Nie ważna jest wielkość stosowanych przynęt tylko skuteczność wędkarza.Dla mnie myślącym inaczej jest wędkarz łowiący przynętami 15 cm. jak w danym okresie biorą tylko 5 cm. i odwrotnie .Rybki gryzą 12-15 cm. wobki a myślący inaczej upiera się na 2-3 cm.bo na takie połowił dwa miesiące temu.Cała ta dyskusja generalnie nie ma sensu.Skuteczny wędkarz wie kiedy zastosować przynętę 25 cm . a kiedy 2 cm.Jak ktoś twierdzi że stosowanie durzych przynęt jest okej to tylko o nim żle świadczy.Wszędzie na zachodzie Europy czy w USA skuteczni wędkarze stosują odpowiednią wielkość przynęt do warunków aktualnie panujących w wodzie.W USA byłem wręcz zszokowany miniaturyzacją przynęt muchowych i spiningowych stosowanych na naprawdę duże ryby.
Janusz,
Od kiedy ''skutecznosc'' wedkarza jest motywem napedowym wedkarstwa? Gdzie ogolnie rozumiana przyjemnosc z lowienia i jak sie ma do skutecznosci? Podam ci w takim razie pare przykladow:
- rzeka Test, jedna z kolebek muszkarstwa, jesien 2014, cieplo, niska woda, ryby zeruja na takim samym syfie jak Sanowe czy Dunajcowe czyli haki 20-24, malusienkie sucharki czy nimfki i zylka 0.08mm. Umiem tak lowic, mam sprzet do tego sie nadajacy, tego dnia lowie sporo ryb, kolejny raz jade dopiero za tydzien, wtedy beda braly na duze nimfy, wszelkie oliwki czy szare jetki, tak jak lubie. Wedle prawidel skutecznego wedkarza powinieniem je meczyc cala jesien i byc skuteczny tylko ja takie lowienie mam w d...e, podobnie jak meczenie bedacych poza sezonem pstragow na delikatnym zestawie, jak mi wezmie ryba 50-60 cm na 0.20 mm to po chwili jest spowrotem w wodzie, na ''pedalkowym'' zestawie bedzie szalala pare minut i odplynie w duzo gorszej kondycji a tego jako wedkarz propagujacy C&R nie chce
- UK, Londyn i okolice, rok 2001-2002, mieszkam tu od roku, do tej pory to jedna wielka balanga, chce polowic ryb, sciagam z Polski sprzet, przynety, ganiam po pobliskich kanalach i jeziorach, lowie duzo ryb, jak pogoda nie wariuje to kilkanascie szczupakow dziennie, kilka ladnych ( czyli tak z kilowych) okoni, duze nie biora za czorta, 70-75 cm to wsio, po jakims czasie spotykam kolesia holujacego metrowke, gadam troche z nim, patrzy na moje pudelka i sie tylko smieje stwierdzajac, ze na takie paprochy to moge faktycznie lowic pistolety czy okonie, kupuje potworowke, wielkie jerki, gumy i bulldawgi, lowie pierwsza 20-sto funtowke, pozniej nastepne
- Szwecja, 2014, ciezkie warunki bo zar leje sie z nieba, pierwszego dnia poprawiam rekord pstraga po 7 latach, reszte wyjazdu latam po wielkiej rzece, takiej:
Dreamland.jpg 78,22 KB
12 Ilość pobrań
Dreamland5.jpg 105,56 KB
10 Ilość pobrań
Do konca wyjazdu przez kolejne kilkanascie dni nie lowie juz zadnego duzego pstraga, spinam kilka, w lewo od obozu mam jezioro, wiem jak, gdzie, kiedy i na co zlowic tam te ryby, szczegolnie na trola, nie lowie ani razu, jestem nieskuteczny ale szczesliwy
Pozdrawiam,
Bujo