Łańcuch to moim zdaniem patologia. Powinno być ogrodzenie, ale dobrze mieć też kojec na wypadek wizyt obcych (weterynarz itd.)
Tak się składa, że moja siostra ma spory zwierzyniec. Z samych psów: owczarka podhalańskiego, mieszankę owczarka i kaukaza, 2 amstafy i kundelka ze schroniska.
Zwierzaki duże i groźne - mogły by zalizać człowieka na śmierć. Pamiętam, jak Maszka zapędzała do "stada" mojego raczkującego nie w tą stronę co trzeba syna.
Gdy przychodzą poważne mrozy psy oczywiście śpią w domu. Nie ma opcji, aby były zagrożone ze względu na bliskość lasu. Teren dobrze zabezpieczony. Zresztą żyjące w okolicy wilki nie bardzo chcą podchodzić.
Co do psów, niestety sporą patologią jest spuszczanie ich w lesie. Zresztą nie tylko. Przy wale wiślanym pomiędzy Grota a Gdańskim (warszawscy wędkarze będą wiedzieć gdzie to) nie raz widziałem radosnego właściciela psa tylko oglądającego, jak czworonóg goni sarnę. A potem niespodzianka, jak za którymś razem trafi na dzika.