ekonomiczniejsze sposoby na pozyskania żarełka. Mięso własnoręcznie złowionej ryby jest najdroższym znanym mi mięsem (policz swoje wydatki, dolicz czas poświęcony na łowienie; oblicz zł/kg).

Kot skasuje każdą mysz, która mu się nawinie -głodny czy syty. Jak wpuścisz łasice do kurnika, to ona wymorduje wszystkie kury. Jak wpuścisz Polaka do Irlandii, to on wyczesze wodę do dna.

Łowimy bo jesteśmy drapieżnikami. Od zwierząt różnimy się tym (przynajmniej niektórzy z nas), że potrafimy powstrzymać się od zabijania ofiar. Żadne tam cuda, wianki, przyroda, środowisko. Chłodna kalkulacja: ryba w wodzie to owocne łowy; brak ryby w wodzie to kolejne, kolejne i jeszcze jedno zejście o kiju.

Na nasze, polskie realia nie ma tu półśrodków (częściowe C&R itp.) Tak się bowiem nieszczęśliwie składa, że stan polskich wód jest taki sam jak mentalność polskiego wędkarza -są żałosne.



[/quote]
porównanie raczej jak kulą w płot,drapieżnik jak jest najedzony to raczej nie poluje tylko leży i odpoczywa,chyba że coś mu w tym przeszkodzi dopiero kiedy robi się znów głodny rusza na polowanie.OD zwierząt różnimy się tym,że bez żadnych zahamowań potrafimy wybić całe stadożeby tylko zapchać lodówe,zwierze tego nie potrafi i tu całkowicie się zgadzam,że ryby powinno się wypuszczać.Co do Irlandii to nie byłem i nie mam wyrzutów sumienia(wpuść tam Niemca to zobaczysz że jednak tacy dokładni to nie jesteśmy oni są bardziej drobiazgowi)
Co do obliczeń zł/kg złowionej ryby to nigdy tego nie przeliczałem nawet mi to do głowy nie przyszło w przeciwieństwie do Ciebie skoro mi to sugerujesz :huh:


#176 OFFLINE   Robert

Robert

    Zaawansowany

  • +Forumowicze
  • PipPipPip
  • 3756 postów
  • LokalizacjaAreszt Wydobywczy Istambuł

Napisano 27 październik 2010 - 19:24

Odnoszę wrażenie, że aspekt moralny dyskutowanego zagadnienie jest spychany bo nikt tak na prawdę nie odpowiedział na pytanie zadane na wstępie wątku. Dla mnie akurat jest to ważne bo nie unikam zadawania sobie trudnych pytań. Myślę, że łowię ryby z kilku powodów. Jest tu mocny atawizm ale jest też chęć poznania zwyczajów ryb i funkcjonowania ekosystemu. Jest niezaprzeczalnym, że przy okazji męczę ryby, chociaż daleki jestem od używania określenia sadyzm chociażby dlatego, że cierpnie ryb nie sprawia mi przyjemności. Ale nawet jeśli się ktoś tępo upiera przy tym określeniu to nie może odmawiać mi prawa to bycia lepszym. Nikt nie jest doskonały a pozytywnym zmianom należy się tylko wsparcie. Rezygnacja z zabijania ryb jest bardzo dużym krokiem na tej drodze. Po nim przyszły kolejne i zapewne to nie koniec ewolucji bo mam zamiar jeszcze pożyć.
Niestety nie wierzę w to, że kiedyś się upowszechni świadome wędkarstwo. Chciałbym wiedzieć jak dużo zawdzięczają holenderskie ryby przepisom i surowej egzekucji a jak wiele samoświadomości. Rządzący naszym krajem też chyba nie wierzą w samoświadomość i samodyscyplinę bo mamy już 7 tajnych agencji do kontrolowania obywateli. W wędkarstwie trend jest dokładnie odwrotny, totalne bezhołowie. Na tym tle wezwania do rozsądnego korzystania z zasobów jest śmieszne. Przypomina mi to trochę sytuację we Francji gdzie przybysze palą samochody a ich właściciele w „odwecie” organizują marsze przeciw przemocy. Prawda jest taka, że te wybuchy są tłumione gumowymi palkami a marsze wywołują u przybyszu bóle brzucha od śmiechu. Może się to wielu nie podobać ale tak to wygląda niestety. Bawi mnie też dyskutowanie nad tym ile to jest rozsądna ilość zabieranych ryb. W naszych realiach jest to dokładnie zero. Takie dyskusje to mogą sobie prowadzić Holendrzy jak dojadą do wniosku, że się im jakiś gatunek nadmiernie rozplenił i będą chcieli go zredukować. Ciekawi mnie na jakiej podstawie wędkarz ma ustalać ta rozsądną ilość? To ma ustalać gospodarz wody a nie wędkarz. Wiem doskonale, że na wodach w których łowię wybija się wszystko co się złowi więc nawet jeden mały okoń będzie przykładaniem ręki do zapaści. Bawi mnie tłumaczenie, że lubię. Jak lubisz naprawdę to kupuje regularnie w sklepie i jedz. Jestem zwolennikiem No Kill dlatego, że nie dopuszczam do sytuacji aby mnie ktoś zobaczył z martwą rybą. Już sobie wyobrażam te komentarze. Tą jedną rybą zepsułbym wszystko co pozytywnego zrobiłem dla ochrony ryb. Ci co mnie zobaczą nie koniecznie musza wiedzieć która to z kolei ryba. Utwierdzę za to wielu, że ryby się łowi aby je zabierać. Niestety nie rozumie tej oczywistej prawdy wielu propagatorów C&R dających regularnie tak zwanej d…
Nie chcę zajmować córce komputera więc nie będę powtarzał jak widzę uzdrowienie sytuacji. Pisałem to wiele razy. Socjalizm w ubranku PZW i każdym innym zawsze kończy się pustymi półkami, nie licząc octu i pustymi wodami nie licząc cierników.


#177 Guest__*

Guest__*
  • Guests

Napisano 27 październik 2010 - 20:29

Co prawda miałem się już nie odzywać w tym temacie ale chciałbym w związku z powyższym postem postawić dwa pytania:

1. Czym tak naprawdę różni się ryba złowiona własnoręcznie od tej sklepowej poza sposobem pozyskania? W końcu obie zostały zabite. Ktoś może powiedzieć że ta sklepowa pochodzi z hodowli. Ciekawe jak w takim układzie jest hodowana? Może tak jak panga w Wietnamie?

2. Skoro wróciliśmy do tej kwestii to czy moralnym jest podejście że wszystko jest w porządku do póki to nie ja zabijam? Czy dla tej martwej ryby ma jakiekolwiek znaczenie to z czyjej ręki zginęła?

Może należało by określić jaki cel nam przyświeca w całej dyspucie o C&R czy No Kill. Wydaje mi się że wszystkim nam się marzy żeby w naszych wodach było więcej ryb. Żebyśmy mogli czerpać większą przyjemność z naszego hobby. Jest na to prosty sposób. Tym sposobem jest odpowiednia ilość pieniędzy. Jako obywatele mamy prawo do samoopodatkowania się w konkretnym celu. Niech na 1 PSR'owca składa się 100 wędkarzy. Według PZW jest nas niecałe 650 000. W skali kraju to 6500 dodatkowych etatów. jeśli zatrudnimy ich powiedzmy 3000 to pomyślcie ile kasy może być na zarybienia.

Chcemy mieć ryby to musimy ponieść koszty związane z ich ochroną i utrzymaniem odpowiedniej liczebności stad. Niestety większość wędkarzy należy do PZW ze względu na oszczędność. Większość protestuje też przeciwko podniesieniu składek bo uważa że obecne są i tak już za wysokie.

Chciałbym żeby ktoś spróbował sprawdzić jakie opłaty za możliwość wędkowania są w tych wszystkich wspaniałych krajach, o których piszecie ze jest tam tak wspaniale.

#178 OFFLINE   witek

witek

    Zaawansowany

  • +Forumowicze
  • PipPipPip
  • 960 postów
  • LokalizacjaWarszawa

Napisano 27 październik 2010 - 20:36

Co prawda miałem się już nie odzywać w tym temacie ale chciałbym w związku z powyższym postem postawić dwa pytania:

1. Czym tak naprawdę różni się ryba złowiona własnoręcznie od tej sklepowej poza sposobem pozyskania? W końcu obie zostały zabite. Ktoś może powiedzieć że ta sklepowa pochodzi z hodowli. Ciekawe jak w takim układzie jest hodowana? Może tak jak panga w Wietnamie?

2. Skoro wróciliśmy do tej kwestii to czy moralnym jest podejście że wszystko jest w porządku do póki to nie ja zabijam? Czy dla tej martwej ryby ma jakiekolwiek znaczenie to z czyjej ręki zginęła?


ad. 1. Złów rybę i kup rybę. Usmaż obie. Różnicę będziesz znał jak sąsiedzi przylecą z aferą, że coś im śmierdzi
:mellow:
ad. 2. Rybie pewnie wszystko jedno. Kwestia do czyjej kieszeni wpływa za to kasa.

#179 OFFLINE   Gumofilc

Gumofilc

    Ekspert

  • +Forumowicze
  • PipPipPipPip
  • 6193 postów
  • LokalizacjaWarszawa

Napisano 27 październik 2010 - 23:18

Wszedlem do watku juz tylko z obowiazku bo jak ktos chcial zajarzyc o co chodzi to z pewnoscia mu sie udalo. Jezeli nie to na pewno mu sie nie uda...

Chodzi mi tylko o to, zeby wypowiedzi byly na poziomie...znaczy apel taki z mojej strony...

Gumo

#180 OFFLINE   Robert

Robert

    Zaawansowany

  • +Forumowicze
  • PipPipPip
  • 3756 postów
  • LokalizacjaAreszt Wydobywczy Istambuł

Napisano 28 październik 2010 - 06:54

Zwierzęta hoduje się właśnie dlatego, że możliwości wykarmienia ludzi przez pozyskiwanie zwierząt z zasobów naturalnych już dano się wyczerpało. Wędkarstwo i myślistwo są takimi furtkami jakie pozostały. My tu problemu wyżywienia ludzi nie rozwiążemy bo narastał on od dawna, ma wiele aspektów, w tym politycznych, a na tym forum polityka to temat tabu. To, że funkcjonują hodowle które do miejsc przyjemnych nie należą, nie daje nam prawa to wybujania zwierząt dziko żyjących. Polskie wędkarstwo aż nadto dobitnie pokazuje co się dzieje jak pozostawia słabo pilnowane furki. Taki podział na hodowlę gdzie ktoś zabija za nas i na środowisko naturalne w które należy jak najmniej ingerować, to minimalizowanie negatywnych skutków naszej obecności na tej planecie. Jak ktoś ma lepszy sposób to chętnie się z nim zapoznam.