Przeczytałem zalinkowany artykuł Pana Jerzego Kowalskiego i znalazłem tam sporo pożywki dla inspirujących tematów do dyskusji na wiele zimowych wieczorów. Póki co jednak odniosę się do kilku fragmentów ostatnich postów, odnoszących się do mojej tezy. Przypomnę w skrócie, że zakłada ona, iż o ile nie zabijanie ryb (niech będzie zasada no kill) jest do zaakceptowania, to zasady C& R, które narzucają nie tylko określoną formę postępowania ze złowioną rybą, ale także określony sposób ich połowu (szybki hol, adekwatny sprzęt) wypacza wędkarstwo ograniczając satysfakcję, jaką daje uprawianie tego sportu (bądź rekreacji jak kto woli).
Teza ta nie neguje zasadności stosowania reguł C&R, jako zasad wynikających z troski o kondycję i pogłowie ryb, wywiedzionych z wiedzy naukowej. Kwestionuje jednak kierunek modernizacji wędkarstwa, który ( co sygnalizowałem wcześniej) prędzej czy później musi podważyć sens jego uprawiania. Mam silne wrażenie, że przedmówcy mają tego świadomość, bo w ich stanowisku dostrzegam pewną niekonsekwencję (jakiś radykał mógłby ją nazwać nawet hipokryzją).
@Jerzy Kowalski pisze:
Łowiąc i wypuszczając ryby tez doprowadzamy do ich zwięszkonej śmiertelności, ale w mniejszym stopniu niż zabierając je z łowiska ... lekceważący zasady dobrego obchodzenia sie z rybami przyczyniają się do ich śmiertelności w większym stopniu niz ci, świadomie stosujący C&R, nawet nie zabijając ich (no kill) w wyniku respektowania wymogów uwalniania choćby ryb niewymiarowych ...
Jak rozumiem nie zabijanie ryb jest mniejszym złem, niż zabieranie ich z łowiska, a stosowanie zasad C&R jest jeszcze mniejszym złem (niż no kill), bowiem wypuszczamy je w lepszej kondycji. W pełni się z tym zgadzam, ale dlaczego zatrzymywać się w pół drogi. Tylko kwestią czasu jest, aby rozwinięty ekologicznie wędkarz doszedł do wniosku, iż jeszcze mniejszym złem jest rezygnacja z łowienia w ogóle. Dostrzega to @Baloo pisząc - „NIe wracajmy to tego że męczymy ryby, bo to do niczego nie prowadzi. Zawsze można zmienić hobby...” Sęk w tym, iż próby wdrażania zasad C& R są ścisłą konsekwencją zastanawiania się nad kondycją ryby. A szukanie rozwiązań, jak ich nie męczyć zawsze prowadzi do… rezygnacji z hobby. No chyba, że ktoś znajdzie racjonalne uzasadnienie, dlaczego można męczyć ją w taki sposób a w inny już nie.
Ponieważ nie rokuję nadziei na konstruktywne rozwiązanie tych dylematów przychyliłbym się do innego twierdzenia @Baloo w tym poście - Każdy ma swoje powody uprawiania wędkarstwa, więc też nie bardzo widzę sens budowania jednej teorii. - Zostawmy wędkarzom swobodę w sposobach uprawiania ich hobby, a jeżeli ktoś uważa, że zasady C&R powalają w pełni cieszyć się wędkarstwem, niech je stosuje mając na uwadze, iż jest to tylko jednen ze sposobów poszanowania przyrody i troski o zasoby naszych wód.
Dziękuję za zainteresowanie wspomnianym artykułem. Zapraszam również do lektury pozostałych, do których łącza są na końcu drugiej strony ... Mam nadzieję, że zawarte w nich treści będa pełniejszym wyłożeniem tych zagadnień nić ktrótkie z konieczności wypowiedzi w dyskusji ...
Dziekuję też za tych kilka wątpliwości, które Pan wyraził, a do których chciałbym się odnieść ...
Przede wszystkim człowiek wymyslił wedkarstwo, ogólnie mówiąc, żeby było trudniej ... Są o wiele łatwiejsze sposoby pozyskiwania ryb z wody ... Dodatkowo, kształtując kulturowo to hobby, wprowadza coraz to nowe utrudnienia, w miare tego jak staje się coraz bardziej swiadomym uzytkownikiem zasobów i w miarę ich kurczenia się ... W ten sposób wielu uważa, że wzbogaca się wartośc tego hobby, podnosi się jego poziom, i zwiększa satysfakcja z jego uprawiania, a nie odwrotnie.
Żadne z przedsięwzięc gospodarczych nie podważa sensu uprawiania wędkarskiego hobby, a zdecydowanie zwiększa uzasadnienie dla jego uprawiania. W miarę jak wędkarze przestają być bezmyslnymi eksploatorami stają się najlepiej zorientowanymi wsród ludzi w wodnej biologii, która dla większości ludzi stanowi czarną magię ... Granica między środowiskiem lądowym (napowietrznym), a srodowiskiem wodnym dla wielu ludzi wydaje się nie do przekroczenia i mało kto wie co dzieje się pod powierzchnia tej cieczy, jak wspaniały, równoległy świat tam funkcjonuje, ze wszystkimi zawiłościami ... Dla tak wielu ludzi woda kojarzy się tylko z jej technicznym wykorzystaniem, a nie z żywym środowiskiem....
Chciałbym zwrócić uwagę na zupełnie inny niż Pan zaprezentował, sposób podejścia do zagadnień C&R. Zdaję sobie sprawę z bardzo rozpowszechnionego traktowania tych zagadnień jako należacych do katalogu filozoficznych i etycznych z punktu widzenia zła i dobra w odniesieniu do ryby. Takie podejście uważam za błedne i prowadzące na manowce nieporozumień, choc niekórzy zdają się do takiej ideologicznej argumentacji odwoływać.
Zagadnienia dotyczące C&R mają znaczenie czysto gospodarcze i pragmatyczne. Służą zagospodarowaniu łowisk, a łowiska służą z kolei do łowienia. Nie można rozparywac kwestii dotyczacych C&R z punktu widzenia zła i dobra czy współodczuwania z rybami, ale w kategoriach korzystnego i niekorzystnego efektu dla ludzi korzystających z łowiska. Mniejsza śmiertelnośc ryb oznacza korzystny efekt dla łowiska i dla łowienia ryb. Złowienie ryby kilka razy zamist raz oznacza korzystny efekt dla ludzi korzystających z łowiska, dla których celem ich postepowania jest złowienie ryby... Jeśli jednocześńie tego rodzaju korzystne działanie przekłada się na zachowanie samoodnawiających się populacji to jest to równoleghle korzystne przyrodniczo, z punktu widzenia zachowania biróżnorodności w środowsku życia ludzi ... Na tej zasadzie sa to dobre działania, a tym lepsze im mniejsze szkody wywołują.
Jeśli wędkarz ma wypuścić rybę niewymiarową, a może to zrobić lepiej lub gorzej, to właściwym jest, żeby robił to lepiej, stosując zasady C&R, a nie tylko wyrzucił rybę do wody nmie zabijając jej i nie zjadając ... I tak z niej nie skorzystam a waznym jest, żeby jej nie zmarnował ... To tyle filozofii jest w tym całym C&R ... Chodzi o to, zeby na serio i rozsądnie korzystać z zasobów i nie marnowac ich, bo nas jest coraz więcej, coraz skuteczniej się do nich dobieramy, a zasobów nie przybywa ,a wręcz zmiejszają się ...
W tej dysproporcji istotna jest wiedza, jak postępowac zzasobami, żeby ich nie marnować .... temu słuzy cała nauka wokół C&R, badania wpływu róznych sposobów postępowania na przezycie ryb po złowieniu ...
W żadnym razie nie zmierza to do jakiejkolwiek rezygnacji z hobby, jakim jest wedkarstwo, ale podnoszeniu go na wyższy poziom i czerpaniu większej satysfakcji ze świadomego uprawiania go ...
Taka jest współczesna wiedza o wędkarstwie, kierunki jego rozwoju, dla których alternatywą, rozpowszechnioną zresztą, jest funkcjonowanie łowisk P&T, które nie sa zalezne od funkcjonowania samoodtwarzających się populacji ryb w możliwie naturalnych warunkach, ale odtwarzanie stada ryb do łowienia z zasobów hodowlanych wielokrotnie wpuszczanych i uzupełnianych w ciągu sezonu, umozliwiające wchłoniecie bardzo dużej presji wędkarskiej przez stosunkowo małe łowiska .... Czesto jest to nieuchronna alternatywa, bo zasobów naturalnie odtwarzających się jest zbyt mało ... dlatego warto je chronić i korzystac z nich rozważnie ...
Pozdrawiam serdecznie
Jerzy Kowalski