A propos Californi to od czasu do czasu chodzi za mną zakup czegoś takiego. Bo jakieś 25 lat temu byłem przez bardzo krótki czas posiadaczem czegoś takiego na T4 - super sprawa. Bo z jednej strony nie potrzebuje kampera a z drugiej strony czasem bym się przekimał ,,w ludzkich warunkach" te 2/3/4 godziny na rybach (bardzo często w lecie łowie tak do 22 -czyli do całkowitego zmroku a o 3-4 jestem z powrotem bo świt , musze tak robić bo nie wolno łowić w nocy) . I ma toaletę ( o moich perypetiach ze wścibskim kolegą nad wody to już każdy chyba słyszał ) .
Taka California to takie wypośrodkowanie bo mogę z jednej strony użytkować go na co dzień a z drugiej jak potrzeba to może robić za awaryjna kwaterę.
Tylko ceny Californi to jest kosmos jakiś , ale oglądałem czegoś takiego na Fordzie co się zwie Nugget .
Na moje potrzeby wystarczający. Chyba bym brał jednak z podnoszonym dachem w formie namiotu, a nie na stale podniesionego. Jeszcze do niedawna sam byłem przeciwnikiem takiego rozwiązania ,ze gnije , przeciera się itd. ale teraz do tego dojrzałem. Tylko cena tego też jest taka ,że koledzy oferują mnie pełnowartościowego krótkiego kampera w półintegrze i powtarzają ,ze od przybytku głowa nie boli I tak już drugi rok się zastanawiam .
E tam 17 litrów - ja w Jeepie miałem spalanie +15 litrów ON po mieście . Ale najlepszy jest mój sąsiad , który jeździ gaz/hamulec ( gaz do odcięcia a hamulec -zawsze awaryjne hamowanie przed światłami - nie wiem ile on już aut skasował bo goście za nim myśleli ,że będą lecieć za nim na czerwonym ) .Ten gość w 1,9 TDI potrafił mieć 17\ litrów po mieście
Moje zdanie co do gazu jest takie ,że sam bym nie założył ale jak auto ma to korzystam Problem z gazem jest taki ,że podobno są dobrze zestrojone w 100% instalacje -ale ja takich nie widziałem A powody tego są trzy zły ,,gazownik" oraz sam właściciel ( nie dba o instalacje - a ona wymaga naprawdę by o nią dbać - np. w Toyotach i innych Japończykach zalecane jest kasowanie luzów co min. 10tys. a znam osoby , które olewają temat - bo jest dobrze a potem płacz )
Słaba sytuacja mi się trafiła z żony autem. Podpowiedzcie proszę na co się powoływać i co robić.
Pacjent Seat leon III 2017 1.2tsi. Kupiony w lipcu z placu przy salonie aut nowych.
Ostatnio były ubytki płynu i brak ogrzewania. Mechanik stwierdził, że chłodnica dziurawa, że ktoś dosypywał uszczelniacz, zatkał chłodnice i nagrzewnice. i że gruba robota.
Salon dawał gwarancję, chyba rok. Nie chcieli jechać nigdzie z autem (tłumacząc że i tak odpowiadają za auto), mogli tylko na podnośniku podnieść u siebie.
Jak walczyć? Rękojmia, gwarancja? Jechać na lajcie czy z pełną pompą?
Na pewno nie puszczaj zony samej i samemu dobrze czytaj wszystko. Ja bym jechał z pompa pełna bo na 100% będą próbowali wrobić w to Ciebie . Czuje ,że szybciutko będą próbować straszyć Cię sądem/prokuraturą ,że chcesz wyłudzić kasę. Dużo napraw robił ten mechanik w międzyczasie ? Niech to wszystko ładnie poskłada i nie daj boże by były ślady jakiejkolwiek jego ingerencji - bo będą to w głównej mierze podważać! Podejrzewam też ,ze to nie jest gwarancja a ubezpieczenie i będzie mocna jazda. i to nie jest awaria ! Tutaj jest kwestia oszustwa , zatajania wady - więc moim zdaniem bez prawnika nawet nie podchodź ! Ja bym przygotował pismo z odstąpieniem od umowy , bo nie wiem czy ASO się podejmie jak jest tak tam namieszane.
Ostatnio znajoma serwisowała auto tylko w ASO i pod koniec gwarancji auto zaczęło brać olej straszliwie . Tak odwrócili ,,kota ogonem" ,że wszystko przypisali jej i jej złej eksploatacji . Zastraszyli /zbajerowali ją tak ,że podpisała glejt przyznania się do winy i jest ,,po ptokach".