Wiem, że to nie będzie popularne,ale i tak zapytam? Czy wy czasami czytacie co piszecie? Nie wiecie dlaczego ci pogardzani gruntowcy, spławikowcy, gumofilce itp. wędkarze określani przez Was zbiorczą nazwą "miejscowi kłusole" Was nie lubią i jak tylko będą mogli to zakażą trollingu? Nie chodzi o drogi sprzęt, nie chodzi o wyniki, tylko właśnie o tą butę, samozadowolenie i głębokie przekonanie, że MY to ELITA, a ci siedzący na brzegu, to wszyscy bez wyjątku kłusownicy łapiący na 7 wędek, sieci, sznury i więcierze. Jestem przekonany, że jeżeli ktokolwiek z osób zainteresowanych przeczyta ten wątek, to Wasza inicjatywa nie ma żadnych szans realizacji. Podejrzewam, że kiedyś większość z Was zaczynała swoją przygodę od gruntówki, czy innej tyczki i ciekaw jestem co wtedy myśleliście o gościach którzy z rykiem silnika przelatywali obok waszego zanęconego stanowiska spiesząc się na wybrany przez siebie odcinek. Ciekaw jestem jak byście podeszli do swojej ulubionej metody gdybyście byli po drugiej stronie? Może przypomnicie sobie swoje reakcje, gdy zasadzając się od kilku godzin na lina, klenia czy cokolwiek innego nagle słyszycie ryk motorówki, fala rozmywa Waszą zanętę, a ryby zwiewają, gdzie pieprz rośnie? Może by tak więcej zrozumienia i dialogu (ostatnio modne słowo)? Czytałem tutaj ciekawe propozycje dotyczące np. górnych wymiarów, ale jak chcecie je zrealizować, jeżeli większość (jakakolwiek by ona nie była) wyzywacie od gumofilców i kłusoli? Pamiętajcie, że nie Wy - uświadomieni, ale właśnie ta większość będzie ustanawiała przepisy, a co za tym idzie zamiast tą większość obrażać, lepiej chyba z nimi rozmawiać i tłumaczyć ..... używając jednak innych niż dotychczas argumentów.
Ja o nic nie zamierzam wojować. Większość jaka jest już sobie powiedzieliśmy. Na czym polega demokracja także. Ja tylko przytoczyłem pewne fakty w odpowiedzi na bezsensowne argumenty,
Co do tych brzegowych wędkarzy, to była prosta odpowiedź na to jacy to źli są Ci trollingowi mięsiarze. Prawda jest taka, że właśnie na brzegu przepisy są łamane znacznie częściej.
Ja nie mam akurat nic do żadnej z metod. Sam bardzo chętnie siadam z gruntówką i łowię sobie brzany. Mój tata 90% czasu nad wodą spędza z feederem. Prawdopodobnie od przyszłego roku znacznie więcej czasu będę spędzał właśnie w ten sposób.
Piszę to co zaobserwowałem - nie widziałem jeszcze nigdy trollingowca łamiącego przepisy. Oczywiście to przypadek, bo na pewno takich też jest wielu, ale jednak to łamiących przepisy na brzegu spotykam kilku na każdym wyjeździe, a szczególnie właśnie na lubelskiej Wiśle.
Wydaje mi się, że wszystko już zostało powiedziane. Nikt swojego zdania nie zmieni, bo każdy Polak ma (swoją) rację. Niech tak zostanie.
Swoje powiedziałem, sumienie mam czyste, a na ryby i tak jeżdżę coraz częściej zagranicę. Mam dość patrzenia na to jak morduje się wszystko co uwiesi się na haku i słuchania narzekania jak to wszyscy wokoło są winni tylko nie my (wędkarze).
Użytkownik hlehle edytował ten post 17 listopad 2013 - 23:50