Może nie spotkam się ze zrozumieniem ale zauważyłem, że wśród populacji wędkarzy, znajdują się osoby w różny sposób potrafiące odbierać lub/i interpretować bodźce przekazywane przez konkretny blank. Nie chodzi mi o to, że jednemu lepiej kopie w dłoń STC a drugiemu CD czy NFC tylko o to, że nie każdy jest w stanie odróżnić lub nawet wyczuć co "mówi" do niego blank... nie wiem czy "czułość" wędkarza jest wrodzona czy nabyta ale jest różna i wielu z nas nie potrafi wyfiltrować ważnych drgań lub zwyczajnie ich nie czuje.
Zwykle łatwo jest wyczuć "stuknięcie" czyli uderzenie ryby w przynętę kiedy szczytówka kija nie jest ugięta a linka w miarę prosta (niewybrzuszona), trudniej jest wyczuć branie kiedy szczytówka jest ugięta bo blank w tym położeniu staje się wyraźnie bardziej głuchy, idąc dalej, jeszcze trudniej jest wyczuć branie kiedy ryba uderza w przynętę spoczywającą na dnie lub uderza w kierunku wędki i luzuje linkę a najtrudniej kiedy nie uderza tylko zamyka pysk na wabiku...
Reasumując, są wśród nas odbiorcy mega czuli i wyraźnie mniej czuli, w pierwszej grupie mamy tych, którzy czują większość sygnałów przekazywanych przez blank a w drugiej grupie są Ci, którzy czują tylko wyraźne sygnały, drudzy ciągle szukają pomocy (blanku) a pierwsi łowią więcej sandaczy... Pierwsi potrafią ocenić "czułość" konkretnych blanków a pozostali, którzy są poza pewną skalą, nigdy nie będą posiadali takiej umiejętności...Trochę jak daltoniści, którzy nigdy nie są do końca pewni co "czują" ich oczy.