Ale jakby nie było to czy auto będzie miało Euro 4 czy euro 6 to każde z nich zanieczyszcza powietrze.
I teraz ,ktoś sobie kupi nówkę z salonu z euro 6 i będzie mógł bez ograniczeń kręcić powiedzmy 50-70 tyś kilometrów rocznie .
A druga osoba ,która ma euro 4 nakręci zaledwie 5 tyś kilometrów rocznie bo ma ten samochód tylko i wyłącznie do celów prywatnych czyli jeździ nim użyję słowa okazjonalnie powiedzmy raz w tygodniu na wycieczkę poza miasto lub na ryby.
Który więcej zatruje środowisko ?
Wiemy też ,że jest handel emisjami CO2, są przyznane limity. No to mój pomysł jest taki ,aby każdy posiadacz samochodu dostał limit tej emisji do wykorzystania .Obliczy sobie na podstawie swojej emisji i będzie wiedział ile kilometrów może nalatać rocznie . Albo liczymy to z przejechanych kilometrów rocznie albo ze zużytego paliwa , jak przekroczymy limit to płacimy jakąś kwotę.
I w tej chwili będzie tak ,że właściciel nowego auta będzie zanieczyszczał bez żadnego limitu a osoba jeżdżąca starym samochodem , która robi zdecydowanie mniej kilometrów zostanie wykluczona z jazdy a nawet posiadania tego samochodu.
Wiemy też ,że jest handel emisjami CO2, są przyznane limity. No to mój pomysł jest taki ,aby każdy posiadacz samochodu dostał limit tej emisji do wykorzystania .Obliczy sobie na podstawie swojej emisji i będzie wiedział ile kilometrów może nalatać rocznie . Albo liczymy to z przejechanych kilometrów rocznie albo ze zużytego paliwa , jak przekroczymy limit to płacimy jakąś kwotę.
Zamiast takich pomysłów lepiej podsuwaj takie, jak to zielone szaleństwo (czytaj zielony biznes) pogonić na drzewo. To są ludzie oderwani od rzeczywistości. Siedzą tam w tym PE tylko dla kasy. Jeden na smyczy u tych, kolejny u innych, i wymyślają te wszystkie bzdury dla napychania kabzy swojej i innych. Z ekologią natomiast nie ma to nic wspólnego. Limity kilometrów........?. Proszę Ciebie..... Gonić to zielone szaleństwo - to jedyna sensowna opcja, a nie limity wymyślać. Nie jestem przeciwny eko, ale wszystko ma swoje granice. Jest też granica dla eko i ona już dawno została przekroczona..........
Zamiast takich pomysłów lepiej podsuwaj takie, jak to zielone szaleństwo (czytaj zielony biznes) pogonić na drzewo. To są ludzie oderwani od rzeczywistości. Siedzą tam w tym PE tylko dla kasy. Jeden na smyczy u tych, kolejny u innych, i wymyślają te wszystkie bzdury dla napychania kabzy swojej i innych. Z ekologią natomiast nie ma to nic wspólnego. Limity kilometrów........?. Proszę Ciebie..... Gonić to zielone szaleństwo - to jedyna sensowna opcja, a nie limity wymyślać. Nie jestem przeciwny eko, ale wszystko ma swoje granice. Jest też granica dla eko i ona już dawno została przekroczona..........
Darek , jestem tego samego zdania aby ten zielony wał pogonić na zbity pysk .Bo jak już napisałem wcześniej jest to zaledwie 7% w całej europie a z samych samochodów jeszcze mniej tej emisji.
To co napisałem wyżej to tylko po to aby uzmysłowić jaka to jest ściema i jeszcze większa niesprawiedliwość fundowana nam przez skorumpowanych eko oszołomów ,którym kasa nieodwracalnie wypaliła komórki mózgowe.
Kto chce proszę bardzo niech sobie kupi elektryczne samochody itd. Dla mnie jest nie do przyjęcia aby za ogrzanie domu płacić 3 tyś. złotych/miesiąc. Takie są rachunki za prąd a mamy przypomnę tzw. tarczę osłonową a jak tej tarczy nie będzie i jeszcze wprowadzą ETS 2 to ile ma kosztować ogrzewanie domu. Europejska gospodarka staję się nie konkurencyjna i jest po prostu niszczona na naszych oczach powolnymi krokami .Czy ktoś tą katastrofę zatrzyma w porę aby ją jeszcze uratować czy czeka nas zagłada starego kontynentu.
Być ekologicznym w takiej formie jaką nam proponują to trzeba jasno powiedzieć ,że 25 milionów europejczyków tego nie udźwignie o czym nawet nie wspominają. Wiem ,że jest to rozłożone na lata ,sam mam ponad pięć dych i jakoś przeżyje ale co dalej.
Od czasu po Covid-owych cały czas każdego dnia budząc się słyszę o nowych zmianach , podatkach ,ograniczeniach ,opłatach . Tyle tego teraz jest ,że nikt mi nie powie ,że nie odczuwa tego w portfelu i nie ma tego końca. Za SUV-a podatek bo zajmuje przestrzeń to zaraz nie będziemy płacić za grunt liczony z m/2 tylko wymyślą metr sześcienny zajmowanego terenu i będę płacił za wysokość domu , thuji ,świerków i innych drzewek .
Tarcza osłonowa ... To jest dopiero zarąbisty pomysł, taki sam jak elektryki co to nic nie trują albo droga ropa naftowa ze względu na ... Na to co wcisną we wszelakich serwisach. Ale jako chłit martekingowy to po prostu top, w który (i to jest najlepsze !!! i najdziwniejsze !!! ) ludziska wierzą.
W tej chwili wszystko trzeba robić na odwrót - dosłownie. Nie wierzyć w nic i nikomu. Jak wszelkiej maści naciągacze chmarami namawiali na PV i PC na nowych zasadach bo wyczuli w tym dobry biznes, myślący samodzielnie nie dali się zmanipulować bo wiedzieli, że to wał. Trzeba było wtedy zrobić dokładnie na odwrót i zmienić na groch czy pellet. Teraz nie było by płaczu, że ukradli im oszczędności życia na instalacje, i kradną dalej po kilka / naście tysięcy okresowo w rachunkach. Jeśli ktoś się tym interesuje w minimalnym stopniu, wie jakie to były wały, i jak ludzi omamiono wizją ekologii i super ogrzewania bez pracy i brudu.
Jakieś 25 lat temu gdy był szał na olej opałowy też dałem się na ten wał nabrać. Wówczas wrzuciłem w kotłownię 12kkz, żeby po dwóch latach to zutylizować na śmietniku. To był pierwszy i ostatni eko wał na który dałem się nabrać.
Wracając do samochodów.
Teraz jak wciskają super hiper nowe samochody elektryczne czy jakieś kosiarki 1.2 z dwoma turbinami ja mówię im takiego wała. Mój stary poczciwy 20 letni diesel na żeliwnym bloku M57 jest nie do zabicia. Ma dopiero prawdziwe 280.000 na budziku więc uważam go za dobrze dotarty. Teraz zaczyna się okres eksploatacyjny. Te silniki kręcą na luzie 600.000, a wiele zadbanych i serwisowanych na czas (oleje filtry osprzęt) a nie long life i inne bzdury, do miliona dociąga i nic sobie z tego nie robią. Owszem wymagają wymian osprzętu bo wieczne nic nie jest, więc zamiast kupować wydmuszkę, wkładam sukcesywnie w auto kasę i jest w 100% sprawne łącznie z DPF i całą resztą ekologii którą w nim zaserwowano.
I to jest prawdziwa ekologia. Jeden samochód na wiele lat. Wszystko porządne mocne długo dystansowe. Nie to co te eko wydmuszki w których eko silnik dożywa ułamka tego co dawniej, a eko skóra po 5 latach popękana. Instalacja grubości pajęczyny, eko lakier, że od patrzenia matowieje, blaszka jak na puszcze od piwa etc. I jeszcze myślą intensywnie gdzie od tego guana jak najwięcej wydrzeć w czasie tej krótkodystansowej eksploatacji jak np. wspomniany podatek o SUV-a bo za wysoki jest. No nóż już otwarty w kieszeni. Już się go bardziej nie da otworzyć.
Tylko co z tego ?. Jak łażą na biznesowych smyczach i nikomu tam na rękę jest, żeby auto jeździło 20 - 30 lat jak dawniej. Ma się spierdzielić wszystko w 5-7 lat, utylizacja i kolejne nowe. To jest ta ich "ekologia". Wiec skoro to nie ekologia a biznes, długowiecznych produktów już nie ma i nie będzie, a to co jest obkładają kolejnymi daninami na wszystkie możliwe sposoby. Nikt tego nie zwróci już w tym układzie jaki tam jest, bo mamona oczy zalepiła całkowicie i nic kompletnie innego nie widzą poza $$$.
Już na koniec przykład o czym napisałem o M57. Nieśmiertelny silnik masowo trafia obecnie do Patroli. Nie ma tam kompromisów. Albo coś się urwie albo przejedzie. Z reguły to drugie.
Co do Krakowa to zanim pozbawią ludzi możliwości wjazdu to dobrze by było ,żeby popracowali najpierw nad komunikacjom miejską. Jakieś 2-3 lata temu zacząłem wyjeżdżać służbowo w Polskę , korzystając z komunikacji miejskiej. Stwierdziłem ,że gorszej komunikacji miejskiej jak ta , którą ma Kraków to nie ma żadne (duże) miasto w Polsce.
Szczególnie przypasowała mnie Warszawa pod tym względem - uwielbiam się przemieszczać tam nawet nie tyle metrem co zwykłym autobusem czy tramwajem. Nie najgorszy jest tez Wrocław. I kolejny aspekt mamy ja najdroższą i ciągle mało i mało. W Warszawie wychodzi to sporo taniej.
Ogólnie to wiem głupi jestem , ale nie chce mnie się pchać do miasta autem -zwłaszcza ,ze wpadam załatwiam sprawy i wylatuje z budynku i lecę dalej. Wyliczyłem ,że w czasie gdybym znalazł miejsce parkingowe w centrum, ja już dojeżdżam do kolejnej lokalizacji /urzędu. Tak naprawdę to auto służy mnie tylko do dojazdu na ryby i na różne inne wycieczki aha no i dowieźć babcię do lekarza .No i tutaj jest ciekawie bo gdy auto jest zarejestrowane na babcie problemu nie będzie a gdy będę chciał zawieźć jak teraz to nie mogę. A babcia swoje auto sprzedała jakieś 15 lat temu. Ale np. mój brat i ojciec nie wyobrażają sobie pojechać do centrum komunikacją miejską tylko samochód.
Nawet nie chce mnie się teraz tłuc samochodem służbowo -wsiadam w pociąg , po drodze załatwiam inne sprawy wysiadam załatwiam co potrzebuje (dojeżdżam komunikacjom miejską) i wracam po drodze tez relaks albo sprawy służbowe. Przedtem to wszędzie autem -fakt miało to swoje plusy . Ale jakoś teraz odechciewa się mnie jak mam jechać na strzała i wpadać do klienta wypompowany.
Ja też na wiele rzeczy dałem się nabrać - ale tego jak ludzie są teraz przestraszeni tym SCT to nawet chyba pandemią nie byli. Ja nikomu do portfela nie zaglądam ale jak mnie sąsiedzi płaczą od 25 lat ,ze kasy nie ma ,że ledwo do pierwszego . Ale każdy pokorniutko już w nowiutkie auto się zaopatrzył - nie wiem czy ktoś tańsze niż 200tys. kupił zwykle tak w okolicach 250tys.
Użytkownik Misiek1 edytował ten post 01 grudzień 2024 - 19:11
Też nie pcham się do centrum miasta samochodem (Warszawa). Komunikacją czy taxi jest dużo wygodniej, a na samą myśl o znalezieniu miejsca do parkowania robi mi się niedobrze. Widać też, że władze miasta sukcesywnie zniechęcają ludzi finansowo do wjeżdżania do centrum (koszt parkingów). Prawda taka, że w Polsce po 89’tym bardzo dużo zmieniło się na lepsze i ludzi stać na dużo więcej. Wystarczy popatrzeć pod akademikiem, w którym kiedyś mieszkałem (lata 2000-2003). Wtedy na parkingu stały 3 samochody, a dzisiaj cały parking jest zajęty. A mówimy o (biednych) studentach 😀
Jeżdżąc po Europie naszła mnie taka refleksja- mamy jedne z najlepszych dróg na kontynencie. Niemieckie autostrady nie umywają się do naszych. A liczba terenówek i SUV-ów jest taka jakbyśmy mieli drogi jak za PRL-u. Prawdopodobnie wszyscy są myśliwymi, holują łodzie lub są ranczerami 😀.
popper, Sławek Oppeln Bronikowski, skius i 4 innych osób lubią to
Powoli wraca normalność. Wkrótce nawet do najbardziej zatwardziałych ekooszołomów dotrze, że to co robili nie było dla dobra środowiska.
„Porsche odchodzi od pomysłu elektryfikacji swoich nowych modeli i wraca do korzeni. Inżynierowie ze Stuttgartu pracują nad nowym silnikiem spalinowym, który trafi pod maski Cayenne i Panamery. Jednocześnie Porsche przyznało, że elektryczny Macan okazał się porażką.”
Mam kolegów - fanatyków fotowoltaiki. Wieczne dyskusje. Jak wyciągam telefon, żeby liczyć (zawsze mówię, że to oni podają liczby a ja tylko liczę, żeby nie było, że biorę dane z sufitu) to się obrażają i kończą temat ale tylko do następnego razu . Mówię oczywiście wyłącznie o aspekcie czysto ekonomicznym, bez wątku "ratowania planety".
Jeżdżąc po Europie naszła mnie taka refleksja- mamy jedne z najlepszych dróg na kontynencie. Niemieckie autostrady nie umywają się do naszych. A liczba terenówek i SUV-ów jest taka jakbyśmy mieli drogi jak za PRL-u. Prawdopodobnie wszyscy są myśliwymi, holują łodzie lub są ranczerami .
Piotruś, bo terenówki fajne są . Ale wędek za to mamy więcej niż ryb w wodzie, w której łowimy .
„Porsche odchodzi od pomysłu elektryfikacji swoich nowych modeli i wraca do korzeni. Inżynierowie ze Stuttgartu pracują nad nowym silnikiem spalinowym, który trafi pod maski Cayenne i Panamery. Jednocześnie Porsche przyznało, że elektryczny Macan okazał się porażką.”
Tak samo inni czołowi niemieccy producenci. Pierwszy mercedes to ogłosił, że wycofuje się ze stopniowego przejścia wyłącznie na elektryki w 2030 roku. BMW też kolejne V8 wrzuciło do M-ki. Elektryków całe place - mało kto kupuje. Niemiecki przemysł motoryzacyjny to 24% całego przemysłu Niemiec i 5% PKB. Jak padnie przemysł motoryzacyjny pociągnie Niemcy na dno. Więc nie ma się co im dziwić, że zielony wał i im oczy otworzył i podparł zapałkami powieki. Chińczyk z tanimi spalinami i elektrykami rozpycha się łokciami. Niemcy wiedzą dokładnie, że nie mają szans z nimi konkurować w elektrykach. Więc nic innego im pozostało, jak kontynuować to, na czym jeszcze ciągną gospodarkę bo nie mają innego wyjścia.
Natomiast problem jest inny w przypadku odbiorcy końcowego. To co było na przełomie wieku w motoryzacji, było kwintesencją osiągnięć jeśli chodzi o szeroko rozumianą mechanikę. Później już tylko równia pochyła na dół przez zielony wał i spadek jakości. I tutaj jest problem, że ceny poszły x 3 w górę, a jakość i trwałość spadła x 10 co nie jest dzisiaj żadną tajemnicą, bo wyciąganie kasy za lipne jednorazówki trwa. Rynek EU i US się kurczy z tego powodu, na "niemieckie bolidy". Niemcy coraz bardziej przestawiają się produkcyjnie pod rynki azjatyckie bo tamci się jeszcze znaczkami i brandem nie zachłysnęli. Ale to też do czasu. Jesteśmy motoryzacyjnie daleko w odwrocie tak naprawdę. To co jeździ jeszcze starsze to jeździ. Jak się to wykruszy pozostanie czarna dziura. Co trzy lata nowe z gwarancją brać ?. Ilu procentowo na to stać ? - pytania retoryczne.