Napisano 26 marzec 2014 - 23:30
Witam,
A popisze se trochę herezji, a co mi tam...
Tak poczytałem ten watek, bo zawsze twierdzę, że żeby coś napisać, to trzeba najpierw trochę poczytać i po pięciu stronach często nieznośnego wręcz piptolenia, w tym serwisowych-megalomanów, co to jak coś stwierdzą, to już nie może być inaczej, powiem tak, ja kółek nigdy nie znaczę - ale też nie twierdzę, że jak ktoś ma chęć, to robi źle - ba, wręcz z lubością przy każdym serwisie rozmyślnie zmieniam se położenie zębatek... i nie mam z tym najmniejszych problemów, zresztą moje młynki też nie.
Panowie, czy wy naprawdę sądzicie, że luz się bierze tylko na kole, w efekcie tego, że się ściera koło i pinion. Przerabialiśmy to już wiele razy - a ja na własnej skórze, kiedy człowiek kupił ode mnie nową stellę po 15 latach leżakowania w szafie i całe lato zapierniczał bolki, po czym po serwisie lament, że się lekko czarne wytarło na kole, poza tym wszystko grało, tyle że sreberko było na ząbkach trochę widać - I tu pytanie, czy znacie podkładkę, którą można zniwelować taki rzekomy luz będący wynikiem używania kołowrotka dobrej klasy przez jeden sezon (dajmy na to 50 wypadów na ryby) a mający wynikać wyłącznie ze starcia powierzchni samego koła i pinionu - no może k***a z grafenu takie wymyślą, bo to są mikrony. Luz się bierze nie tylko stąd, ale też z wycierania gniazd łożysk, wytarcia powierzchni bocznej samych łożysk, ścierania podkładek, a przede wszystkim z mniejszego lub większego odkształcenia obudowy (różnice także mogą wynikać ze skręcenia z różną siłą), a także powstających mikroluzów na pozostałych elementach, co rzutuje na wrażenia odczuwalne na korbie. Typowy przykład w Stelce 98 i pochodnych, gdzie często wyrabiał się w gnieździe pręcik stabilizujący ośkę, a ta potem bujając się mocniej działała na worma i pinion itd. To wszystko składa się na odczuwalny przez nas luz, a nie tylko relacja kółko pinion, Dlatego też czasami są takie przyczyny, np. nierównomierne odkształcenie korpusu, nierównomierne wytarcie gniazd łożysk, itd. że nie ma opcji aby dokładając tylko podkładkę na koło, a więc działając jedynie w określonej płaszczyźnie zniwelować taki luz i niestety kiedy zdarzy się, że kółko już pod innym, niewłaściwym, kątem naciera na pinion, to czasami nie ma bata i pozostaje albo się pogodzić, albo dojechać na maxa podkładkami z nadzieją, że jak dostanie w dupę, to się ułoży. Ot, i cała "moja" filozofia tych "skomplikowanych" urządzeń z trzydziestu paru części i dziesięciu śrubek na krzyż...
Pozdrawiam
Arek
PS. Panowie, śrubokręty w dłoń, przekładnie nie zmielą wam palców, choć może nie dłubcie aż tak często jak Kolega @grunwald1980 w swoim arcu, bo to znowu może wam zniszczyć śrubokręty